Krzysztof Buczkowski zakończył współpracę z RK Racing kilka lat temu i od tego czasu z powodzeniem ścigał się na silnikach Michała Marmuszewskiego. Zwykle w takich przypadkach powroty do grona klientów znanego polskiego tunera są dość trudne, inaczej było w przypadku jednego z liderów Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
Tym razem pomoc klubu okazał się zbędna, bo - jak informują nas przedstawiciele Polonii - za Buczkowskim miał wstawić się Szymon Woźniak. Ostatecznie zawodnik bez większych problemów otrzymał wsparcie od Kowalskiego i od kilku tygodni jeździ na silnikach właśnie od tego tunera.
ZOBACZ WIDEO: Znów jest gwiazdą ligi. Musielak zdradza tajemnice zwyżki formy
Efekty widać gołą ręką, bo od trzech meczów 39-latek prezentuje się w lidze znacznie lepiej. Wzrost formy rozpoczął się już podczas domowego meczu z ostrowianami (15 punktów), potem było udane spotkanie w Poznaniu (11 punktów) i solidny występ w Krośnie (9 punktów). To ważny sygnał dla wszystkich kibiców bydgoskiego klubu, bo od formy Buczkowskiego może zależeć awans drużyny do PGE Ekstraligi.
Od początku sezonu bez zarzutu spisują się Szymon Woźniak, Aleksandr Łoktajew, a ostatnio w rewelacyjnej formie jest także Kai Huckenbeck. Gdy zawodnicy Polonii będą w stanie utrzymać taką dyspozycję do końca rozgrywek, to wydają się faworytem do awansu.
Poza walką o awans w Bydgoszczy liczy się także rywalizacja o miejsce w składzie na ewentualne występy w PGE Ekstralidze. Co prawda niemal wszyscy zawodnicy z obecnego składu mają ważne kontrakty, to wiadomo, że dla przynajmniej jednego z nich może zabraknąć miejsca w razie awansu do PGE Ekstraligi. Działacze Polonii od kilku tygodni sondują możliwość pozyskania dodatkowego lidera. Początkowo najwięcej mówiło się o Andersie Thomsenie, a teraz sporo osób wymienia także Jacka Holdera, oczywiście w razie spadku Stali Gorzów.
Podopieczni Tomasza Bajerskiego muszą więc najpierw wywalczyć awans, a jednocześnie udowodnić działaczom, że nadają się do ewentualnej jazdy w PGE Ekstralidze. Jeszcze kilka tygodni temu z czwórki liderów najsłabiej wyglądał Krzysztof Buczkowski, ale teraz sytuacja nie jest już tak jednoznaczna, a może to mieć związek z nowymi silnikami od Ryszarda Kowalskiego.
Jeszcze kilka lat temu nagły transfer w trakcie sezonu do warsztatu Kowalskiego był praktycznie niemożliwy. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło, a tuner nie ma już aż tak dominacji. Wielu jego klientów odeszło do innych specjalistów lub stosuje jego silniki zamiennie ze sprzętem od innych inżynierów.
Mam gołą rękę i nic nie widze.