Jakub Krawczyk podpisał niedawno nową umowę z Betard Spartą Wrocław, ale jednocześnie zawarł porozumienie w sprawie wypożyczenia do Moonfin Malesy Ostrów, gdzie spędzi sezon 2026, debiutancki w gronie seniorów. Nic dziwnego, że wielu fanów czekało na jego występ w 73. turnieju o Łańcuch Herbowy.
Mało kto jednak spodziewał się, że Krawczyk w pięciu startach zdobędzie jeden punkt. Zawodnik jednak uspokaja. - Chcieliśmy sprawdzić nowe silniki od Ashleya Hollowaya na tyrystorach. Przed finałami nie było za bardzo gdzie i jak, bo medal był najważniejszy, więc ciśnienie było na tyle mocne, że nie można było sobie pozwolić na testowanie, aż tak poważnych zmian - powiedział w rozmowie z wlkp24.info.pl.
ZOBACZ WIDEO: To będzie trudna zima dla Ratajczaka. Zawodnika czeka długa rehabilitacja
- Nie było takiego ognia i werwy, jak w trakcie sezonu. Ja też chciałem w tym roku w miarę szybko zakończyć sezon, aby solidnie potrenować i przygotować nogę na zimę do treningów, ale i na przyszły rok, bo bo odczuwałem ją dosyć sporo, ale mogę uspokoić, że nic się nie dzieje. Wszystko było kontrolowane, choć liczyliśmy na lepszy wynik - dodał żużlowiec.
Krawczyk wciąż odczuwa skutki kontuzji, której nabawił się w tym sezonie. W rozmowie z ostrowskim medium przyznał, że nie chodzi normalnie, a są dni, kiedy nie może w ogóle chodzić i nie jest w stanie przewidzieć tego, kiedy taki moment nadejdzie. Dodał, że ogrom pracy, którą włożył w szybki powrót do zdrowia odbił się nieco na nim i czuł zmęczenie pod koniec sezonu.
W przyszłym roku będzie jednak w pełni zdrowia i pomoże ostrowianom w walce o najwyższe cele.