Max Fricke i Michael Jepsen Jensen jako liderzy ZOOleszcz GKM-u Grudziądz mieli zapewniony udział w piętnastym biegu przeciwko Betard Sparcie Wrocław. Chwilę wcześniej na torze zaprezentowali się Wadim Tarasienko oraz mający zaledwie trzy punkty Jaimon Lidsey. Australijczyk nie dźwignął ciężaru i do mety dojechał na czwartym miejscu.
Kibice zastanawiają się, czy trener Robert Kościecha nie popełnił błędu. Zdaniem niektórych z nich prosiło się o piąty start Kevina Małkiewicza, który miał w tamtym momencie sześć oczek i był napędzony triumfami - indywidualnym i drużynowym w stosunku 5:1.
- Tylko Kevin pokonał Francisa Gustsa. Była sytuacja tego typu, że Jaimon jest nieco mocniejszym zawodnikiem. Myślałem, że może zaskoczy, ale miał słabszy dzień. Ale fakt, że miałem zagwozdkę, bo Kevin jechał dobry bieg, jednak z tym Gustsem przegrał start, Michael Jepsen Jensen mu pomógł i fajnie, że zwyciężyli 5:1. Myślę, że Kevin nie był jednak gotowy - wytłumaczył Kościecha w Ekstraliga Media Center.
Mocnym atutem ZOOleszcz GKM-u w tym sezonie na własnym obiekcie były momenty startowe i dojazd do pierwszego wirażu. Tym razem tego zabrakło. Dlaczego? - To jest dobre pytanie. Tu nie chodzi o to, czy było za mocno, czy za słabo, brakowało po prostu dociągu. Brakowało tej końcówki dojazdu. Sparta jest jednak wicemistrzem Polski. Wiedzieliśmy, że taki mecz, jak w rundzie zasadniczej, to się nie powtórzy - dodał Kościecha.
Czytaj także:
- Mówi stanowcze "nie" przepisowi o zagranicznym juniorze!
- Awansowali do finału ligi, a tu takie słowa prezesa! Chodzi o sytuację finansową
ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?