Polski mistrz świata juniorów we wtorek zanotował koszmarnie wyglądający wypadek w meczu ligi szwedzkiej. Wiktor Przyjemski niefortunnie zahaczył o motocykl Adama Ellisa i z impetem uderzył w dmuchaną bandę.
Pierwsze informacje nie były optymistyczne, bo mówiły o wezwaniu helikoptera i braku czucia w nogach. - Karetka w Szwecji szybciej wyjeżdża niż w Polsce, a że widziałem kilka upadków w tym kraju, to ten wyjazd tak mnie nie przestraszył. Jednak kiedy otwarto tył i wyciągano deskę, to wiedziałem, że jest gorzej i zaczęły się nerwy - mówi Marek Ziębicki w rozmowie wyemitowanej na kanale YouTube WP SportoweFakty (całość dostępna na dole artykułu).
ZOBACZ WIDEO: Mrozek znów to robi. "Nie wierzę, że Pludra jest dogadany z innym klubem"
Menedżer Przyjemskiego wyznał, że mistrz świata juniorów dzwonił do niego ze szpitala i obawiał się tego, że traci czucie w nogach. W pewnym momencie wydawało się, że sytuacja z każdą minutą pogarsza się, ale po szczegółowych badaniach wszystko wróciło do normy.
W tej chwili żużlowiec zmaga się "tylko" z pękniętą kostką i jeszcze w tym roku planuje wrócić na tor. Kiedy? Bardzo optymistyczny wariant zakład rewanżowy mecz z GKM-em, bardziej realistyczny wrześniowe mecze o medale i finał Grand Prix 2 w Vojens.
- Idąc torem prawdziwej medycyny, lekarze mówią, że standardowy Jan Kowalski dochodzi do zdrowia po takim urazie od czterech do sześciu tygodni. W przypadku złamania, tu mieliśmy przemieszczenie, więc mamy utrudnienia w postaci gojenia ran i schodzenia obrzęku - dodał Ziębicki.
- Staniemy na głowie, aby był to jak najkrótszy okres. Na razie będzie kibicował sprzed telewizora, później mamy tydzień przerwy i jest rewanż. Będziemy patrzeć, co się będzie działo przez te dwa tygodnie. [...] Wierzę w siłę Motoru, że nie będzie konieczności pośpiechu Wiktora - dodał rozmówca Jarosława Galewskiego, który zauważył, że Przyjemski intensywnie przechodzi rehabilitację, bo jest typem pracusia. Przy poprzednim urazie spędzał na zabiegach po osiem godzin przez siedem dni w tygodniu.
Ziębicki wypowiedział się także na temat hejtu skierowanego w kierunku Przyjemskiego. Po sytuacji z Kacprem Manią, kiedy bydgoszczanin spowodował groźny wypadek rywala, wielu życzyło mu najgorszego.
- Internet i komentarze ludzi mało go interesują. Zdecydowanie bardziej pasjonuje go motoryzacja, samochody i wiele innych tematów pozasportowych - tym właśnie żyjemy, a nie opiniami w sieci. A ci, którzy tak piszą, często nadużywają słowa "karma" - żartuję sobie wtedy, że chyba przechodzą na hinduizm, bo to ich ulubione określenie. W Polsce już tak jest - gdy Lewandowski zagra słabiej, od razu pojawia się krytyka; podobnie, kiedy Świątek ma gorszy moment, mówi się, że jest słaba.
Pełna rozmowa Jarosława Galewskiego z Markiem Ziębickim dostępna jest poniżej: