Marian Wardzała o nowych tłumikach: Bardzo chciałbym, aby one nie przeszły

O Marianie Wardzale - trenerze drużyny Tauron Azotów Tarnów można powiedzieć, że z niejednego pieca chleba jadł lub, że na tym sporcie zjadł zęby. Nic więc dziwnego, że i szkoleniowca "Jaskółek" postanowiliśmy zapytać o to jak zapatruje się na nowe tłumiki, o których przyszłości w polskich ligach zadecyduje w piątek PZMot.

- Widziałem te nowe tłumiki podczas treningów i już mogę powiedzieć, że bardzo chciałbym, aby one nie przeszły. Ja wiem, że to chodzi o sprawy ekologiczne, ale w tym wypadku liczy się dobro zawodników - wydaje stanowczy werdykt trener Wardzała.

Jako przykład niedoskonałości nowego "wynalazku" szkoleniowiec klubu z miasta generała Bema podaje przykłady zasięgnięte z chorwackich treningów. - Duńczycy, którzy w Gorican trenowali przed nami zatarli chyba z sześć silników. To są potężne straty. Widziałem jak zmieniali tłumiki Kasprzak i Ułamek. Te silniki przy założeniu tłumików Akrapovica zachowują się wprost nienormalnie. Motocykle to jedna wielka "pykawka", albo motorynka. Nie wiadomo właściwie co to jest. Zawodnicy skarżą się, że te silniki są słabsze, nie mogą sobie z nimi poradzić. My jeździliśmy przy temperaturze 3-4 stopnie na plusie, a nie chcę nawet myśleć, co będzie w środku lata. Wolałbym, aby mecze wygrywało się w normalnej rywalizacji sportowej, a nie ktoś nagle przegrał, bo nie ma już na czym jechać. To jest wypaczanie rywalizacji i do takich sytuacji może niestety dojść - martwi się ikona tarnowskiego żużla.

Menadżer zespołu z Mościc swoje opinie na temat nowych tłumików opiera także na podstawie informacji jakie napływają do niego po pierwszych oficjalnych zawodach na Wyspach Brytyjskich. - Zasięgnąłem również opinii u zawodników, którzy mieli już okazję startować w zawodach w Anglii. Wniosek jest taki, że nie mogą "wyrobić" na łukach. Muszą dobierać inne zębatki żeby ujechać. To jest jakieś nieporozumienie - kończy.

Komentarze (0)