Dwanaście zwycięstw i dwie porażki - tak wygląda bilans Orlen Oil Motoru Lublin po rundzie zasadniczej PGE Ekstraligi. Drużynowy Mistrz Polski udowodnił, że jest zdecydowanie najmocniejszym zespołem w najlepszej lidze świata, ale KS Apator Toruń i Betard Sparta Wrocław pokazały z kolei, że nie jest to ekipa, której pokonać się nie da.
Na Motoarenie im. Mariana Rosego podopieczni Jacka Ziółkowskiego i Macieja Kuciapy wywalczyli 42 punkty. Na Stadionie Olimpijskim był to zbliżony wynik, bo osiągnęli oni 41 oczek. - Wyjazdy do Wrocławia zawsze są piekielnie trudne. Wiem, że brakuje im Taia Woffindena ze względu na kontuzję, jednak są niezwykle mocną drużyną. Nam brakowało szybkości w motocyklach. Robiliśmy co w naszej mocy, ale gospodarze obierali lepsze ścieżki i byli zwyczajnie szybsi, dlatego też wygrali - przyznał Szwed w rozmowie z serwisem ekstraliga.pl.
Wicemistrz globu w piątkowy wieczór zapisał przy swoim nazwisku dziewięć oczek, co było najlepszym rezultatem w lubelskiej ekipie. - Nie był to zły występ, ale nie wystarczająco dobry, abyśmy mogli dopisać na swoje konto zwycięstwo. Czuję się więc nieco rozczarowany - dodał reprezentant Szwecji.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
W trakcie starcia dwóch najlepszych drużyn ubiegłego sezonu podkreślano kwestie związane z przygotowaniem toru. Tym razem gospodarze nie zdecydowali się na żadne zmiany w celu zaskoczenia przeciwnika i zmylenia go przed ewentualną konfrontacją w fazie play-off.
- Pamiętajmy, że w ubiegłym roku ścigaliśmy się we wrześniu, gdzie warunki pogodowe były zupełnie inne. Teraz mamy sierpień, gdzie jest jednak zdecydowanie cieplej. To wpływa na motory, silniki, ale też sposób przygotowania toru - skomentował Szwed.
Czytaj także:
- Kibice Włókniarza mają dość! Wywiesili transparenty i do akcji ruszyła ochrona!
- Szczere wyznanie prezesa Włókniarza. "Psychika siada. To jest najgorsze, co może być"