Gospodarze do niedzielnego spotkania przystąpili ze zmienionym sztabem trenerskim, bowiem po zwolnieniu Stanisława Chomskiego drużynę poprowadzili Piotr Świst i Krzysztof Orzeł. - Wiadomo, że w ostatnim czasie się dosyć dużo dzieje w klubie, ale my, jako zawodnicy, koncentrowaliśmy się w stu procentach na tym meczu. Każdy chciał dać z siebie wszystko i wygrać to spotkanie. Niestety się nie udało i teraz będziemy musieli wywalczyć trochę więcej punktów w Toruniu. Obiecujemy, że się nie poddamy - przyznał młodzieżowiec klubu z Gorzowa.
Oskar Paluch w drugim wyścigu przegrał z Krzysztofem Lewandowskim, a następnie dwukrotnie przywiózł z kolegami podwójne zwycięstwo dla ebut.pl Stali Gorzów. Gorzej poszło mu w kolejnych dwóch startach, gdzie nie zdobył żadnego punktu. Dodatkowe szanse otrzymał w miejsce słabo jadącego Szymona Woźniaka.
- Nie będę zwalał na sprzęt. Myślę, że więcej było moich błędów. Odjeżdżałem od krawężnika, gdzie była najszybsza linia, szczególnie w pierwszym łuku - ocenił junior.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Przedpełski pośpieszył się z odejściem z PGE Ekstraligi?
Wspomniany pierwszy łuk sprawiał problemy kilku zawodnikom. Na jednym kole przejeżdżali go i zaraz potem upadali Jakub Stojanowski i Szymon Woźniak. - Ścieżka przy krawężniku na pierwszym łuku była najbardziej korzystna, bo bardziej przyczepna. Jest teraz taka pogoda, że nie ma jak wyschnąć ten łuk. Jak pociągnęło motocykl na tym przyczepniejszym fragmencie, to bardzo szybko można było stracić punkty. Ja pojechałem tam szerzej, Robert Lambert wąsko i przyjechałem ostatni. Trzeba tam bardzo uważać - skomentował 18-latek.
Dwa dodatkowe biegi Paluch zaczął dostawać dopiero w końcówce tego sezonu. Wcześniej w PGE Ekstralidze nie zdołał przekonać szkoleniowca Stali do dania mu większej liczby szans. Czy to teraz odbija się czkawką? - W każdych innych zawodach jeżdżę pięć biegów, więc to żadna nowość dla mnie. Popełniłem sporo błędów i nie dowiozłem punktów. Nie ma tu żadnej wielkiej filozofii - odpowiedział młody żużlowiec.
W gorzowskim klubie nie ma już Chomskiego. Czy jego zwolnienie i ostatnie wydarzenia miały wpływ na nastroje w parku maszyn? - Nie było stypy. Atmosfera jak na każdych innych zawodach. Jechaliśmy po zwycięstwo, żeby dowieźć jak najwięcej punktów. W trakcie zawodów nie skupiamy się na tym, co działo się w tygodniu w klubie. Każdy jest skoncentrowany na meczu i chce dać z siebie sto procent na torze - przyznał junior.
A czy brak doświadczonego szkoleniowca jest mocno odczuwalny? - Troszkę inaczej bez trenera, który był z nami od początku. Jest to inna sytuacja. Będziemy musieli pojechać jeszcze jeden mecz bez trenera i zobaczymy, co będzie potem - skwitował syn Piotra Palucha.
Czwartkowe trzęsienie ziemi w gorzowskim zespole wywołało lawinę reakcji. Nie brakuje głosów oburzenia i zdziwienia. A jak zareagowali zawodnicy? - Na pewno nas to zaskoczyło, z dnia na dzień taka informacja. Byliśmy w szoku i teraz tym bardziej musimy się skoncentrować na końcówce sezonu, żeby nie wypaść z rytmu i dowieźć ten brązowy medal - zapewnił najmłodszy z nich w ekipie ebut.pl Stali Gorzów.
W PGE Ekstralidze tej drużynie pozostało już tylko spotkanie rewanżowe na Motoarenie Toruń im. Mariana Rosego. Czy gorzowianie zdołają przechylić szalę na swoją stronę i zgarnąć brązowe medale? - Zawsze pokazywaliśmy się tam z dobrej strony, więc będziemy chcieli to pokazać po raz kolejny - przypomniał żużlowiec, choć pamiętać należy, że niedzielną wygraną torunianie przerwali długą serię bez zwycięstwa w pojedynkach gorzowsko-toruńskich.
Paluch otrzymał także pytanie o sobotni turniej SGP2, w którym pojechał z pozycji rezerwowego za Jakuba Krawczyka. W trzech wyścigach uzbierał sześć punktów, co wystarczyło na półfinał. W nim jednak zajął czwarte miejsce. - Na pewno miałem troszkę szczęścia i z sześcioma punktami wjechałem do półfinału. Było to fajne doświadczenie i fajnie było uczestniczyć w SGP2. W przyszłym roku będę się starał, żeby być stałym uczestnikiem - zakończył.