Sześć zespołów, dwa dwumecze i co za tym idzie - 90 wyścigów, by wyłonić półfinalistów Drużynowych Mistrzostw Polski. Tymi zostali Orlen Oil Motor Lublin, Betard Sparta Wrocław oraz ebut.pl Stal Gorzów. Do samego końca toczył się z kolei korespondencyjny bój ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z KS Apatorem Toruń o to, która z tych ekip wjedzie do najlepszej czwórki z pozycji tzw. szczęśliwego przegranego.
Piętnasty wyścig w Grudziądzu rozegrał się wcześniej od tego w Gorzowie Wielkopolskim. Na obiekcie przy ulicy Hallera GKM potrzebował wyniku 5:1, by zapewnić sobie awans do półfinału. O ile Michael Jepsen Jensen zrobił swoje i wygrał, tak jego klubowy partner - Max Fricke dojechał do mety na czwartej lokacie. W efekcie KS Apator na obiekcie im. Edwarda Jancarza musiał mieć na swoim koncie cztery punkty, by to jednak podopieczni Piotra Barona zyskali przepustkę do czołowej czwórki.
Stacja Canal+ Sport pokazywała w tym momencie obrazki z obu stadionów. KS Apator przywiózł upragniony dla siebie wynik i kiedy zawodnicy w Gorzowie minęli linie mety, to mogliśmy ujrzeć radość obu zespołów z kujawsko-pomorskiego. - Tu się cieszą ludzie. Cieszą się też kibice w Toruniu - relacjonował Tomasz Dryła.
Po chwili jednak na obiekcie w Grudziądzu zapanowała totalna cisza. Spiker przekazał to, czego fani totalnie się nie spodziewali w tamtym momencie, czyli koniec sezonu w ligowym wydaniu dla podopiecznych Roberta Kościechy.
Czytaj także:
- Mówi stanowcze "nie" przepisowi o zagranicznym juniorze!
- Awansowali do finału ligi, a tu takie słowa prezesa! Chodzi o sytuację finansową
ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?