Drużyna Stelmet Falubazu Zielona Góra przystępowała do derbów z Gezet Stalą Gorzów osłabiona brakiem kontuzjowanego Przemysława Pawlickiego. Dodatkowo na początku zawodów straciła Oskara Hurysza i wtedy wydawało się, że możemy być świadkami sensacji na stadionie przy ul. Wrocławskiej 69. Przyjezdni nie pozwalali miejscowym na zbudowanie sobie pokaźnej przewagi, równocześnie wykazując zainteresowanie punktem bonusowym.
Ostatecznie zielonogórzanie wygrali 50:39, zdobywając również bonusa i spora w tym zasługa Damiana Ratajczaka. Młodzieżowiec zdobył 13 punktów i 2 bonusy w sześciu startach. W pierwszej fazie zawodów to głównie dzięki niemu Stelmet Falubaz utrzymywał się na niewielkim prowadzeniu.
ZOBACZ WIDEO: Mistrz olimpijski fanatykiem żużla. "Za Rybnikiem jeździłem po całej Polsce"
Doszło nawet do tego, że Andrzej Lebiediew, który zdążył poznać juniora podczas wspólnych startów w Lesznie, skarcił publicznie trenera Rafała Dobruckiego za to, że nie dał szansy Damianowi Ratajczakowi w eliminacjach do SGP2. Na obronę selekcjonera trzeba dodać, że na początku sezonu wychowanek leszczyńskiej Unii nie brylował. Choćby w finale Srebrnego Kasku zajął dopiero dziewiątą pozycję i przegrał nawet ze znacznie młodszymi od siebie zawodnikami.
Ratajczak musiał dojść do siebie po poważnej kontuzji, ale radzi sobie coraz lepiej w PGE Ekstralidze i udowadnia, że zasłużenie wymieniany był w przeszłości wśród najlepiej rokujących zawodników młodego pokolenia. Obecnie jego średnia biegowa wynosi 1,660. Niższą mają chociażby Jarosław Hampel, Andrzej Lebiediew czy Gleb Czugunow. To najlepsze podsumowanie wartości wychowanka klubu z Leszna.
I to właśnie Fogo Unia Leszno, w razie awansu do PGE Ekstraligi, może być zdeterminowana, aby odzyskać Damiana Ratajczaka. Zimą junior był wypożyczany do Stelmet Falubazu Zielona Góra w związku ze spadkiem "Byków" z najwyższej klasy rozgrywkowej, ale zamysł był taki, aby Ratajczak wrócił do Wielkopolski w sezonie 2026 po ewentualnym powrocie drużyny do elity. Na razie leszczynianie są na najlepszej drodze do tego, by znów rywalizować w PGE Ekstralidze, ale czy z utalentowanym wychowankiem w składzie?
Od zimowych ustaleń wiele się zmieniło. Miliarder Stanisław Bieńkowski chce zbudować w Zielonej Górze drużynę, która powalczy o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Nieoficjalnie wiadomo, że nową twarzą w zespole będzie Dominik Kubera, czyli inny z wychowanków leszczyńskiej Unii. Właściciel Stelmet Falubazu nie miałby też nic przeciwko, aby kolejny rok w Grodzie Bachusa spędził Damian Ratajczak.
Tyle że leszczynianie po ewentualnym awansie do PGE Ekstraligi będą potrzebować solidnie punktującego juniora jak kania dżdżu. Biorąc pod uwagę, że rynek transferowy jest praktycznie zamknięty, "Byki" w 2026 roku mogą dysponować co najwyżej składem zbliżonym do obecnego. To prosty przepis na... spadek z elity. Wystarczy przeanalizować losy beniaminków z poprzednich lat.
Fogo Unia Leszno potrzebuje Ratajczaka, by ewentualnie w sezonie 2026 walczyć o bezpieczne utrzymanie w PGE Ekstralidze. Stelmet Falubaz Zielona Góra potrzebuje Ratajczaka, aby włączyć się do walki o medale. Sam zawodnik potrzebuje jak największej liczby startów i stabilności finansowej. To mogą mu zapewnić oba ośrodki. Co wybierze?
Katarzyna Łapczynśka, dziennikarka WP SportoweFakty