Taką informację w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty przekazał prezes rozgrywek, Wojciech Stępniewski. To historyczny rekord, który może być dumą całego środowiska żużlowego w Polsce. Średnio budżet polskiego klubu żużlowego z elity wynosił w minionym sezonie ponad 26 mln złotych.
Ta kwota szokuje tym bardziej, że zaledwie 30 procent pochodzi z kontraktu telewizyjnego telewizji (60,5 mln złotych). Resztę kluby wypracowały same na podstawie umów z miastami, sponsorami, a przede wszystkim dzięki sprzedaży biletów.
ZOBACZ WIDEO: "Bez złota nie będzie ładnie”. Co przyniesie współpraca Rusko z Protasiewiczem?
Żużlowi pod względem wydatków nie równa się nawet czołówka klubów PlusLigi. Mistrz Polski z 2024 roku, JSW Jastrzębski Węgiel mógł się pochwalić budżetem na poziomie 25 mln złotych i to mimo tego iż drużyny składają się z większej liczby zawodników, a do rozegrania było 36 meczów ligowych oraz drogie wyjazdy w europejskich pucharach.
Co ciekawe, kluby żużlowe średnio na wydatki związane z pierwszą drużyną, na które składały się wypłaty dla 5-7 najlepszych zawodników, wydawały średnio 70 procent budżetu, czyli nawet 18 mln złotych. Średnie wynagrodzenie seniora w PGE Ekstralidze wyniosło około 3 mln złotych. Najlepiej zarabiającym zawodnikiem jest Bartosz Zmarzlik, a tuż za nim są Leon Madsen i Anders Thomsen.
- Mogę zdradzić, że najlepsi zawodnicy ligi mogli liczyć nawet na cztery miliony złotych za sezon. Nikt nie przekroczył kwoty 1,5 mln złotych za przygotowanie do sezonu, ale za to są umowy, które zakładają wypłatę nawet 14 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. Trudno powiedzieć, co kieruje prezesami podpisując tak duże kwoty. Z drugiej strony, ja nie wsiadłbym na motocykl żużlowy i nie chciał ponosić ryzyka ścigania się na torze nawet za milion złotych za punkt - przyznaje prezes PGE Ekstraligi, Wojciech Stępniewski.
Wydatki w żużlu idą do góry w niesamowitym tempie, bo jeszcze w 2012 roku do walki o mistrzostwo Polski wystarczył budżet na poziomie ośmiu milionów złotych. Dziś z takim finansowaniem nie można myśleć o awansie w Metalkas 2. Ekstralidze. Najbogatszymi klubami w Polsce są zdecydowanie Betard Sparta Wrocław i Orlen Oil Motor Lublin - z budżetami odpowiednio 35 i 33 mln złotych. Tuż za ich plecami jest mistrz Polski z Torunia (30 mln złotych). Budżety drużyn ze środka tabeli wynoszą około 20 mln złotych, a w przypadku najsłabszych ekip z Rybnika i Częstochowy - 16-17 mln złotych.
Kwoty zwalają z nóg zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę, że rywalizacja na żużlowych torach odbywa się zaledwie w siedem miesięcy w roku, a każdy klub występuje w tym czasie w maksymalnie 20 meczach.
- Faktycznie można powiedzieć, że obecnie to Polska utrzymuje światowy żużel, a bez naszych pieniędzy dyscyplina byłaby w zupełnie innym miejscu i nie liczyłaby się w ogólnoświatowej rozgrywce. Widać to było choćby w pandemii, bo gdyby nie Polacy, to żużla wtedy w ogóle by nie było - dodaje Stępniewski.