Żużel. "To będzie wielka tragedia". Brady Kurtz nie ma żadnych wątpliwości

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Brady Kurtz
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Brady Kurtz

Brady Kurtz jest jedną z gwiazd brytyjskiej Premiershp. Australijczyk czeka na to, co wydarzy się z rozgrywkami ligowymi w tym kraju, a jednocześnie zabezpiecza się innymi występami.

W tym artykule dowiesz się o:

Brady Kurtz w przyszłym roku na brak startów narzekać nie będzie. Już w styczniu stanie pod taśmą, by rywalizować o medale mistrzostw Australii, a w marcu ma wrócić do Europy. Czas pokaże czy wicemistrz świata skupi swoją uwagę na PGE Ekstralidze oraz Grand Prix czy jednak wcześniej pojawi się na Wyspach Brytyjskich.

- To będzie wielka tragedia, jeśli w przyszłym roku nie wystartuje SGB Premiership. Nie mieszkam w Anglii tylko dlatego, że jeżdżę dla Belle Vue Aces. Anglia jest moją bazą i niezależnie od przyszłości brytyjskiej ligi, naprawdę nie chciałbym mieszkać nigdzie indziej. Jest mi tu dobrze. Warrington to najlepsza lokalizacja między lotniskami w Liverpoolu i Manchesterze - naprawdę świetne miejsce. Po wylądowaniu mogę być w domu w 15 minut. Nie ma nic lepszego - przyznał Kurtz w rozmowie ze "Speedway Star".

ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces

Australijczyk zabezpieczył się na wypadek fiaska z jazdą w Wielkiej Brytanii i podpisał niedawno kontrakt w lidze duńskiej. Intensywnie jednak myśli, co dalej z Wyspami. Sam nie wie, co zrobić, ale jednocześnie wierzy, że uda się dojść do porozumienia dla dobra żużla. Tym bardziej że nikt nie wyobraża sobie jednej dużej ligi, kiedy każdy klub korzysta z różnych dni meczowych - od środy do soboty.

- Nie da się jednocześnie jeździć w Grand Prix, w lidze polskiej i w SGB Championship. Nie da się jeździć tu w weekendy, to takie proste. W całym sezonie nie mam ani jednego weekendu, który spędzam w Anglii (poza Grand Prix w Manchesterze). Każdy, kto myśli, że możemy tu ścigać się w piątki, soboty czy niedziele, kompletnie nie zna realiów. To logistycznie niewykonalne. Po prostu się nie wydarzy - dodał żużlowiec.

Na Wyspach nie mają wątpliwości, że inna decyzja niż dwie ligi i utrzymanie Premiership w poniedziałkowe wieczory będzie oznaczała odpływ najlepszych żużlowców - Brady'ego Kurtza, Daniela Bewley'a, Jacka Holdera, Maxa Fricke'a czy Jasona Doyle'a. - Żaden zawodnik, który poważnie ściga się w Polsce, nawet nie rozważy startów w Championship - zauważył wicemistrz świata.

Kurtz wierzy, że Premiership wystartuje i będzie miał możliwość dodatkowych startów.

Komentarze (4)
avatar
idek1702
3.12.2025
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Wczoraj oglądałem powtórkę meczu GKM - Sparta , Kurtz na ułamek sekundy przed startem kreci tylnym kołem . Jak nie kreci to się czołga , na co zwrócił uwagę K. Cegielski w vjednym z meczów . Ty Czytaj całość
avatar
Stanisław Przybyłowicz
3.12.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
To samo za kilka lat.czeka Polskę, a żużel wykończą pazerne gwiazdeczki i chore ambicje prezesów. 
avatar
sparki
2.12.2025
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Angole sami sobie pętlę założyli, ona obecnie sama im się na szyi zaciska i nie żałuję ich. 
Zgłoś nielegalne treści