14 
Dla prezesów klubów walczących w play-down spełnieniem marzeń jest wygranie pierwszego dwumeczu i zakończenie sezonu bez konieczności walki w finale play-down, czy barażach. Może się jednak okazać, że nieco inne marzenia będą mieli zawodnicy. Dla nich porażka w pierwszym dwumeczu play-down może wiązać się z możliwością zarobienia dodatkowych 500 tysięcy złotych.
W tym roku zwiększono liczbę meczów w PGE Ekstraligi, a dzięki temu większość zawodników wystąpi w sumie w 18 spotkaniach. Najbardziej na zmianie skorzystają zawodnicy siódmej drużyny, którzy zamiast dotychczasowych 14 meczów, pojadą 20 spotkań i to z teoretycznie łatwiejszymi rywalami. Najmniej łaskawa jest ta zmiana dla żużlowców piątej i szóstej drużyny sezonu, którzy wezmą udział w zaledwie 16 meczach. W praktyce zawodnicy zostaną więc ukarani za lepszą formę.
ZOBACZ WIDEO: "Powinno się to zrobić". Hellstroem-Baengs wprost o złych decyzjach w Częstochowie
Różnice w liczbie meczów tylko w teorii nie są olbrzymie, bo dla gwiazd klubów mogą mieć spore znaczenie. Cztery dodatkowe mecze, to dla najlepszych zawodników szansa na zarobienie przynajmniej dodatkowych 500 tysięcy złotych. Oczywiście nikt nie wierzy, że zawodnicy celowo mogą odpuszczać walkę o punkty w pierwszym dwumeczu, ale wystarczy, że nie będą mieli motywacji do wykonywania bardzo ryzykowanych ataków, by klub miał problemy.
W tym roku dla przynajmniej dwóch zespołów dojdzie dodatkowy aspekt, który może być nieprzyjemny dla działaczy. Wiele wskazuje na to, że niemal wszyscy seniorzy Stali Gorzów i ROW-u Rybnik rozpoczynając rywalizację w play-down będą już mieli zapewnione kontrakty w innych klubach. Losy Stali i ROW-u będą zależeć od zawodników mających już kontrakty w innych klubach i nieposiadających żadnego interesu finansowego w tym, by zakończyć sezon już po 16 meczach. Zresztą niewiele lepiej może być we Włókniarzu, gdzie blisko pozostania może być jedynie Jason Doyle.
- Rzeczywiście należałoby coś z tym zrobić i pomyśleć, jak wyeliminować taki paradoks z przepisów. Co do praktyki, to byłbym jednak bardzo rozczarowany, gdyby któryś z zawodników Falubazu w ogóle pomyślał o czymś takim. Nie wyobrażam sobie tego - komentuje Adam Goliński, prezes Stelmet Falubazu Zielona Góra. On jest w o tyle komfortowej sytuacji, że większość jego zespołu zostaje w Zielonej Górze na kolejny sezon.
Wiadomo, że najprostszym rozwiązaniem mogącym zmobilizować zawodników do lepszej postawy w pierwszym dwumeczu play-down byłoby obniżenie stawek za punkty w finale play-down i barażach. Kilka lat temu mecze barażowe były regulaminowo wyceniane za 25 procent normalnej stawki. Okazuje się, że PGE Ekstraliga rozważała powrót do tych praktyk, ale ze względu na konflikt z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów zrezygnowano z jakiejkolwiek formy narzucania odgórnych rozwiązań finansowych. Nie będzie to także możliwe w przyszłości.
Wiadomo, że na ten sezon kluby nie przygotowały w umowach z zawodnikami specjalnych rozwiązań finansowych na wypadek jazdy w play-down, ale być może przed kolejnym sezonem będzie to konieczne, by ochronić interesy klubów.
Rozwiń odpowiedzi (1) 
