NovyHotel Falubaz Zielona Góra już po pierwszym meczu przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin miał niewielkie szanse na to, by znaleźć się w półfinale. Porażka różnicą dziewiętnastu oczek na własnym terenie oznaczała dla ekipy z Grodu Bachusa, że do Lublina jechali po łagodny wymiar kary.
- Musiałby się wydarzyć cud. Przyjechaliśmy walczyć o wynik, postawiliśmy się, bo zdobyliśmy niewiele mniej punktów, jak w domu. Brakowało nam Jarka (Hampela), to dla nas było duże osłabienie, bo on zawsze w Lublinie świetnie sobie radzi i potrafi pomóc - mówił po meczu Przemysław Pawlicki na antenie Eleven Sports.
Starszy z braci Pawlickich był liderem Falubazu. Odniósł dwa biegowe zwycięstwa, a przy swoim nazwisku zapisał dwanaście oczek. - Czułem, że brakuje mi prędkości, by komfortowo odjeżdżać, ale skupiałem się na tym, co mam w motocyklu i na szukaniu optymalnych ścieżek. To wychodziło i nie było nawet tak źle - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?
Dla Orlen Oil Motoru było to z pewnością dobre przetarcie przed półfinałem. A wbrew pozorom, mimo okazałego zwycięstwa, to niektórych czeka wciąż dużo pracy. - Naprawdę, jestem zły, sfrustrowany i wściekły na siebie, bo trzy razy mnie wyprzedzano po tym samym błędzie. I tu w środku, to cały buzuję. Miałem szybki motocykl po trasie, chciałem gnać do przodu, ale zwalniałem własnymi błędami i później ciężko było coś zrobić. Jestem załamany - mówił Dominik Kubera.
Leszczynianin pytany o błędy przyznał, że były one stricte jeździeckie. - Jak w szkółce i zawodach młodzieżowych - dodał.
Czytaj także:
- Mówi stanowcze "nie" przepisowi o zagranicznym juniorze!
- Zaimponował nowej drużynie oraz kibicom. Świetny powrót Artura Mroczki