Moje posiłki są rozpisane jak szkolny plan lekcji - rozmowa z Januszem Kołodziejem - żużlowcem Unii Leszno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Janusz Kołodziej intensywnie przygotowuje się do nadchodzącego sezonu. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nowy zawodnik Unii Leszno opowiada o swoich metodach treningowych oraz specjalnie dobranej diecie.

Jan Gacek: Czy mógłbyś opowiedzieć czytelnikom portalu SportoweFakty.pl o swoich przygotowaniach do sezonu?

Janusz Kołodziej: - Moje przygotowania wyglądają w taki sposób, że od poniedziałku do soboty wykonuję szczegółowo zaplanowane ćwiczenia. W niedzielę najczęściej odpoczywam. Z tego faktu wynika to, że nie mogę przesadzić z obciążeniami treningowymi na początku tygodnia. W poniedziałki zwykle wykonuję ćwiczenia rozciągające. Wyjątkowo ciężko przepracowuję środy. Wtedy odbywają się treningi kondycyjne w czasie, których wylewam siódme poty. Podobnie jest w piątki. We wtorki, czwartki i soboty jeżdżę quadem lub na crossie. Obciążenia treningowe z każdym tygodniem stają się większe.

Kilka miesięcy temu wspominałeś, że masz odpowiednio wypracowane te grupy mięśni, które są niezbędne do uprawiania żużla i w związku z tym w okresie przygotowawczym skupisz się głównie na kwestiach sprzętowych...

- Generalnie sporo pracuję nad tym, żeby być świetnie przygotowanym pod względem kondycyjnym. Tej kwestii nie wolno zaniedbać. Zależy mi bardzo na zbiciu wagi. W sezonie 2009, kiedy miałem dużo jazdy moja waga była niższa niż teraz. Chcę zrzucić minimum 3 kilogramy. Kiedy to osiągnę prawdopodobnie zdecyduję się na dalszą walkę ze zbędnymi kilogramami. Być może przystąpię do rozgrywek szczuplejszy niż w poprzednich sezonach.

Podczas zeszłorocznej przerwy zimowej wyraźnie przybrałeś na wadze...

- Tak rzeczywiście było. Brałem nawet specjalne środki, żeby nabrać masy. Zdecydowałem się na to, żeby mniej odczuwać efekty upadków. Chciałem też sprawdzić czy to nie będzie miało pozytywnych skutków na inne elementy żużlowego rzemiosła. Okazało się, że to był kiepski pomysł. Teraz już wiem, że im niższa waga tym lepiej. Przekłada się to nie tylko na lepsze samopoczucie. Bardzo ważnym jest to, że wygodniej jest wtedy manewrować na motocyklu. Sprzęt też ma "łatwiej" z lekkim "pasażerem".

Nie przesadzasz? Jesteś bardzo szczupły...

- To nie jest tak, że ja to sobie wymyśliłem. Wszystkie posunięcia w tej kwestii konsultuję z fachowcami. Mam opracowaną dietę, której się ściśle trzymam. Moje posiłki są rozpisane jak plan lekcji w szkole. Precyzyjnie określone jest zarówno to co jem jak i pora posiłku.

Jak wygląda codzienny jadłospis Janusza Kołodzieja?

- Muszę pamiętać o tym, żeby jeść zdrowo, ale tak, żebym miał energię do wyczerpujących ćwiczeń. Dlatego rano dobrze jest zjeść pożywne śniadanie. Często przygotowuję więc sobie jajka, biały ser lub płatki musli. Rzadko jadam tłuste mięsa i ziemniaki na obiady. Spożywam z kolei dużo ryb i surówek. Generalnie unikam węglowodanów. Dlatego nie powinienem jeść chleba. Po treningach przyjmuje też różne odżywki, żeby dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość soli mineralnych.

Czy zdarza ci się trenować z kolegami z Unii Leszno?

- Tylko raz wspólnie ćwiczyliśmy. Przyjechałem do Leszna w jakieś innej sprawie i przy okazji odbyłem z nimi trening. Niedługo pojedziemy wszyscy na obóz więc będę miał okazję, żeby porównać moje tarnowskie przygotowania kondycyjne z leszczyńskimi.

Wspominałeś, że będziesz trenował na torze w Krakowie. Jak ta sprawa wygląda na dzień dzisiejszy?

- Jest taka opcja, ale jeszcze nie wiem jak to będzie wyglądało. Tak naprawdę nie rozmawiałem jeszcze z nikim w Krakowie na ten temat. Generalnie jednak mam dobre relacje z tamtejszymi działaczami i sądzę, że nie będzie z tym większego problemu. Wszystko wyjdzie w praniu. Zobaczymy czy treningi na torze w Krakowie w ogóle będą miały sens. Wiele zależy od tego jaka będzie tam nawierzchnia. Zależy mi na tym, żeby trenować na torze do którego ciężko jest się dopasować. Oczywiście będę też sporo ćwiczył w Lesznie. Przed każdym spotkaniem będę tam trenował.

Chyba nie będziesz miał większych problemów z dopasowaniem się do leszczyńskiego toru... Zwykle osiągałeś na nim dobre lub bardzo dobre rezultaty...

- W Lesznie zawsze dobrze mi się jeździło. Wiele będzie zależało od tego jak będzie przygotowywana nawierzchnia w nadchodzącym sezonie. Na pewno będziemy o tym wspólnie z kolegami rozmawiać. Chciałbym, żebyśmy jeździli na przyczepnej nawierzchni, wtedy nie będzie żadnych problemów. Dostosuję się jednak do tego co będzie chciała cała drużyna.

Czy nie obawiasz się, że umiejętność zastosowania nowych tłumików może mieć spory wpływ na osiągane wyniki?

- Trochę się tego obawiam. To jest kolejna zmiana a przecież nawet bez niej miewałem problemy z odpowiednim dopasowaniem sprzętu. Podejrzewam, że to nie będzie wcale proste. Prawda jest jednak taka, że wszyscy żużlowcy będą musieli stanąć przed tą samą trudnością. Sporo będzie zależało od naszych tunerów. To oni przygotowując sprzęt będą decydowali, które z dostępnych tłumików wybrać. Może być tak, że ci zawodnicy, którzy najlepiej poradzą sobie z nowymi tłumikami będą osiągali najlepsze wyniki.

Kto będzie przygotowywał twoje silniki w nadchodzącym sezonie?

- W ubiegłym roku najlepiej współpracowało mi się z Flemingiem Gravesenem i również w tym roku mam zamiar korzystać z jego pomocy. Wspólnie z nim przygotowuję sprzęt do nadchodzącego sezonu. Sporo pomaga mi w kwestiach sprzętowych Krzysztof Cegielski.

Sprawiasz wrażenie osoby naładowanej pozytywną energią...

- Tak właśnie jest. Cieszę się na myśl o obozie zimowym, na który już niedługo się wybieramy. Czuję także głód jazdy i chciałbym, żeby sezon rozpoczął się jak najszybciej. Marzę już o tym, żeby wyjechać na tor.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)