Powrót Śląska Świętochłowice na ligową mapę w Polsce będzie niewątpliwie dużym wydarzeniem i spełnieniem marzeń tamtejszego środowiska, które walczyło o to od wielu lat. Początkowo plan zakładał, by zrealizować to zadanie w 2020 roku. To się nie udało wtedy, nie powiodło się w 2022, ale teraz wszyscy mogą powiedzieć: "udało się!".
Działacze budują skład, którego celem będzie przede wszystkim wygrywanie u siebie, a przy odrobinie szczęścia walka o play-off. W środowisku mówi się, jakoby klub był zainteresowany pozyskaniem m.in. Adriana Gały, ale i mniej znanych na polskich arenach zawodników, jak chociażby Truls Kamhaug, Bastian Borke, Matteo Boncinelli.
ZOBACZ WIDEO: To będzie trudna zima dla Ratajczaka. Zawodnika czeka długa rehabilitacja
- Słychać, bo oni u nas trenowali i wszyscy przyjęli to za pewnik, że skoro przyjechali do Świętochłowic, to na pewno będą tu jeździć w przyszłym sezonie. Ale u nas trenuje wielu innych zawodników. I jeszcze raz podkreślam, nie czekamy z założonymi rękami na tych niechcianych w innych klubach, którzy przyjdą do Śląska, bo są w desperacji - mówi trener Śląska, Krzysztof Bas w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Szkoleniowiec zaprzeczył także głosom, które łączyły ze Śląskiem Mateusza Tondera, który niedawno odwiedził obiekt przy ul. Bytomskiej, by przygotowywać się tam do występu w Niemczech. Świętochłowiczanie na brak zainteresowanych narzekać nie mogą, bo stale dzwonią kolejni żużlowcy.
- Mogę powiedzieć, że mamy wśród kandydatów kilku zawodników, którzy w tym sezonie startowali w Metalkas 2. Ekstralidze, mamy też kilka ciekawych nazwisk, które w Polsce nie są jeszcze dobrze znane, ale widzimy w nich potencjał - dodał Bas.