Sebastian Szostak już od jakiegoś czasu był kuszony przez inne zespoły. W sierpniu w jednym z wywiadów potwierdził, że dostał atrakcyjną propozycję i rozpoczął rozmowy z działaczami, którzy chcieli go zakontraktować. WP SportoweFakty dowiedziały się, że ów klubem były Cellfast Wilki Krosno.
Ostatecznie 21-latek nie zdecydował się na zmianę pracodawcy. - Z tego i z jeszcze jednego klubu miałem naprawdę fajną ofertę. Wiadomo, że w żużlu finanse są bardzo ważną kwestię, by chociażby dobrze przygotować się do sezonu. Nie można też kierować się samymi pieniędzmi i trzeba brać pod uwagę inne rzeczy. Stąd też brak przekonania do Wilków - przyznał Szostak w rozmowie z kurierostrowski.pl.
Przyszłoroczny debiutant w gronie seniorów parafuje w listopadzie nową umowę z Arged Malesą Ostrów. W minionej kampanii w 72 wyścigach zdobył 106 punktów i 13 bonusów. To przełożyło się na średnią 1,653 punktu na wyścig. Ostatecznie nadal będzie blisko Mariusza Staszewskiego.
ZOBACZ WIDEO: Motor ciągle czeka na nowy stadion. Prezes mówi, jaka pojemność byłaby wystarczająca
- Była opcja, by iść razem do PGE Ekstraligi, by też zostać tutaj, ale i taka, że trener trafi do jednego klubu, a ja do innego. Tych opcji trochę było, ale wyszło tak, jak wyszło - dodał uczestnik cyklu SGP2.
Żużlowiec pytany o powody tak dużej chęci dalszej jazdy pod okiem szkoleniowca ostrowskiej drużyny, odpowiedział: - Nie ukrywajmy, że mam dużą pomoc od niego, zna mnie od dzieciaka, pomaga mechanikowi w kwestii dopasowań sprzętu do toru, a to też jest bardzo ważne. Jak nie jesteś spasowany, to możesz robić wszystko na motocyklu, ale i tak nie wygrasz. Trener zna moje silniki. Pomaga też w strefie mentalnej i chciałem zostać, by się jeszcze pouczyć.