Żużel. Najpierw poprosił Ekstraligę o pomoc, a później ją... zaatakował. "Sami do tego doprowadzili"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Zawodnicy ebut.pl Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Zawodnicy ebut.pl Stali Gorzów

Trwa walka o uratowanie Stali Gorzów. Kibice zwrócili uwagę na zachowanie pełnomocnika zarządu, który w czwartek prosił o pomoc Speedway Ekstraligę, by kilka chwil później ją... zaatakować.

W czwartek w Gorzowie Wielkopolskim odbyła się konferencja dotycząca obecnej sytuacji ebut.pl Stali. Tym, który stanął oko w oko z przedstawicielami mediów, był Dariusz Wróbel, który przejął obowiązki po ustępującym ze stanowiska prezesa klubu Waldemarze Sadowskim. Działacz podkreślał, że nie chce, by nazywać go nowym prezesem lub pełniącym obowiązki prezesa. Chce, by po prostu mówić do niego... Darek.

Pełnomocnik klubu (tak brzmiało oficjalne stanowisko wydane przez Stal - dop. red.) na początku spotkania z mediami apelował o pomoc - do kibiców, partnerów biznesowych, ale również do zarządzających PGE Ekstraligą.

- Proszę wszystkich sympatyków, włącznie z działaczami, którzy są powiązani ze Speedway Ekstraligą, proszę o pomoc. Patrzmy na to, co się dzieje w naszym klubie i zastanówmy się nad jednym - czy tak powinno być, czy tak powinna wyglądać PGE Ekstraliga i czy takie sytuacje powinny mieć miejsce. Moim zdaniem - obym się mylił, to jest początek problemów naszej ligi - przyznał otwarcie Wróbel.

ZOBACZ WIDEO: Mówi o tym, co wydarzyło się w Stali. "Głupią decyzją wykreowali 700 tys. zł strat"

Co ciekawe - zaledwie kilka minut później pełnomocnik gorzowskiego zarządu... zaatakował Speedway Ekstraligę.

- Mamy duży problem z PGE Ekstraligą, telewizją i przedstawianie, że gaże żużlowców są za wysokie, to chcę powiedzieć jedną rzecz: proszę nie cytować takich sloganów, że zawodnicy są za drodzy, że przez ich gaże kluby mają problem. Ludzie, którzy kontraktują jeźdźców, wiedzą co robią. To są ludzie, którzy przez całe życie pracują nad tym, by być na tym poziomie, na którym są, którzy mają swoje firmy, inwestują potężne pieniądze oraz ryzykują swoje zdrowie i życie. Muszą odpowiednio zarabiać. Dla mnie największym problemem jest PGE Ekstraliga i jej zarządzanie. Mówię to ja - Darek Wróbel. Nie rozumiem, dlaczego to nigdzie nie rozbrzmiewa, jeśli chodzi o innych prezesów. Każdy to wie, ale nikt o tym nie mówi. To dla mnie dziwna sytuacja - mówił pełnomocnik klubu z Gorzowa Wielkopolskiego.

Nie umknęło to uwadze m.in. kibiców, którzy szybko wytknęli to, co padło z ust Wróbla. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Wojciech Koerber, felietonista WP SportoweFakty, który w serwisie X opublikował wpis następującej treści: "Czyli najpierw prezes Wróbel zbeształ PGE Ekstraligę, następnie ją zaszantażował, że bez licencji nie będzie planu naprawczego, a na koniec, z 10 bańkami na minusie, kazał się zastanowić nad swoją przyszłością innym klubom? Tak to mniej więcej wyglądało?".

Środowisko zwróciło również uwagę na jeszcze jedną kwestię. Wróbel najpierw prosił o to, by nie mówić o zarobkach żużlowych, że są wygórowane, po czym podczas tego samego briefingu prasowego przyznał: - Doszliśmy do pewnego sufitu, jeśli chodzi o ceny zawodników. Kluby działają na skraju opłacalności lub mają jakieś problemy i są może dwa, które jakoś przegną. Reszta "po japońsku - jako tako" - skomentował.

- Moim zdaniem popularność żużla spada. Ale jak ma nie spadać? Rozwiązanie jest proste - w grę wchodzą dwie telewizje: publiczna i z polski kapitałem, ale tylko i wyłącznie na kanałach otwartych. Mamy tam emitowaną PGE Ekstraligę, coraz więcej osób to ogląda i może zachęci ich to do tego, by zobaczyć to na żywo na stadionie. Po drugie - mamy większą oglądalność i zwiększa się przychód związany z reklamą. Czyli jest większa kasa, by wspomóc PGE Ekstraligę. To jest dla mnie proste i nie rozumiem, dlaczego nikt nie wprowadził tego rozwiązania. Sama Ekstraliga doprowadziła do tego, że popularność żużla spada - zakończył konferencję prasową Dariusz Wróbel.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty