Żużel. Paluch mógłby mieć pretensje do trenera. Chomski wciąż daje mu niewiele szans

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Oskar Paluch
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Oskar Paluch

Oskar Paluch jest drugim najskuteczniejszym juniorem w PGE Ekstralidze, ale wciąż bardzo rzadko dostaje okazję do dodatkowych występów. Z 14 meczów, więcej niż trzy wyścigi pojechał pięciokrotnie. Zawodnik przyznaje, że nie ingeruje w wybory trenera.

To dziwi, bo 18-latek w wielu meczach prezentuje się lepiej niż Jakub Miśkowiak, a mimo to nie jest w stanie zagrozić jego pozycji w zespole. Ostatecznie Miśkowiak pojechał w tym sezonie aż 11 wyścigów więcej (w sumie 57), a w lidze nikt od niego częściej nie przyjeżdżał na czwartej pozycji (21 razy).

Taki podział biegów pomiędzy zawodników może dziwić, bo przecież nie dość, że mowa o dawaniu szans żużlowcowi, który przez większość sezonu prezentował się znacznie poniżej oczekiwań, to pomijany może czuć się 18-letni wychowanek, który może okazać się przyszłością klubu. Zdanie w tym temacie zajął także sam zainteresowany, czyli Oskar Paluch.

- Na pewno chciałbym jeździć więcej. Wiadomo, że zwykle w trakcie meczów mam długą przerwę i być może właśnie z tego powodu trener nie korzysta ze mnie tak często. Trudno mi się wypowiadać na ten temat, bo to rola trenera, a ja w to nie ingeruję. Przyznam, że nie rozmawiałem o tym z trenerem - odpowiedział Paluch w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Kibice wywiesili baner. Prezes klubu miał się tłumaczyć

- To trudny temat. Choćby w ostatnim meczu w Grudziądzu czułem prędkości i jechało mi się dobrze, więc dostałem jeden dodatkowy wyścig za Kubę. Nie zawsze czuję się jednak tak dobrze. Czasem wstawianie mnie byłoby loterią. Ja chciałbym jeździć więcej, to oczywiste, ale trener ma jednak swój plan i próbuje robić tak, by każdy jeździł dużo. Warto dodać, że ja mam bieg juniorski i często mam łatwiej niż choćby Kuba Miśkowiak, który już w pierwszym wyścigu trafia na czołowych żużlowców - dodaje.

Wiele wskazuje na to, że w trakcie play-off młody zawodnik raczej nie dostanie zbyt wielu szans na dodatkowe występy. W ostatnich tygodniach widać bowiem zwyżkę formy Jakuba Miśkowiaka.

Okazuje się jednak, że nawet perspektywa większej liczby biegów raczej nie skusi młodego zawodnika do odejścia z gorzowskiego klubu. Żużlowiec ma tradycję, że swoje kontrakty przedłuża z rocznym wyprzedzeniem, by nie stać się bohaterem giełdy transferowej. Całkiem możliwe, że podobnie będzie i w tym roku. 18-latek jako junior startować będzie do 2027 roku, a obecny kontrakt ze ebut.pl Stal Gorzów wygasa pod koniec 2025 roku.

- Rozmów w tym roku jeszcze nie było, bo sezon trwa. Ja chcę zostać w Gorzowie. Tutaj jest mój dom, mój klub i tu chciałbym jeździć jak najdłużej. Zapewne tak będzie, więc nie wykluczam, że jeszcze w tym roku przedłużę swój kontrakt ze Stalą - przyznał zawodnik.

Czytaj więcej:
Neuer ogłosił decyzję ws. przyszłości
Ma matkę Polkę, ale nie może grać dla naszej kadry

Źródło artykułu: WP SportoweFakty