Żużel. Vaculik powtórzył sukces swojego mentora sprzed 20 lat. "Oglądałem to w telewizji"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Martin Vaculik
zdjęcie autora artykułu

Siedem rund Grand Prix i siedmiu zwycięzców. Martin Vaculik jako pierwszy w tym roku zdołał po raz drugi stanąć na najwyższym stopniu podium. - Fantastyczne uczucie - przyznał na antenie TTV.

W tym artykule dowiesz się o:

Martin Vaculik podczas popołudniowych kwalifikacji do Grand Prix Polski we Wrocławiu nie imponował prędkością, a potwierdza to fakt, że wykręcił on dopiero dziesiąty czas treningu. Odpowiednie korekty w sprzęcie pozwoliły mu wieczorem odsłuchać hymnu narodowego i stanąć na najwyższym stopniu podium zawodów na Stadionie Olimpijskim.

- Fantastyczne uczucie i bardzo się z tego cieszę. To specyficzne miejsce, gdzie wygrana smakuje świetnie. Mam nadzieję, że ten flow i spokój będzie cały czas, co pozwoli mi dobrze jechać. Jeszcze trochę rund zostało. Nie chcę za dużo gadać, a pokazywać na torze - mówił po zawodach w rozmowie z Mateuszem Kędzierskim na antenie TTV.

Słowak podczas Grand Prix Polski we Wrocławiu pomylił się tylko dwa razy, ale tylko raz zameldował się na mecie na czwartym miejscu. - Sport. Raz się wygrywa, raz się przegrywa, a tak się ułożyło, że w tamtym biegu byłem ostatnio. Szybko zorientowaliśmy się, dlaczego tak się stało i więcej już tego było - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?

Żużlowiec przyznał, że nie tylko on, ale i jego team wykonał kawał świetnej roboty. Co ciekawe, nieco ponad 20 lat temu, bo 29 maja 2004 roku na wrocławskiej ziemi turniej mistrzostw świata wygrywał mentor Słowaka - Bjarne Pedersen. Wówczas była to runda Grand Prix Europy.

- Wiem, oglądałem to w telewizji. Fajna sprawa, super, że Bjarne jest z nami. Mega ważny człowiek dla mnie. [...] Daje temu wszystkiemu ręce i nogi, co jest bardzo ważne. Mogę liczyć na jego wsparcie, który dużo widzi. To też potrzebowało czasu, bo to proces, który trwa. To nie jest tak, że my od razu zaczniemy osiągać dobre wyniki - dodał na antenie Eurosportu.

Czytaj także: - Mówi stanowcze "nie" przepisowi o zagranicznym juniorze! - Zaimponował nowej drużynie oraz kibicom. Świetny powrót Artura Mroczki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty