O transferze Kacpra Woryny do Orlen Oil Motoru zaczęło spekulować się jeszcze w trakcie minionego sezonu. Media zgodnie informowały, że do porozumienia w tej sprawie doszło na długo przed początkiem fazy play-off i play-down.
Wychowanek ROW-u Rybnik był o to pytany przez działaczy i trenera Krono-Plast Włókniarza. Za każdym razem zapewniał jednak, że to nieprawda. Miał nawet mówić, że poinformowałby o swojej decyzji, bo nie zachowałby się jak Leon Madsen. Ostatecznie trafił do Lublina.
ZOBACZ WIDEO: Bajerski bez pardonu o byłych podopiecznych
- Myślę, że podczas naszych prywatnych rozmów nie usłyszałem od Kacpra całej prawdy. Inna sprawa, że pewnych rzeczy sam się domyślałem, bo docierało do mnie zbyt dużo sygnałów z różnych stron - stwierdził Mariusz Staszewski w rozmowie, którą można obejrzeć na kanał YouTube WP SportoweFakty.
Szkoleniowiec Włókniarza dodał jednak, że nie ma żalu do swojego byłego zawodnika. - Złych emocji z mojej strony nie ma. Cieszę się też, że Kacper awansował do Grand Prix. Gratuluję mu tego osiągnięcia. Podejrzewam też, że chciał pojeździć w zespole, który walczy o najwyższe cele. Rozmawiali w szatni z Piotrem i Jasonem, więc wiedzieli, jak wygląda sytuacja. Jestem w tej branży za długo, by czuć żal po takich sytuacjach. Naturalnym prawem zawodnika jest zmiana barw. Kacper nie chciał o tym mówić, więc najwidoczniej miał swoje powody, tak samo jak Motor Lublin - zaznaczył Staszewski.
Poza Woryną z Częstochowy odeszli również Jason Doyle i Piotr Pawlicki. Włókniarz nie zdołał pozyskać w ich miejsce wartościowych żużlowców, choć do końca zabiegał o wyszarpanie z Gorzowa Jacka Holdera lub Andersa Thomsena. W efekcie drużyna będzie niemal murowanym kandydatem do spadku z PGE Ekstraligi. - To prawda, że walczyliśmy do samego końca. Z mojego punktu widzenia od początku szanse na taki ruch były jednak naprawdę marne. To się potwierdziło - podsumował Staszewski.
Całą rozmowę z Mariuszem Staszewskim można obejrzeć poniżej: