Nie ma wątpliwości, że Michał Świącik wykonał kawał dobrej roboty dla częstochowskiego żużla. To on dźwignął go z kolan, gdy ośrodek ten upadł. Podjął ważną decyzję, by przyjąć możliwość startów w PGE Ekstralidze w 2016 roku po wcześniejszym trzecim miejscu na zapleczu najlepszej ligi świata.
- Uważam, że dziesięć lat, przez które prowadziłem ten klub, było dobrymi latami, bo zdobyliśmy dwa medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Nie udało się zdobyć mistrzostwa, ale konia z rzędem temu, kto przez 10 lat nie chciałby mieć tych medali. Mówię tu o dużych środowiskach, jak na przykład Rzeszów czy Gdańsk - opowiadał Świącik na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"
Michał Świącik kontynuował, że klub był prowadzony transparentnie i w sposób gospodarzy. Przyznał, że pomimo wielu trudności, to był dobry czas dla Włókniarza i klub budowany był na solidnych fundamentach. Mimo wszystko ostatnie lata to okres porażek i wielu złych decyzji. Kibice mają za złe także niektóre akcje, które się działy - jak np. moment, kiedy fanów na meczu U24 Ekstraligi potraktowano gazem.
Na koniec były już prezes przyznał, że sukcesem jest to, że taki człowiek, jak Bartłomiej Januszka dołączył do Włókniarza. - A teraz udało mi się, dzięki rozmowom, negocjacjom, mediacjom przekonać jego osobę do tego, by wejść do klubu i wprowadzić go na wyższy poziom. Uważam to za swój i Włókniarza największy sukces, że udało nam się pozyskać taką osobę. Jestem pełen wiary, że zrobi on swoją robotę najlepiej, jak się da, bo ten klub i sport jest dla niego ważny - stwierdził.