Włókniarz Częstochowa jest jednym z klubów, które w ostatnich latach mocno stawiały na szkolenie. Zespół występował w U24 Ekstralidze, gdzie stawiał na swoich zawodników, było szkolenie w klasie 500cc, 250/500R, na mini żużlu oraz na motocyklach typu pit bike. Michał Świącik marzył, by młodzież była cennym wsparciem dla seniorów.
Stawiano nie tylko na lokalną młodzież. To za sprawą byłego już prezesa Włókniarza do Częstochowy trafili adepci z innych miast, którzy uzyskali certyfikaty w barwach częstochowskiego klubu. Wymienić tu można np. Franciszka Karczewskiego (Kalisz), Kajetana Kupca (Tarnów), Szymona Ludwiczaka (Rybnik), czy Jakuba Plutowskiego (Opole).
ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"
- Średnio na samą młodzież wydawaliśmy 3,5 miliona rocznie. I ja tu nie mówię o młodzieży jeżdżącej w PGE Ekstralidze, a o funkcjonowaniu szkolenia. Oczywiście, były kluby, które odpuszczały temat i może mogliśmy mieć np. Macieja Janowskiego w składzie, ale uważałem, że inwestowanie w młodzież i przyszłość czarnego sportu jest lepsze, bo to się może odwdzięczyć - mówił Świącik podczas niedawnej konferencji prasowej.
Ilość nie przekładała się jednak do końca w jakość. Swoje lepsze momenty miał Ludwiczak, ale wydaje się, że nie jedzie na poziomie, na jaki go stać. W tym roku progres zaliczył Karczewski, ale też wpadł w dołek.
Na szersze wody nie może wypłynąć także na razie żaden rodowity częstochowianin, a w seniorskim żużlu jest ich raptem trzech - Maksym Drabik, Oskar Polis i Hubert Łęgowik. W Świętym Mieście jednak wciąż czekają na wychowanków pokroju Sebastiana Ułamka czy Sławomira Drabika.