Kiedy fani czarnego sportu pomyślą o chorwackim żużlu, natychmiast przychodzi im do głowy rodzina Pavlic, na czele z byłym zawodnikiem Juricą Pavlicem. I choć pojawiło się kilku kandydatów na jego następców, takich jak Dino Kovacic, to żadnemu z nich nie udało się nawet zbliżyć do poziomu indywidualnego wicemistrza świata juniorów z 2009 roku.
Mało kto jednak pamięta, że przed Pavlicem też było wielu Chorwatów na żużlowej szlace, a jeden z nich na początku lat dwutysięcznych zaliczył nawet kilka meczów w polskiej lidze. Tym jeźdźcem był Zlatko Krznarić, który otrzymał szansę od Unii Tarnów, która od drugiej fazy sezonu nazywała się TŻ Kraków-Unia Tarnów.
Zadebiutował 24 czerwca 2001 roku w meczu 7. kolejki, kiedy Jaskółki udały się do Warszawy. W stolicy Polski spisał się bardzo dobrze, bo poza jednym zerem - w czterech pozostałych biegach był niepokonany i zakończył spotkanie z dorobkiem 11 punktów oraz bonusu.
ZOBACZ WIDEO: Dokonał niemożliwego i pokonał Zmarzlika. Janowski o finale IMP
Dobry występ zaprocentował kolejnymi powołaniami i wiodło mu się naprawdę dobrze - w rewanżu z WTŻ Warszawa wywalczył 7 punktów i 2 bonusy, przeciwko KKŻ Krosno 12+1, a następnie w dwóch wyjazdach dorzucił 9 oczek w Ostrowie Wielkopolskim i 7 z bonusem w Krakowie.
Tarnowianie wygrali ligę i otrzymali przepustkę do wyższej klasy rozgrywkowej, a Chorwatowi zaoferowano nowy kontrakt. Dostał szansę w pierwszych meczach, ale już tak skuteczny nie był - 4 punkty z bonusem na inaugurację przeciwko TŻ-owi Opole i dwa tygodnie później trzy oczka w Gnieźnie. Był to jego ostatni występ w polskiej lidze, ponieważ nie otrzymał więcej powołań, a żaden inny klub nie związał się z nim w przyszłości.
Na międzynarodowej arenie bez większych sukcesów. Najlepszym rezultatem Chorwata była piąta pozycja w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy w 2001 roku. W belgijskim Heusden-Zolder rozpoczął wybornie, bo po dwóch seriach był niepokonany. Kluczowy dla niego był środek zmagań, w których zdobył punkt i na koniec dorzucił dwa oczka. Dziewięć punktów dało mu miejsce za plecami Bohumila Brhela, Mariusza Staszewskiego, Krzysztofa Cegielskiego i Siergieja Kuzina.
"Mój płacz zamieniłeś w radość"
Po zakończeniu kariery został zawodowym kierowcą. Uległ wypadkowi drogowemu, w wyniku którego poważnie ucierpiał i zapadł w śpiączkę. - Komuś, kto tego nie doświadczył, ciężko opisać słowami, jakie to uczucie. Od wszystkiego można odpocząć. Poczułem się lżejszy od powietrza i było to jak odpoczynek dla duszy. Odpocząłem tego jednego dnia na resztę mojego życia - wspomniał w rozmowie z net.hr.
- Oglądałem różne programy o śmierci klinicznej. Nie byłem w takim stanie, nie stanąłem przed kochanym Bogiem, ale byłem w drodze do niego. To szerokie spektrum uczuć - dodał.
Niemal z dnia na dzień musiał zmierzyć się z nową rzeczywistością. Zadłużył się na pokaźną kwotę, załamał psychicznie i poruszał się na wózku inwalidzkim. Dodatkowo jego żona spodziewała się piątego dziecka. Rodzina była dla niego motorem, który nie pozwolił mu się poddać. Spłacił kredyt, wybudował nowy dom i nawet jeździ na rowerze. Skąd czerpie energię i siłę? Czy to wszystko było przypadkiem, czy działaniem Opatrzności Bożej?
Mimo trudnych okoliczności szybko wrócił do zdrowia i rozpoczął normalne życie.
- Usłyszałem bardzo wyraźny i mocny głos w sobie: "Napisz książkę". Na początku wydawało mi się to niemożliwe, ale to był dopiero początek. Książka powstała w bardzo nietypowy sposób. Jako kierowca zajmujący się transportem drewna pisałem ją najczęściej w ciężarówce podczas podróży. W domu mój syn Sebastian i córka Mirjam przepisywali tekst z moich notatek na komputer. Jestem im za to nieskończenie wdzięczny, podobnie jak żonie, która wspierała mnie od samego początku - wyznał Chorwat w rozmowie z mnovine.hr.
Tak powstała książka "Ty jesteś świadkiem", w której autor zebrał swoje autobiograficzne doświadczenia oraz różne przeżycia z lat zaangażowania w działalność Kościoła Katolickiego.
"Mój płacz zamieniłeś w radość" - taki podtytuł i jednocześnie przesłanie przewija się w twórczości byłego żużlowca. Jest to dzieło pełne otwartych, szczerych i mocnych świadectw życiowych. Przedmowę do książki napisał biskup z Varazdina, mons. Josip Mrzljak.