- Teraz jest to z formalnego punktu widzenia niemożliwe. Nie figurujemy w strukturach PZM-otu dlatego ubolewamy, bo choćbyśmy chcieli to oficjalnie nie możemy nic kibicom przekazać. Zapewniam jednak, że robimy swoje i na dniach zapadną wszelkie rozstrzygnięcia, ufam, że pozytywne - mówi prezes Stowarzyszenia Speedway Wanda, Paweł Sadzikowski.
Nie jest również tak, że działacze z Krakowa za rozmowy z zawodnikami wezmą się dopiero po otrzymaniu przynajmniej licencji warunkowej. Pertraktacje z polskimi i zagranicznymi jeźdźcami trwają już od bardzo dawna. - W kontekście naszego klubu, w mediach przewijało się bądź wciąż przewija mnóstwo nazwisk. Nie zawsze są one zgodne z prawdą. Na pierwszy ogień poszedł Marcin Kozdraś, którym tak naprawdę nie byliśmy zainteresowani, potem czytałem gdzieś wzmiankę o Cameronie Woodwardzie, a teraz przypisują nam Lubosa Tomicka. Wiadomo już, że Kozdraś trafił do Piły, a pozostała dwójka na pewno nie będzie jeździć w Krakowie - wyjaśnia prezes.
Choć Sadzikowski jako prezes dopiero raczkuje w tym sporcie, przez okres transferowy wyrobił sobie na temat wielu zawodników pewne zdanie. - Niektórzy zawodnicy widząc, że nie mają "brania" starają się pompować atmosferę wokół swojej osoby, zwrócić w ten sposób na siebie uwagę. Uważam, że nie jest to dobra metoda, bo jak ktoś kogoś nie chce, to po prostu się nim nie zainteresuje. Takim postępowaniem natomiast można stracić bardzo wiele w oczach innych osób - zauważa sternik krakowskiego klubu.
Kiedy więc poznamy pierwszych zawodników, którzy w bieżącym roku będę się ścigać w grodzie Kraka? - Myślę, że coś więcej będę mógł powiedzieć na dniach. Chcę być prezesem, który będzie szeroko współpracował z mediami dlatego, gdy tylko się coś wyjaśni poinformuje o tym kibiców - ucina krótko Paweł Sadzikowski.