- Bardzo cieszę się, że mnie doceniono i przyznano dziką kartę na te zawody. Obiecuję, że postaram się zaprezentować jak najlepiej. Znam doskonale tor w Lesznie i myślę, że może mi to pomóc w osiągnięciu dobrego wyniku - rozpoczął rozmowę Jarosław Hampel.
Wśród kibiców panowała opinia, że Hampel może nie potraktować poważnie zawodów Grand Prix i nie będzie do nich odpowiednio przygotowany. - Chciałbym całkowicie zaprzeczyć tym doniesieniom. Niestety nie udały mi się eliminacje do przyszłorocznego Grand Prix. Eliminacje tak już są skonstruowane, że czasami o awansie decyduje szczęście lub pech któregoś z zawodników. W moim przypadku zadecydował pech w jednym z wyścigów. Bardzo tego żałuję, bo zawodnicy, którzy awansowali są w zasięgu moich możliwości. Nie mam jednak do nikogo żalu a pretensję mogę mieć tylko do siebie. Właśnie poprzez nieudane eliminacje chcę w Grand Prix Europy udowodnić, że był to wypadek przy pracy i będę starał się udowodnić swoją przynależność do światowej czołówki. Jestem odpowiednio przygotowany fizycznie i przede wszystkim sprzętowo. Mam duże zaufanie do mojego tunera. Oczywiście trudno przewidzieć jak będą wyglądały same zawody, ale jeżeli sprzęt mnie nie zawiedzie to powinno być dobrze - dodał zawodnik Unii.
Na zakończenie rozmowy Hampel ocenił swoje szanse w turnieju. - Wiadomo, że każdy z nas jedzie po zwycięstwo. Ja jechałem już w finale Grand Prix i nie będzie buńczuczną zapowiedzią, jeżeli powiem, że chciałbym powtórzyć ten wynik. Wierzę, że jest to w zasięgu moich możliwości. Czy będę pomagał innym kolegom? Powiem szczerze, że wbrew wielu opiniom nie zauważyłem podczas turniejów indywidualnych aby zawodnicy sobie pomagali. Oni będą mieli szanse pokazania się w kolejnych zawodach. Ja muszę skupić się tylko na swoim występie bo taka szansa może się nie powtórzyć.