Gleb Czugunow niedzielne spotkanie w Ostrowie Wielkopolskim rozpoczął przeciętnie, bo po trzech seriach startów miał tylko cztery punkty z bonusem. Korekty w sprzęcie pozwoliły mu jednakże wrócić na zwycięskie tory i dorzucić do swojego konta sześć oczek.
- Tor był świetny do ścigania i nie sprawiał nam żadnych problemów. Tym razem inny czynnik miał wpływ na pracę naszych silników i dość późno sobie z tym poradziliśmy. Jest dużo do analizy po tym spotkaniu, gdyż jeśli coś nie działało przez cały sezon, bo był schemat i logika, to dziś to działało w drugą stronę - przyznał Czugunow w rozmowie z infostrow.pl.
Zawodnik nie chciał za bardzo rozwijać wątku dotyczącego wspomnianego przed momentem czynnika, który sprawił, że Arged Malesa Ostrów w drugiej części meczu nie tylko odrobiła straty, ale i wypracowała zaliczkę przed rewanżem.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
- Myślę, że nikomu to nie pomoże, a może nam tylko przeszkodzić. Cała drużyna pod koniec spotkania zrobiła z motocyklem coś pewnego, co nam pomogło. Dobrze, że to zagrało, ale niedobrze, że tak późno. Gdyby to był finał, nie ujmując nic łodzianom, ale z potencjalnie mocniejszą drużyną, to takie błędy mogłyby nas kosztować brakiem wygranej i różnymi skutkami - dodał.
Czugunow od jakiegoś czasu zmaga się również z pewnymi problemami zdrowotnymi. W wywiadzie przyznał, że dotyczy on barku i o ile w trakcie jazdy nie sprawia on żadnego problemu, tak nieprawidłowe ruchy mogą spowodować, że ten wypadnie ze stawu i potrzebna będzie interwencja medyczna.
- Stało się w tym roku tak dwukrotnie - po upadku w Bydgoszczy i po meczu z Wilkami, kiedy chciałem podnieść swojego psa, nie tak go chwyciłem i wypadł bark, więc musiałem jechać na SOR. Muszę uważać, ale jestem pod opieką fizjoterapeuty i będziemy o to dbali - skomentował.
Czytaj także:
- Młody Polak podpadł amerykańskiemu gigantowi
- Maksym Drabik przemówił po dłuższym czasie!