Żużel. W Poznaniu nie ukrywają ambitnych celów. “Chcielibyśmy być co roku w najlepszej czwórce”

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak

- Teraz liczę na nieco lepszy wynik. Gdyby udało się zakończyć fazę zasadniczą na drugim albo trzecim miejscu, byłoby świetnie, ale z czwartego też będziemy zadowoleni - mówi dla WP SportoweFakty, menedżer PSŻ-u Poznań, Jacek Kannenberg.

Kacper Kozłowski, WP SportoweFakty: Nie będę pytał, czy jest niedosyt po sezonie 2025, bo wszyscy wiemy, że jest. Czego jednak zabrakło do awansu do fazy play-off, która była Waszym celem?

Jacek Kannenberg, menedżer Hunters PSŻ-u Poznań: Niedosyt jest i mogę o tym mówić wprost. Patrząc z perspektywy czasu, zabrakło nam jednego małego punktu w którymś z pięciu zremisowanych meczów. Szczególnie utkwiło mi w pamięci spotkanie w Rzeszowie, którego nie zdołaliśmy dowieźć do końca. Już wtedy czułem, że może nas to kosztować bardzo dużo. I tak się właśnie stało.

ZOBACZ WIDEO: "Bez złota nie będzie ładnie”. Co przyniesie współpraca Rusko z Protasiewiczem?

Te wyjazdowe remisy z pierwszej części sezonu cieszyły, ale finalnie okazało się, że nic nam nie dały. Zabrakło jednego punktu, choć równie dobrze któryś z tych remisów mogliśmy przegrać i temat play-offów zakończyłby się dużo szybciej. To nie był idealny sezon, ale też nie tragiczny. Utrzymanie w fazie play-down wywalczyliśmy pewnie i bez zagrożenia. Mam więc mieszane uczucia.

Odjechaliście, nazwijmy go, średni sezon, mimo że większość seniorów miała problemy?

Nawet z perspektywy całego sezonu, można się zastanawiać, skąd tak naprawdę wziął się ten wynik po fazie zasadniczej. Każdy z zawodników w pewnym momencie borykał się z różnymi problemami. W przypadku Szymona Szlauderbacha nie wynikały one ze słabszej formy, tylko z kontuzji odniesionej w sparingu z Polonią Piła. Bartek Smektała na początku sezonu nałożył na siebie zbyt dużą presję. Ma ogromne ambicje i profesjonalnie podchodzi do sportu, ale ta presja sprawiła, że nie wszystkie mecze mu wychodziły. Nikt nie oczekiwał od niego po 15 punktów co spotkanie, ale próg 10 “oczek”, zwłaszcza u siebie, był realny.

Mieliśmy też pozytywne zaskoczenia, jak chociażby komplet punktów Noricka Bloederna w Tarnowie, mimo że wcześniej miał swoje problemy. Faktycznie kłopotów nie brakowało, nie tylko sportowych, ale też sprzętowych i zdrowotnych. Wynik nie zadowolił kibiców, bo po niespodziance z 2024 roku oczekiwania były większe. Ale ważne jest, że gdy już wiedzieliśmy, że będziemy walczyć o utrzymanie, wykonaliśmy to zadanie w dobrym stylu, wygrywając dwa razy z Unią Tarnów. Udowodniliśmy, że zasługujemy na jazdę w Metalkas 2. Ekstralidze.

Zawiedliście się trochę na składzie, który zbudowaliście na sezon 2025? Zakładam, że liczyliście na nieco więcej.

Na pewno były rezerwy i mogliśmy wycisnąć więcej z tego sezonu. Z drugiej strony forma Ryana Douglasa była dużym plusem. On jeszcze poprawił swoje wyniki. Nasi zawodnicy U24 pojechali poprawny sezon, a Francis i Norick to wciąż młodzi chłopcy. Do tego młodzieżowcy również często dawali pozytywne sygnały.

Niewiele zabrakło do tej czwórki, ale brakowało nieco stabilności u seniorów. Liczyliśmy, że Matias Nielsen będzie tym trzecim liderem obok Ryana i Bartka, regularnie zdobywając 8-10 punktów. W drugiej połowie sezonu 2024 dawał takie sygnały, ale w 2025 roku miał swoje problemy - większe i mniejsze. Nie jesteśmy jednak zawiedzeni. Działaliśmy też w ramach określonego budżetu, który nie należał do największych w lidze.

Nie mogliśmy pozwolić sobie na kontrakt z jeszcze jedną gwiazdą, czy zawodnikiem z TOP 10 ligi. Jak na finansowe możliwości, uważam, że skład był ciekawy. Poza meczami z Unią i Polonią, nasze spotkania były naprawdę emocjonujące. Czasem dawaliśmy kibicom dużo radości, a czasem smutek, jak w Łodzi, gdzie straciliśmy wygraną na ostatnich metrach.

Przedłużaliście kontrakty z Matiasem Nielsenem i Szymonem Szlauderbachache z myślą, że zrobią krok do przodu. A ten sezon od początku nie układał się po ich myśli.

To nawet nie tyle, że liczyliśmy na znaczący progres, co po prostu, że utrzymają poziom z końcówki poprzedniego roku. Problemy Szymona nie wynikały z jego dyspozycji sportowej. Pechowy wypadek w sparingu wymagał czasu na dojście do siebie, a kiedy wrócił, przyszła przerwa w rozgrywkach i stracił rytm startowy. Nie miał kiedy wejść w sezon.
Jeśli chodzi o Matiasa. Oczekiwaliśmy, że będzie w stanie utrzymać dyspozycję z końcówki sezonu 2024. Chcieliśmy, żeby był tym trzecim liderem, który będzie dokładał 8-10 punktów co mecz. Obok Ryana i Bartka miał być kolejnym zawodnikiem, który będzie ciągnął drużynę.

Ale mimo tych problemów Matiasa Nielsena był pomysł, żeby dać mu jeszcze jedną szansę i przedłużyć kontrakt na sezon 2026.

Naprawdę długo o tym dyskutowaliśmy, czy nie zostawić go w drużynie. Matias jest świetnym duchem drużyny. Potrafi rozładować atmosferę, ale jednocześnie jest zawsze profesjonalnie przygotowany. Nigdy nie mieliśmy do niego pretensji o podejście czy zaangażowanie. Po prostu czasem coś nie działało, a czasem potrafił nas uratować, jak w czternastym biegu w Tarnowie.

Po długich rozmowach i dyskusjach poszliśmy w opcję z bardziej doświadczonym zawodnikiem. Mamy nadzieję, że z perspektywy całego sezonu będzie stabilniejszy. Mamy świadomość, że Niels jest starszym już zawodnikiem, ale liczymy, że rozkładając siłę drużyny na kilku zawodników będziemy lepiej zbilansowani.

W trakcie sezonu mieliście kilka trudnych momentów. Choćby wywiad Eryka Jóźwiaka po meczu z Ostrowem na antenie Canal+, w którym mocno skrytykował drużynę. Było w Was wtedy trochę frustracji?

Nie chcę wypowiadać się za Eryka, to były jego słowa. Ale oczywiście, mecze z Ostrowem od kilku sezonów są bardzo wyrównane, niezależnie od miejsca. Teoretycznie powinniśmy ten mecz wygrać spokojniej ze względu na osłabionego rywala, ale tak nie było. Podchodziłem do tego ostrożnie. Od początku mówiłem, że jedziemy do Ostrowa, żeby wygrać, ale bez dodatkowego nakładania presji. Te spotkania zawsze są na styku. To derby i wywołują dodatkowe emocje.

Chyba mocno Wam ulżyło, gdy Bartosz Smektała zaczął jeździć na takim przyzwoitym i oczekiwanym od niego poziomie?

Tak naprawdę w meczu w Łodzi do ostatniego biegu jechał perfekcyjnie. Bez jego dyspozycji przegralibyśmy to spotkanie i nie moglibyśmy marzyć o fazie play-off. Faktycznie w drugiej połowie sezonu wszedł na oczekiwany poziom. Oczywiście znając go i jego ambicje, na pewno chciałby jeszcze lepszych wyników, ale w momencie, gdy zaczął dawać drużynie takie wsparcie, wszystkim jechało się zdecydowanie lepiej.

A po takich słabszych występach jak przeciwko Fogo Unii Leszno, gdzie zdobył tylko dwa punkty i bonus, nie baliście się, że ten duży, jak na PSŻ, transfer może okazać się klapą? Kibice już zaczynali się gotować, a on wyglądał na lekko bezradnego. Pojawił się nawet wątek końca kariery.

Rzeczywiście, może nie tyle był bezradny, co zagubiony, bo próbował wszystkiego. Testował przeróżne ustawienia, silniki, brał udział w wielu treningach, ale nie przynosiło to zamierzonego skutku. Momentem kulminacyjnym był ten mecz z Unią, w którym zdobył dwa punkty i bonus, a przecież zaczął obiecująco, bo przywiózł 5:1 z Ryanem. A później pojawiły się dwa zera. Te słowa o końcu kariery padły w emocjach i szybko poszły w eter, ale on chciał wrócić do poziomu ścigania, który prezentował kilka lat temu.

Ostatecznie mogę uznać ten transfer za udany. Na rynku nie ma wielu polskich zawodników, którzy są dostępni. Jestem zadowolony, że Bartek zostaje z nami na sezon 2026. Mam nadzieję, że w lepszej, bardziej zbilansowanej drużynie będzie mu lżej i od początku roku będzie nas wspierał na poziomie, którego oczekujemy my jako sztab i kibice.

Czyli nie mieliście wątpliwości, żeby przedłużyć kontrakt z Bartkiem na sezon 2026?

Może w maju były pewne wątpliwości, właśnie przy okazji tego meczu z Unią, ale trzeba pamiętać, jak mocne były Unia Leszno i Polonia Bydgoszcz. Tych wątpliwości było naprawdę niewiele, a decyzję o tym, że chcemy, by Bartek został, podjęliśmy szybko. Nie ma co ukrywać, że priorytetem było przedłużenie kontraktu z Ryanem. Gdy tylko dogadaliśmy z nim warunki, zaczęliśmy rozmowy z Bartkiem.

A mieliście z nim jakąś poważniejszą rozmowę o tych słabszych występach? Jakieś pogrożenie palcem, że tak dalej być nie może?

To, że nie pojechał czwartego biegu przeciwko Unii, można było potraktować jako takie pogrożenie palcem. Wiem też, że Bartek sam oczekiwał od siebie więcej, więc nie było potrzeby nakładania dodatkowej presji. Byliśmy cały czas w kontakcie. W przerwie sezonu spotkaliśmy się też na gali w Poznaniu, a następnego dnia graliśmy razem w turnieju charytatywnym. Mamy dobre relacje. Rozmawialiśmy również o zeszłym sezonie.

Bardzo go szanuję za przygotowanie do startów. Dużo jeździł w PGE Ekstralidze. Mentalnie wciąż jest zawodnikiem Ekstraligi. Wierzę, że jego przygotowanie fizyczne, mentalne i sprzętowe przełoży się na wyniki. Uważam też, że dobrze poradził sobie w roli kapitana.

Muszę też zapytać o Noricka Bloedorna, bo to dość nietypowy transfer. Po średnim sezonie w Metalkas 2. Ekstralidze przenosi się do PGE Ekstraligi. Przez Speedway of Nations 2, okrężną drogą, trafia do mistrza Polski. Brał Pan udział przy tym transferze?

Faktycznie, ta droga Noricka jest dość okrężna. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale konsultował tę propozycję ze mną. Rozmawialiśmy na ten temat. Nigdy nie ukrywałem, że jestem z Torunia. Z Norickiem miałem bardzo dobrą relację przez cały sezon. To, że poszliśmy w koncepcję polskiego zawodnika U24, sprawiło, że nie ma go w PSŻ. Jemu w Poznaniu wszystko odpowiadało i jestem pewien, że gdyby była taka możliwość, to chętnie zostałby na dłużej. Nie zauważyłem też, żeby miał jakiekolwiek pretensje o brak miejsca w składzie. Cieszę się, że trafił do Torunia i przypuszczam, że nasza rozmowa również miała na to duży wpływ.

Jak ocenia Pan skład, który udało się Wam zbudować na sezon 2026?

Uważam, że to bardzo ciekawy skład. Dla Ryana Douglasa będzie to trzeci sezon na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi, więc można powiedzieć, że zebrał już odpowiednie doświadczenie. Jego dyspozycja wciąż rośnie. Niels Kristian Iversen da nam duży pierwiastek doświadczenia, a jednocześnie postawiliśmy na młodszych zawodników, jak Kacper Pludra, który po średnio udanej przygodzie w PGE Ekstralidze ma coś do udowodnienia. Do tego Dimitri Berge po nieco słabszym sezonie w Krośnie, który będzie chciał wrócić do formy, w której był jednym z najlepszych zawodników ligi.

Mam nadzieję, że u nas stanie się jednym z liderów. Mamy więc mieszankę zawodników bardziej doświadczonych i takich, którzy chcą pokazać swój potencjał. Bardzo ważnym elementem będzie również formacja młodzieżowa, która jako całość powinna wyróżniać się na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi. Ciężko porównywać ją do Polonii Bydgoszcz, ale myślę, że młodzieżowcy również dostarczą nam dużo radości.

A jaki stawiacie sobie cel? Faza play-off? A może coś więcej?

Tak naprawdę co roku teraz chcielibyśmy być w najlepszej czwórce. Oczywiście, im wyżej, tym lepiej. W ostatnich dwóch sezonach po rundzie zasadniczej zajmowaliśmy piąte miejsce. Teraz liczę na nieco lepszy wynik. Gdyby udało się zakończyć fazę zasadniczą na drugim albo trzecim miejscu, byłoby świetnie, ale z czwartego też będziemy zadowoleni. Chcemy dać kibicom trochę radości, a zarządowi powód do dumy z awansu do play-offów. A gdy już wejdziemy do tej czwórki, wszystko zacznie się od nowa i wtedy będziemy analizować, na co nas stać. Podstawowy cel to wejście do pierwszej czwórki.

Kto wymyślił Nielsa Kristiana Iversena w Poznaniu?

W dużej mierze temat Nielsa jako pierwszy poruszył Pan Artur Banach. Po rozmowach z Erykiem Jóźwiakiem i prezesem Kozaczykiem uznaliśmy, że taki doświadczony zawodnik, mający ostatni sezon w KLŻ, w której był najlepszym żużlowcem, może dać nam stabilny i dobry poziom przez cały sezon. Współpracowałem z nim już wcześniej w Toruniu i zawsze oceniałem go bardzo pozytywnie. Miałem okazję porozmawiać z nim także przy okazji gali. Pierwszy krok zrobił jednak Artur Banach.

To taki transfer trochę nie w Waszym stylu. Zazwyczaj unikaliście żużlowych weteranów w ostatnich latach. Skąd przełamanie tego trendu?

Tak, ale Niels to weteran, który wciąż ma ambicje, żeby wrócić do Metalkas 2. Ekstraligi. On nadal chce się ścigać i wygrywać z zawodnikami na tym poziomie. Myślę, że pod względem sprzętowym będzie bardzo dobrze przygotowany. Mentalnie również, bo to były uczestnik cyklu Grand Prix. Liczymy, że jego doświadczenie zaprocentuje, a nawet może pomoże kolegom, dając cenne wskazówki.

Ile prawdy jest w tym, że niezależnie od wyniku finału Krajowej Ligi Żużlowej między Wybrzeżem Gdańsk a Polonią Piła, Iversen i tak trafiłby do Poznania?

Przed finałem nie był jeszcze “przyklepany”, ale była bardzo duża szansa, że do nas trafi. Faktycznie myśleliśmy o nim niezależnie od tego, czy Wybrzeże awansuje, czy nie.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że Dimitri Berge to była wasza pierwsza opcja transferowa. Czym on was tak zachwycił?

Dimitri, poza Ryanem i Bartkiem, był pierwszym zawodnikiem, z którym prowadziliśmy rozmowy. Przede wszystkim zwracaliśmy uwagę na to, że jego poprzednie sezony były dobre i to, jak jeździ, powinno zaprocentować na torze w Poznaniu. Ten styl jazdy pasuje do Golęcina. Jest specjalistą od długich torów, takich jak nasz poznański, więc liczymy, że będzie mocnym punktem PSŻ-u, zwłaszcza w meczach domowych. Mamy również nadzieję, że odnajdzie się w rywalizacji z konkurentami o fazę play-off, czyli Krosnem i Rzeszowem, gdzie również są długie tory. Czuję, że charakterologicznie będzie pasował do pozostałej części drużyny, bo atmosfera w parku maszyn też ma znaczenie.

Skąd pomysł na zmianę koncepcji w budowie składu? Tym razem stawiacie na czterech solidnych zawodników i jedną niewiadomą w postaci Kacpra Pludry na U24, zamiast zbilansowanego składu jak w poprzednim sezonie. Zresztą ten pomysł chyba średnio wypalił.

Bardzo długo się wahaliśmy. Gdybyśmy zdecydowali się na dotychczasową koncepcję z zagranicznym U24, to duża szansa była na to, żeby Norick Bloederna lub Francis Gusts pozostali z nami w ramach kontynuacji. Ale w momencie, gdy na horyzoncie pojawiła się opcja z Kacprem Pludrą, a jak wiemy, tych polskich zawodników U24 jest mało, więc ciężko byłoby znaleźć innego kandydata, to postanowiliśmy pójść w tym kierunku.

Dzięki temu zbudowaliśmy drużynę opartą na trzech obcokrajowcach i Bartku Smektale. Długo myśleliśmy i analizowaliśmy, ale wyszło na to, że w takim zestawieniu będziemy w stanie zdobywać więcej punktów w każdym meczu i będzie to bardziej stabilne. Może nawet bardziej zbilansowane niż gdyby to była drużyna oparta na czterech zawodnikach o mniej więcej równym poziomie i Ryanie Douglasie jako liderze.

Wydawało się, że formację juniorską PSŻ akurat ma najlepszą od wielu lat. Skąd więc pomysł z Antonim Mencelem?

Po zakończeniu sezonu zaczęły docierać do nas sygnały, że Antek będzie dostępny w związku z ze zmianą przepisów o zagranicznym zawodniku młodzieżowym w Ekstralidze. Z racji tego, że celem awans jest do pierwszej czwórki wspólnie postanowiliśmy, że należy skorzystać z okazji i wzmocnić formację młodzieżową. Antek może zrobić różnicę w walce o fazę play - off, wszak był najlepszym młodzieżowcem w sezonie 2025 na poziomie 2 Ekstraligi.

Jaki w takim razie macie plan na resztę juniorów? Żaden z trójki: Kacper Teska, Tobiasz Jakub Musielak i Kamil Witkowski nie chcieliby jeździć jedynie w DMPJ. Szykuje się jakieś wiosenne Grand Prix?

Mamy jeszcze trochę czasu na podjęcie ostatecznej decyzji. Każdy w wymienionej trójki jest kandydatem do jazdy w pierwszym zespole. Dodatkowo nasze zestawienie młodzieżowców pozwala nam spokojnie myśleć w przypadku sytuacji losowych. Każdy z nich jest w stanie wspomóc pierwszy skład, także na wypadek kontuzji lub załamania formy któregoś z seniorów możemy liczyć na ich wsparcie.

Skład w takim razie na sezon 2026 macie zamknięty, czy jeszcze jakąś niespodziankę szykujecie? Nie uwzględniając oczywiście jakichś losowych zdarzeń zdrowotnych.

Skład najprawdopodobniej będzie zamknięty. Rozważamy jeszcze podpisanie kontraktu z zawodnikiem oczekujący, zapewne zagranicznym, 18-19-letnim, który chciałby pokazać się z dobrej strony na treningach, meczach sparingowych i być w Poznaniu na zasadzie “melodii przyszłości”, ale też w formie zabezpieczenia na ewentualność kontuzji. Wciąż tę kandydaturę rozważamy. Nie podejmujemy pochopnych decyzji. Chcemy, żeby to był zawodnik związany dłuższą umową, tak żeby w przyszłych latach udzielił nam wsparcia, a w roku 2026 był wypożyczony do drużyny z Krajowej Ligi Żużlowej.

A jakby zdarzyła się sytuacja, że po dwóch czy trzech kolejkach przychodzi do Was Tom Brennan lub Aleksandr Łoktajew i mówi, że chce jeździć dla PSŻ-u, bo w Bydgoszczy nie wywalczył sobie miejsca w składzie, to mówicie jasno "nie"?

Ciężko mi teraz odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiem, jaka będzie u nas sytuacja po dwóch czy trzech kolejkach. Może będziemy zmuszeni do takiego ruchu, ale nie przewiduję takiej sytuacji, żebyśmy musieli wypożyczać któregoś z zawodników Polonii Bydgoszcz. Na ten moment jesteśmy zadowoleni z drużyny, jaką mamy.

Komentarze (5)
avatar
Jerzy Łuczak
29.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
............ dodam ....... na Golęcinie obiekt żużlowy .... cudowny był ........ był ! 
avatar
Jerzy Łuczak
29.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
............ brakuje żużla na Golęcinie w Poznaniu .. a był ,, lat wiele ... kto go zniszczył .... kto winny .... co ... kto .. ? 
avatar
stalowy rycerz
29.11.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Przecież ta ich walka ze Stalą o play off to była mozliwa tylko dzięki temu że Stal Rzeszów straciła czołowego zawodnika przed sezonem. więc o jakim pechu oni tutaj mówią? Z Wofindenem Stal wł Czytaj całość
avatar
PiekoP
29.11.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
BARDZO DOBRY SKŁAD CZARNY KOŃ ROZGRYWEK 
avatar
Kibic - Żużla
29.11.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Poznań walka z Rzeszowem o 4 miejsce 
Zgłoś nielegalne treści