Musimy wybierać priorytety - Jacek Krawczyk, radny Częstochowy opowiada o wydatkach na częstochowski sport

Rozmawiamy z radnym Częstochowy, Jackiem Krawczykiem - jednym z urzędników odpowiedzialnych za określenie wysokości środków przekazywanych na sport w Częstochowie. Także na sport żużlowy. Ten amatorski, jak i profesjonalny.

Mateusz Czok: Przed minionym sezonem, w październiku i listopadzie 2008 roku, oglądaliśmy spektakl pomiędzy Urzędem Miasta a spółką Włókniarza. Wymiana poszła nawet na noże. Chodziło oczywiście o pieniądze na funkcjonowanie klubu, a konkretniej to, gdzie i jak będą rozlokowane środki z budżetu na sport żużlowy w Częstochowie. Odnośnie tegorocznych dotacji panuje dziwny spokój. Czy oby na pewno?

Jacek Krawczyk, Radny Miasta Częstochowa (Platforma Obywatelska), członek Komisji Kultury, Sportu i Turystyki: Przypominam, że wówczas w tym spektaklu uczestniczyło także stowarzyszenie, więc mieliśmy rozmowy trójstronne. Wszelkie niedomówienia zostały wyjaśnione pomiędzy miastem, a zainteresowanymi. Myślę, że spokój jest efektem nie tylko poukładanych relacji, ale również zwiększania - na miarę swoich możliwości – środków finansowych przeznaczonych na sport. Obecnie trwają rozmowy pomiędzy miastem i klubami (spółkami), co jest naturalnym biegiem wydarzeń. Wiemy co zostało zapisane w budżecie i nie powinno to budzić emocji, choć te mogą się pojawić przy ustalaniu proporcji.

Rozmowy przebiegają w spokojnej atmosferze? Bliżej jest osiągnięcia porozumienia czy zainteresowane strony wciąż czeka wiele rozmów?

- Radni nie uczestniczą w podziale pieniędzy na promocję miasta poprzez sport, gdyż jest to realizowane przez pełniącego funkcję Prezydenta i to on jest upoważniony do prowadzenia rozmów. Docierają do mnie informacje, że spółki mają pewne obawy co do podziału zarezerwowanej kwoty, jednakże nie można niczego przesądzać. Pamiętajmy, że spółki sportowe można wspierać tylko z tych środków. Z kolei podział funduszy dla stowarzyszeń odbywa się przy udziale radnych, którzy maja swojego reprezentanta w komisji konkursowej. W tym przypadku nie było jeszcze żadnych propozycji dla stowarzyszeń, a wspomniana komisja nie miała spotkania.

O jakiej kwocie mówimy i czy wstępnie zaproponowano podział tych pieniędzy?

- Kwota do podziału to 1 mln zł i o takiej była mowa jeszcze przed projektem budżetu, choć w zapisie pierwotnie znalazło się 1,3 mln zł. Dodatkowe 300 tysięcy miało zostać przeznaczone na Tour de Pologne. Były prezydent (Tadeusz Wrona odwołany w referendum – dop. redaktor) nie zarezerwował jednak wystarczających środków na TDP, więc miasto było zmuszone niestety zrezygnować z tej imprezy. W sumie zabezpieczono na promocję 1 mln 150 tysięcy z czego 150 tysięcy jest zarezerwowane dla Rakowa Częstochowa, jak tylko uporządkuje się sytuacja w klubie, a następne 150 tysięcy ten klub ma zarezerwowane z innej puli środków. Pozostały 1 mln zł jest do podziału na spółki (Włókniarz Częstochowa SA oraz AZS Częstochowa SA - dop. redaktor).

Reasumując, Włókniarz i AZS będą miały do podziału 1 mln złotych? Jakiś parytet już ustalono?

- Kwota do podziału o jakiej wiem to 1 mln zł. Obecnie trwają rozmowy z zainteresowanymi klubami, więc nie można na dzień dzisiejszy powiedzieć jak to zostanie podzielone. Jestem zwolennikiem podziału 50/50 podobnie jak Komisja Kultury Sportu i Turystyki, ale o tym zadecyduje pełniący funkcję Prezydenta.

Oprócz 1 mln złotych dla spółek, 300 tysięcy dla Rakowa, miasto przeznaczy jeszcze jakieś pieniądze na sport?

- 1 milion 960 tysięcy złotych dla stowarzyszeń. Pamiętajmy też, że Rada Miasta przeznacza dotację na funkcjonowanie MOSiR'u, który administruje obiektami sportowymi i jest to kwota 3 mln zł 400 tys na ten rok.

Mówił pan, że jeszcze nie ma propozycji jak rozdać te pieniądze, ale jakieś przymiarki były na pewno.

- Rada Miasta zabezpieczyła 1 mln 960 tysięcy złotych na szkolenie sportowe dzieci i młodzieży. Jak co roku zostanie to podzielone przez Komisję Konkursową pomiędzy stowarzyszenia sportowe ubiegające się o te środki w drodze składania ofert na swoje zadania na podstawie obiektywnych kryteriów przygotowanych przez UMCz. Takie posiedzenie jeszcze się nie odbyło, ale z pewnością urzędnicy Wydziału Edukacji i Sportu już pewne propozycje mają wstępnie przygotowane.

Można obiektywnie ocenić ile pieniędzy potrzebuje stowarzyszenie żużlowe a ile stowarzyszenie kolarskie?

- Pewne kryteria są stałe np. ilość juniorów, ilość sekcji i osiągnięcia na arenie krajowej i międzynarodowej. Pozostałych nie da się zestawić ze sobą ,bo inne potrzeby i koszty maja młodzi żużlowcy, a inne kolarze juniorzy.

Stąd można się spodziewać, że tak kosztowny sport jakim jest żużel otrzyma jedną z największych dotacji?

- Promocja miasta poprzez sport to na dzień dzisiejszy dwie spółki, które są uwzględnione w puli miliona złotych. Jeśli chodzi o stowarzyszenia to tak jak już wspominałem specjalna komisja dokonuje podziału środków na podstawie propozycji przygotowanej przez pracowników magistratu. Podczas posiedzenia mogą zostać wprowadzone przez komisję korekty do tego projektu. Następnie całość przekazywana jest pełniącemu funkcję Prezydenta Piotrowi Kurpiosowi do podpisu, który może przed ostatecznym zatwierdzeniem wprowadzić korektę jeśli uzna ją za stosowną. Na to, czy dotacja "jest wysoka" zależy przez jaki pryzmat spojrzymy i jest to wartość względna. Dla stowarzyszenia "A" 30 tysięcy dotacji to bardzo dużo i pozwoli funkcjonować przez cały rok, a dla "B" pozwoli na zaspokojenie podstawowych potrzeb szkoleniowych przez trzy miesiące. Kolejny przykład zróżnicowanej oceny - klub "X" może wnioskować np. o 30 tysięcy, a otrzyma 10 tysięcy, natomiast "Z" uzyska 5 tysięcy przy wniosku na 7 tysięcy. Zatem "Z" może uznać iż dotacja jest wysoka, choć otrzyma niższą kwotę. W 2009 roku dla stowarzyszenia żużlowego CKM Włókniarz przeznaczono dotację w wysokości 150 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę liczbę szkolonych zawodników jest to spora kwota, choć i wydatki na szkolenie są znacznie wyższe niż w innych dyscyplinach. Dla porównania Raków Częstochowa ma kilka sekcji juniorskich i w zeszłym roku otrzymał 347 tysięcy złotych na szkolenie sportowe - najwyższe jakie było przyznane w Częstochowie.

Pytam o to wszystko ponieważ mimo zeszłorocznego porozumienia między miastem-stowarzyszeniem żużlowym a spółką żużlową wciąż słychać głosy, że miasto za mało wspiera właśnie spółkę a za bardzo stowarzyszenie czy inne podmioty sportowe w regionie. Przemawia też niejako żal, że klub stracił dochody z giełdy.

- Porozumienie pomiędzy spółka, a stowarzyszeniem jest sprawą odrębną. Miasto nie powinno ingerować w relacje wewnętrznych rozliczeń. Osobiście nie słyszałem o powracającym konflikcie. Naszym zadaniem jest przekazać środki na miarę możliwości finansowych. Zawsze mogą się pojawić przy co najmniej dwóch podmiotach głosy, że ktoś otrzymuje za mało pieniędzy.

Konflikt, jeśli w ogóle można takiego słowa użyć, chyba pojawia się gdy spółka jest w trudnej sytuacji finansowej. Kiedy ważyły się losy licencji dla Włókniarza i prezes Maślanka próbował uzyskać wsparcie od miasta, a tego wsparcia nie uzyskał w nieoficjalnych rozmowach dało się odczuć zniechęcenie. Takie zniechęcenie powstaje chyba kiedy działacze patrzą na inne miasta – np. Bydgoszcz gdzie miasto jest udziałowcem spółki i przeznacza ogromne środki na żużel zawodowy.

- Ja nie nazwałbym tego konfliktem. Zdarza się, że kluby mają słabszy okres jeśli chodzi o finanse i jest to sprawa złożona. Wówczas poszukuje się środków ze wszelkich możliwych źródeł. Trzeba jednak pamiętać, że miasto, tak jak i prywatni przedsiębiorcy nie mają budżetu bez dna. Przekazujemy tyle ile jesteśmy w stanie - nie tylko na żużel, ale i inne dyscypliny sportowe. Uważam, że miasto nie powinno obejmować udziałów w jakimkolwiek klubie, bo byłoby to niesprawiedliwe wobec pozostałych. Miasto jest od wspierania, ale na jasno określonych zasadach. Powołuje się pan na Bydgoszcz, która wspiera klub, a ja mogę powiedzieć, że nasze miasto wsparło materialnie w postaci remontu stadionu w wysokości 23 mln zł... czego nie zrobiła do tej pory Bydgoszcz.

I co roku miasto finansuje działalność klubów w różnym wymiarze, ale dość pokaźnym. Obok stadionu żużlowego ma stanąć nowa hala dla AZSu Częstochowa. Nie warto byłoby stworzyć wielki kompleks sportowy, gdzie pod jedną spółką, w której udział ma miasto wnosząc właśnie infrastrukturę i dotację na promocje miasta, startują i siatkarze i żużlowcy? Taki twór miałby zupełnie inną siłę marketingową. Dziś brak pieniędzy, to chyba największe problemy częstochowskich klubów. A miasto mogłoby realnie mieć wpływ na to jak środki publiczne są wydatkowane.

- Jak Pan zauważył miasto inwestuje w infrastrukturę sportową. Pojawiła się szansa na budowę hali widowiskowo-sportowej przy znacznym udziale zapewnionych środków europejskich, więc będziemy realizować to zadanie warte 70 mln zł. Taki kompleks jest właśnie tworzony - stadion będzie funkcjonował razem z nową halą. Pozwoli to lepiej zarządzać obiektami, a całość zostanie przekazana do administrowania MOSiR-owi. Trudno jednak oczekiwać, że powstanie spółka, która wchłonie te dwa obiekty i przejmie zadania zarządów obu spółek. To nie jest rolą miasta, a same kluby też nie są zainteresowane, aby je zastępować w działaniu. Dodam, że miasto ma realny wpływ na to jak są wydawane środki publiczne – kluby muszą się z nich po prostu rozliczyć, a wszystko jest zabezpieczone w umowach i skrupulatnie sprawdzane.

Kosztem 23 mln miasto wyremontowało stadion. Jedni twierdzą, że to jeden z najpiękniejszych stadionów żużlowych w Polsce, inni, że zafundowano kibicom rozkopane straszydło. Drugi etap modernizacji chyba wrzucono do szuflady na dobre?

- Remont stadionu był pilnie potrzebny, ponieważ istniało realne zagrożenie w uzyskaniu licencji na starty w Ekstralidze przez Włókniarza. Nie było wówczas czasu na podjęcie innych działań niż remont obecnego obiektu. Uważam, że dla potrzeb żużla spełnia swoje zadanie. Szkoda, że jest problem z jego częstszym zagospodarowaniem do innych celów, ale może obecność hali poprawi tę sytuację. Biorąc pod uwagę obciążenia finansowe miasta nie należy spodziewać się szybkiej realizacji drugiego etapu. Być może bardziej w naszym zasięgu byłaby zmiana obecnego projektu obejmująca tylko remont parku maszyn bez konieczności stawiana hotelu. Całość oszacowano na 35 mln zł, więc należy sobie zadać pytanie, czy hotel budowany za miejskie pieniądze to pierwsza potrzeba, zwłaszcza, że nikt z prywatnych inwestorów nie jest nim zainteresowany? A może sytuację zmieni budowa hali? Musimy niestety poczekać.

Tym bardziej, że hotel umiejscowiony w takim miejscu miasta raczej nie byłby pierwszym wyborem turystów.

- Dokładnie, a musimy wybierać priorytety. Lepiej te 35 mln zł dołożyć do pozyskanych już 35 mln zł i zbudować nowoczesną halę sportową.

Kończąc naszą rozmowę. Czego Pan życzy Włókniarzowi i Prezesowi Maślance?

- Biorąc pod uwagę zawirowania finansowe, które nie oszczędzały klubu chciałbym życzyć Włókniarzowi emocjonujących startów w Ekstralidze ze spokojnym utrzymaniem, a Prezesowi Maślance mniej problemów i wiele zdrowia, bo wiem ile go to wszystko kosztuje.

Komentarze (0)