Żużel. Vaclav Milik nie ma konkretnych ofert. Czech ujawnił, co chce zrobić

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Vaclav Milik póki co nie znalazł klubu na sezon 2025. Czech nie załamuje jednak rąk i ma konkretny plan. Wierzy w to, że prędzej czy później znajdzie miejsce w składzie którejś z polskich ekip.

Mateusz Domański, dziennikarz WP SportoweFakty: Co u ciebie słychać? Jak zdrowie po tym koszmarnym upadku?

Vaclav Milik, w sezonie 2024 zawodnik Wilków Krosno: Teraz jest już naprawdę fajnie. Powoli wracam do treningów. Fajnie się czuję. Najgorsze minęło.

A co z przyszłością? Wiemy, że w Wilkach Krosno jeździć już nie będziesz.

Czekam na jakiś telefon, bo na pewno ktoś jeszcze się odezwie. Stwierdziłem jednak, że jeśli ktoś będzie bardzo zainteresowany, to chętnie podpiszę kontrakt, ale nie będę się gdzieś pchał. Miałem poważny wypadek, po którym chcę spokojnie przeżyć zimę i przygotować się do kolejnego sezonu. Myślałem o tym, by podpisać kontrakt warszawski i po prostu poczekać na rozwój wydarzeń.

ZOBACZ WIDEO: Woźniak o swoim udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika

Czyli rozumiem, że na razie konkretnych ofert nie ma.

Nie, konkretnych ofert na razie nie ma.

Jak zapatrujesz się na rozstanie z Wilkami Krosno?

Mocno zżyłem się z Krosnem i fajnie mi się tam jeździło. Ja bym chętnie tam został. W trakcie sezonu klub był za tym, by kontynuować ze mną współpracę. Później jednak postawili na Kennetha Bjerre'a. Będę czekał i zobaczę. Może zmiana klubu będzie dla mnie dobra, choć nie sądzę, bo na Krosno narzekać nie mogę.

Ostatecznie jest więc rozczarowanie, że współpraca kontynuowana nie będzie?

No ja myślałem, że zostaję. Trochę niefajnie wyszło.

Uzyskałeś w tym sezonie średnią biegopunktową na poziomie prawie 2,000. Jak postrzegasz ten wynik?

Ten wynik mnie nie zadowala. Miałem większe ambicje. Początek sezonu był fajny, a później pojawiły się problemy. Nie był to jednak kompletnie nieudany sezon, bo potrafiłem robić fajne wyniki i dobrze jechać. Niestety, ten sezon skończył się dla mnie źle...

Na czym polegały te problemy?

Nie zawsze dawałem sobie radę z ustawieniami. Od początku sezonu bardzo, bardzo chciałem. Jak zrobiło się gorąco, to trochę błądziłem i byłem na siebie mocno zły. Później to puściło i znów zacząłem fajnie jechać, po czym zdarzył się upadek. Tak skończyłem sezon.

Jak wyglądają twoje najbliższe plany? Jak będziesz się przygotowywać na kolejny sezon? Jakieś zmiany się szykują?

Pierwsza zmiana nastąpi 1 listopada. Wówczas wezmę ślub z moją ukochaną. Dopiero później będę ostrzej trenował. W tym sezonie źle przygotowany na pewno nie byłem, bo zawsze ostro trenuję i teraz będzie tak samo. Poza tym planuję znaleźć jeszcze jednego psychologa, żeby to wyglądało profesjonalniej.

O jakichś celach i planach już myślisz?

Na pewno chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony w lidze polskiej, o ile będę miał taką okazję. Poza tym chcę znów awansować do cyklu SEC i awansować do SGP. Raz w życiu, jako Czech, chciałbym przejechać całe to Grand Prix. Zawsze o tym marzyłem. Chcę o to jak najmocniej powalczyć. Wydaje mi się, że tego GP mi brakuje. To zbudowałoby mnie pod kątem psychicznym. Poczułbym się lepiej i dostał więcej krwi.

Wyobrażasz sobie scenariusz, że nie znajdziesz klubu w Polsce? Czy w ogóle nie bierzesz tego pod uwagę?

Jak podpiszę kontrakt "warszawski", to zawsze się ktoś znajdzie. Zawsze są w klubach jakieś problemy - albo z formą, albo z kontuzjami. Takie sytuacje zawsze się zdarzają, choć oczywiście nikomu tego nie życzę. Jak podpiszę "warszawkę", to wydaje mi się, że w trakcie sezonu gdzieś znajdzie się dla mnie miejsce. Czuję się bardzo dobrym zawodnikiem i wiem, że potrafię bardzo fajnie przygotować się do sezonu. Nie sądzę, żebym nie znalazł sobie klubu.

Ale mimo wszystko trzeba brać pod uwagę wszystkie scenariusze...

Jakbym jednak sobie tak w głowie myślał, to już nie musiałbym jeździć na żużlu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty