Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Abramczyk Polonia jest jedną nogą w finale, ale żużlowcy Arged Malesy uważają inaczej. Gleb Czugunow wręcz powiedział, że jest spokojny o dwumecz i sugerował, że pierwsze dwa biegi w rewanżu jego zespół wygra podwójnie. Jak pan ustosunkowałby się do takich słów?
Mateusz Szczepaniak, kapitan Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Jeśli my wygraliśmy u siebie tak wysoko, rywale mogą zrobić to samo. Taki jest sport. Na pewno jedziemy do Ostrowa optymistycznie nastawieni, powalczyć o awans do finału. Jesteśmy w stanie to zrobić. Zaliczka jest duża i mam nadzieję, że będziemy ją utrzymywać oraz dodatkowo wygrywać wyścigi. Ważne, żeby zachować maksymalną koncentrację. Moje podejście będzie takie samo jak zawsze. Każdy bieg, to nowa historia. Podjeżdżam pod taśmę z myślą, aby go wygrać i mam nadzieję, że uda się to nie raz.
Trener Tomasz Bajerski powiedział, że pana zespół jedzie do Ostrowa wygrać, a nie bronić zaliczki. Z pana narracji jednak czuć respekt.
Zawodowy sport nauczył mnie, jak bardzo jest nieprzewidywalny. Szczególnie żużel. Wszyscy widzą, co się dzieje w ostatnim czasie. Moment rozluźnienia może wszystko przekreślić. Przez wiele lat ciężko pracowałem, żeby jechać na przyzwoitym poziomie i utrzymać się w tym sporcie. Nie wszystkim się to udaje. Żużel wymaga pokory.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Przyjemski, Miśkowiak i Rusiecki
Oczywiście, że czuję respekt, bo Arged Malesa, to silny zespół. Jednocześnie natomiast wiem na co nas stać. Nie mamy powodów do żadnych kompleksów. Nie można zapominać o szacunku do rywala. Zwłaszcza, że ten jest groźny na własnym torze. Niemniej zgadzam się z trenerem Bajerskim. Jedziemy tam wygrywać wyścigi i przy okazji utrzymywać przewagę. Powalczymy o zwycięstwo, chociaż mamy ten komfort, że nawet dosyć wyraźna porażka daje nam awans.
Jeśli Polonia wywalczy 37 punktów, pana zespół będzie zadowolony? Z jednej strony to oznaczałoby awans, z drugiej strony wysoka porażka nigdy nie jest przyjemna.
Gdyby nam nie szło, mamy jeszcze do dyspozycji koło ratunkowe, w postaci rezerw taktycznych. Skorzystaliśmy z nich na przykład w rundzie zasadniczej w Ostrowie. One pozwoliły wywalczyć punkt bonusowy. Trzeba przyznać, że głównie Krzysztof Buczkowski ciągnął wynik i to jemu zawdzięczamy zwycięstwo w tamtym dwumeczu. Rezerwa taktyczna to przyjemny przywilej, ale zrobimy wszystko, żeby nie wykorzystać go ani razu.
Widzi pan scenariusz, w którym Abramczyk Polonia odpada w półfinale?
Nie chcę widzieć. Koncentruję się na treningach i odpowiednim dopasowaniu motocykli. Na pewno rywale przygotują tor pod siebie. My musimy postarać się nie dać im zaskoczyć. Szczerze mówiąc nie zakładam niczego. Wiem, że muszę dać z siebie sto procent, liczby mają znaczenie drugorzędne.
W rundzie zasadniczej spisał się pan w Ostrowie poniżej oczekiwań. To budzi pewne obawy? Takie mecze mają charakter symboliczny? Jest pan wychowankiem Ostrovii.
Mieszkam w Ostrowie nadal. Niektórzy myślą, że tutejszy tor znam, jak własną kieszeń. To nie jest do końca prawda. Jeździłem w barwach Ostrovii tylko jeden sezon. Wiele osób myśli, że czuję się tu, jak w domu. Nie do końca. Jeździłem tam trochę przed licencją. W 2015 roku tylko jeden sezon. Od tamtej chwili jeżdżę wyłącznie na mecze. Nie mogę trenować na obiekcie, więc bywam tu stosunkowo rzadko. To moje miasto, ale nie tor. Na pewno bardzo chcę poprawić wynik z rundy zasadniczej, w której pojechałem słabo. Wyciągnąłem pewne wnioski. Mam plan. Teraz pozostaje zaczekać, czy ten zda egzamin, na co liczę. Zrobię wszystko, żeby tak było.
Lubi pan ostrowski tor?
Kiedyś wręcz uwielbiałem. Po zmianie nawierzchni moje podejście się zmieniło. Jeździ mi się na nim gorzej, co odzwierciedlają słabsze wyniki.
Ile punktów brałby pan w ciemno, biorąc pod uwagę rezultat indywidualny?
Mecz meczowi nierówny. Nie odpowiem na to pytanie w sposób konkretny. Jestem ambitny. Wszystko zależy od przebiegu poszczególnych wyścigów, udanych manewrów i wielu innych czynników. Można zdobyć dajmy na to dwanaście punktów i nadal odczuwać niedosyt.
Wydaje się pan być żużlowcem, który szybko zżywa się z klubem, w którym jeździ. Tak było wcześniej w Krośnie i teraz w Bydgoszczy. To prawda?
W ostatnich latach faktycznie tak to wygląda. Nadal mam kontakt z kibicami z Rybnika czy Krosna. Oczywiście aktualnie przede wszystkim tymi bydgoskimi. Na pewno obie strony traktują się z szacunkiem. Zawsze staram się myśleć o dobru drużyny, żeby jej wynik był możliwie najlepszy. Zdaję sobie sprawę z faktu, że czasami na tym tracę, czego na pierwszy rzut oka wcale nie widać. Często mam z tyłu głowy, że jedzie za mną partner i zostawiam mu miejsce. Niekiedy potrafią ten fakt wykorzystać przeciwnicy.
Z tego powodu straciłem wiele punktów. Na przykład w poprzednim spotkaniu mieliśmy zagwozdkę, kto powinien pojechać w czternastej odsłonie. Tim bardzo chciał wziąć udział w wyścigu i tak się stało. Nie kłóciłem się. Widzę, jak bardzo zarządowi zależy na awansie do PGE Ekstraligi. Kibice też tego łakną. To mnie motywuje w dwójnasób do ciężkiej pracy. Chcę, żeby Bydgoszcz ponownie znalazła się w elicie i robię wszystko, żeby w tym pomóc.
W takim razie, może na koniec chce się pan zwrócić właśnie do fanów Abramczyk Polonii?
Przeżywaliśmy lepsze i gorsze chwile. Jesteśmy jedną drużyną, na dobre i na złe. Obiecuję, że w drugi półfinał włożymy serce. Jeśli awansujemy do finału, w nim nic się nie zmieni.
Pana drużyna awansuje do PGE Ekstraligi? Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał.
Z kolei ja nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział, że damy z siebie sto procent i postaramy się tego dokonać.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- TTrener Abramczyk Polonii z ripostą do Gleba Czugunowa. Można się uśmiać
- Buszkiewicz ocenił swój stan zdrowia. Dlatego zdecydował się wystąpić w meczu
Nie jest na dopingu
Wspierajmy wszyscy Adriana zeby zdobyl dla Polski kolejny rekord swiata