Mimo problemów z działaniem platformy biletowej już w pierwszych kilkanaście godzin udało się sprzedać zdecydowaną większość wejściówek. I to wszystko nie zważając na naprawdę dość wysokie ceny biletów (bilety normalne są dostępne od 141 do 400 złotych, a ulgowe od 72 do 210 złotych). Władze PRES Grupy Deweloperskiej Toruń uznały, że pierwszy od dziewięciu lat finał PGE Ekstraligi to idealna okazja na umocnienie się finansowo i zbudowanie rezerwy, która pozwoli klubowi funkcjonować na najwyższym poziomie także w kolejnych latach.
W tym momencie wydaje się, że sam awans do finału PGE Ekstraligi może oznaczać dla klubu dodatkowy przychód wynoszący nawet 1,8-2 mln złotych. To zresztą niejedyne pieniądze, bo euforia po spektakularnym sukcesie na pewno pomoże w budowaniu przyszłorocznego budżetu i napędzeniu zainteresowania sponsorów. Pod tym względem torunianie nie byli do tej pory potentatem, a teraz mają szansę to zmienić.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Gollob, Staszewski, Synowiec
Już sama sprzedaż biletów na starcie finałowe może oznaczać absolutnie rekordowe przychody w historii klubu. W PGE Ekstralidze bardzo dobrym wynikiem jest przychód z biletów za jedno spotkanie na poziomie 500 tysięcy złotych. Torunianie w finale - dzięki wysokim cenom biletów i wypełnieniu stadionu - zarobią najprawdopodobniej 1,5 mln złotych.
Dodatkowe 300 tysięcy złotych to gwarantowana nagroda za drugie miejsce od PGE Ekstraligi. Zwycięzca dwumeczu zgarnie 500 tysięcy złotych.
Władze klubu mogą jedynie żałować, że przed sezonem nie udało im się namówić wielu sponsorów na uzależnienie wysokości wsparcia od wyników drużyny. Z tego słynął w najlepszych latach Falubaz, którego władze zastrzegały w umowach ze sponsorami dodatkowe premie, które w przypadku awansu do finału mogły wynosić nawet 10-20 procent.
I tak toruński klub może liczyć na zwiększone wpływy od sponsorów, bo ten sezon na Motoarenie był najlepszy od lat, a za rok każda firma chcąca mieć reklamę na meczach PGE Ekstraligi będzie musiała liczyć się z większymi kosztami. Pod tym względem Toruń wciąż ma dużo do nadrobienia choćby do Betard Sparty Wrocław, która słynie ze skutecznej pracy ze sponsorami. Żaden inny klub nie ma tak wielu hojnych sponsorów, którzy są gotowi płacić rocznie sto tysięcy i więcej. Dojście do tego poziomu zagwarantuje torunianom pozycję jednego z czołowych zespołów na kilka najbliższych lat.
Już w poprzednim sezonie Orlen Oil Motor Lublin i Betard Sparta Wrocław przebiły niewyobrażalny do tej pory próg w żużlu, czyli roczny budżet na poziomie ponad 30 mln złotych. Torunianie w tym roku mają szansę zbliżyć się do tego osiągnięcia.
Ciągle nowych plotek szuka.
Kto, za ile oraz gdzie?
O transferach wszystko wie.
Plecie co mu się wydaje,
Pieprzyć głupot nie przestaje.
Nikt nie słucha tego dziada,
Bo wc Czytaj całość