Wiktor Jasiński do tej pory nie został ogłoszony przez żaden klub w polskich rozgrywkach. Nie oznacza to jednak, że były zawodnik Arged Malesy Ostrów postanowił zakończyć swoją karierę. Jak się okazuje, związał się on "kontraktem warszawskim" z ebut.pl Stalą Gorzów.
- Czekam na rozwój sytuacji. Na tę chwilę nie znalazłem klubu, który sprostałby moim oczekiwaniom finansowym. Nie ma co panikować. Skończyłem wiek U24, więc to kolejny pewien przeskok w mojej karierze. Zdecydowałem, że zrobię taki krok, nie podejmując szybkich działań. Może pojawi się coś ciekawszego niż podczas okienka transferowego - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jasiński.
Urodzony w 2000 roku zawodnik oczywiście cały czas przygotowuje się fizycznie do przyszłorocznych rozgrywek. Gotowy będzie również pod względem sprzętowym. Jak sam przyznaje, w grę wchodzi także jazda w Krajowej Lidze Żużlowej. Takie postępowanie może okazać się bardzo dobrym rozwiązaniem. Często w trakcie sezonu różne kluby szukają jakiegoś zastępstwa. A krajowych seniorów na rynku wcale nie ma tak dużo.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Wiktor Jasiński w 2024 roku w barwach Arged Malesy pojawił się w 70 gonitwach, zdobywając w nich 69 "oczek" oraz 14 bonusów, co przełożyło się na średnią 1,186 punktu na jeden bieg i 44. lokatę na liście klasyfikacyjnej Metalkas 2. Ekstraligi. - To był trudny sezon dla mnie. Całkowicie zmieniłem swój team i drużynę - przyznaje wychowanek Stali Gorzów.
- W sparingach wyglądało to bardzo dobrze. Jednakże w rundzie zasadniczej nie było tak kolorowo, jakbym chciał. Może wpłynął na to brak znajomości torów lub podszedłem do tej ligi zbyt odważnie. Liczyłem na dobre zdobycze punktowe, a ich nie było. Popełniłem też kilka błędów. Aczkolwiek nie żałuję tego roku. Nauczył mnie dość sporo. Miło spędziłem czas w Ostrowie. Są tam fajni ludzie i dobrze się tam czułem - dodaje.
24-latek w ostatnim czasie otrzymał ofertę z jednego ze szwedzkich klubów, ale nie chce podpisywać kontraktu, dopóki nie znajdzie zespołu w Polsce. Ma to również związek z finansami. W Skandynawii często pojawiają się opóźnienia z wypłatami. Co ciekawe, korzystając z przerwy między sezonami, postanowił wystąpić w turnieju gokartowym.
- Mój tata startował na gokartach wiele lat temu. Mój dziadek był mechanikiem gokartowym oraz motocyklowym. A dla mnie to po prostu pasja. Mam swojego gokarta. W Poznaniu pojawiła się okazja do wystartowania w zawodach halowych. Co prawda odpadłem w eliminacjach, ale dobrze się bawiłem - podsumowuje Wiktor Jasiński.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty