"Kij w mrowisko" - czyli jest konflikt, czy go nie ma?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Oficjalnie od lutego wszelkie animozje pomiędzy sternikami WTS-u a działaczami Towarzystwa Miłośników Sportu Motorowego "Sparta" odeszły w zapomnienie. Skąd więc nagle, u progu sezonu, odnowienie konfliktu? I komu to służy? Krystynie Kloc, i tak mającej swoje problemy w przededniu startu rozgrywek, czy odchodzącemu powoli na zasłużoną "działaczowską" emeryturę Lucjanowi Korszkowi?

Szerokim echem odbiła się wśród wrocławskich kibiców ostatnia publikacja opiniotwórczej Gazety Wyborczej, w której szefująca Betardowi Krystyna Kloc zdradza projekt umieszczenia na plastronach wrocławskich zawodników historycznej nazwy "Sparta". I to już w tym sezonie! Określony zaś przez autora mianem "psa ogrodnika" Lucjan Korszek swoim zatwardziałym uporem torpedować ma plany pani prokurent.

Wrocławscy kibice przełknęli już gorzką pigułkę pod nazwą "Sparty w 2010 roku nie będzie". Przełknęli, albowiem: raz - nie mieli wyboru, dwa - swoje zdanie dobitnie wyrazili zbierając kilka tysięcy podpisów w akcji "Tylko Sparta", trzy wreszcie - pojawiło się (jednak!) światełko w tunelu. W początkach lutego zwaśnione strony usiadły do wspólnego stołu, rozpoczęły dialog, uzgodniły plan działania i wyznaczyły nawet terminy na wspólne rozstrzygnięcie sprawy. Dokument z tego posiedzenia jest ogólnodostępny i chwała WTS-owi za to, bowiem czarne na białym, opatrzone pieczęciami obu stron, ucina spekulacje.

Przypomnijmy zatem: do kwietnia 2010 - pierwsze wspólne spotkanie stron. Do października - nadzwyczajne zebrania klubów w "nazewniczej" kwestii. Rok 2011 - planowany termin finalizacji sprawy. Zdaje się mieć to wszystko przysłowiowe "ręce i nogi", o co tak apelował za każdym razem Lucjan Korszek. Czy to prawda jednak, że "Sparta" na kevlarach wrocławian ma się pojawić już teraz? - Artykułu w Wyborczej nie czytałam, ale przecież taki komunikat wyszedł już z klubu. Tak, potwierdzam - mówi zapytana o sprawę Krystyna Kloc. - W jednym miejscu, z tyłu plastronu wprowadziliśmy napis "Sparta". Ale to nie jest nazwa własna drużyny. Drużyna nazywa się Betard WTS Wrocław - przypomina prokurent WTS SA.

To wiadomo od dawna. Jak jednak pomysł wprowadzenia naprędce nazwy "Sparta" na kevlarach wrocławskich żużlowców ma się do lutowych ustaleń obu stron? - No właśnie nie wiem jak to się ma - zastanawia się Lucjan Korszek. - To dopiero dzisiaj wypłynęło. Pan Michalak oświadczył, że pani Krystyna niezależnie od wszystkiego chce to umieścić, a ja jestem wrogiem wrocławskiego żużla. Na pewno rozważę to na spokojnie i jutro napiszę odpowiedź. Do tej pory co prawda nasze eleganckie uzgodnienia były takie, że do czasu wspólnego spotkania jeśli chodzi o WTS i Stadion Olimpijski nie będę zabierał głosu, ale uzgodnienia były, a okazuje się, że w gazecie co niektórzy piszą inaczej. Muszę przyznać, że jest mi z tego tytułu trochę przykro - nie kryje doświadczony działacz.

- Nazwa "Sparta" jest wprowadzona tylko jako symbol i nawiązanie do pewnej tradycji, to nie ma nic wspólnego z nazwą własną drużyny, a tego dotyczyło porozumienie z TMSM - wyjaśnia dla SportoweFakty.pl prokurentka WTS SA. - To pierwszy element tego, do czego chciałabym doprowadzić, dopóki jeszcze jestem w klubie i mam na cokolwiek wpływ. Chcę spokojnie, krok po kroku, znaleźć takie porozumienie z TMSM pana Lucjana Korszka, żeby doprowadzić do powrotu nazwy "Sparta" jako jednego z członów nazwy drużyny. I nie chcę tego robić w atmosferze wzajemnych oskarżeń czy skandalu, bo to nie jest żużel pani Kloc, czy pana Korszka, a dyscyplina tysięcy kibiców, których próśb i oczekiwań nie można lekceważyć. Ja jestem jedynie ich wykonawczynią. Jak pan doskonale pamięta, to właśnie w 1992 roku grupa ludzi dobrej woli pod przewodnictwem Andrzeja Rusko odbudowała żużel we Wrocławiu. Później były lata lepsze i gorsze, ale prawda jest taka, że czas najwyższy uświadomić sobie jedną najważniejszą rzecz - że żużel jest przy Wrocławskim Towarzystwie Sportowym - mówi Krystyna Kloc.

Żużla WTS-owi nikt nie zabierze. Czy jednak w sytuacji, gdy najpoczytniejsza gazeta we Wrocławiu cytuje głównych bohaterów sporu, straszących się sądowym finałem sprawy, jest jeszcze miejsce na zapowiedziane kwietniowe spotkanie i szukanie consensusu? - Ależ oczywiście, że tak - nie ma wątpliwości prezes Kloc. - Spotkanie kwietniowe służy temu, żeby oba stowarzyszenia pewne sprawy sobie wyjaśniły i uzgodniły. Żeby nie dochodziło więcej do jakichś konfliktów i sporów na ten temat. Powiem panu więcej, ja tych działaczy zrzeszonych w TMSM szanuję i nie mam nic przeciwko nim, bo to jest jednak kawał historii naszego żużla. Natomiast nie ja dzielę te środowiska i nie ja próbuję stawiać jakieś bariery oraz granice między naszymi stowarzyszeniami. Przeciwnie, od wielu lat staram się jednać i współpracować. I czas najwyższy, żeby również druga strona przestała się okopywać, bo wspomnień i tradycji nikt im nie odbiera, a sport motorowy będzie istniał nadal, czy będzie pan Korszek, czy pani Kloc - wyjaśnia swoje stanowisko szefowa wrocławskiego klubu.

Co na to owa "druga strona"? Czy to działacze TMSM w obliczu ostatnich wydarzeń nie chcą już rozmawiać i czy rzeczywiście rozważają dochodzenie swoich praw aż na drodze sądowej? - My jako "Sparta" niczego nie zmieniamy i w dalszym ciągu podtrzymujemy nasze stanowisko w sprawie. Jest ono według nas nadal aktualne i ważne. Chcemy się spotkać w wyznaczonym terminie, tak jak zostało to ustalone i nie rozumiem, gdzie tu miejsce na jakąś nieszczerość z naszej strony? Moim zdaniem wówczas ten pierwszy, najtrudniejszy krok zostanie uczyniony. Taka jest moja opinia. A jeżeli pan redaktor Michalak ustawia mnie przeciwko kibicom, czy też na odwrót - bo tak z tego artykułu wynika - to może niech przeczyta komentarz pod tekstem, który ukazał się na forum jego Gazety Wyborczej. I będzie wiedział wszystko. Ja nikogo nie chcę obrażać. Powiem tyle, że nie tylko ten temat jest nadal aktualny, ale już w najbliższą sobotę wewnątrz naszego zarządu będę prowadził rozmowy w tej sprawie i wydaje mi się, że powinny one zakończyć się pozytywną konkluzją - informuje Korszek.

O jakich konkretnie rozmowach mówi wiceprezes TMSM "Sparta", a jednocześnie szef wrocławskiego oddziału PZMot-u? - Chcemy w sobotę wstępnie ustalić dwa terminy spotkania w sprawie, o którą pan pyta. Jeden tuż po świętach, a kolejny w połowie kwietnia - tak, żeby WTS mógł się swobodnie wypowiedzieć. Nie chcemy im narzucać, że to musi być w dniu X, natomiast niezmiennie chcemy lojalnie i kulturalnie podejść do sprawy. Dla ścisłości dodam, że chcemy to zrobić na terenie całkowicie neutralnym i zaprosić albo jeden, albo oba zarządy WTS-u, tak jak zaproponuje druga strona. Na tym spotkaniu chcemy się dowiedzieć, czego tak naprawdę pani Krystyna sobie życzy. Czy to ma być na rok, czy na zawsze, czy to nazwa tylko dla sekcji żużlowej, czy sama "Sparta", czy "WTS Sparta Wrocław"? Konkretnie i na piśmie. Bo dotychczas, szczerze mówiąc, żadnych konkretów w tej formie nam nie zaproponowano. Były rozmowy pomiędzy mną a panią Krystyną, które praktycznie zawsze kończyły się pozytywnie. I ja tu nie mam pretensji, ani żalu do nikogo, tylko nie można takimi publikacjami wsadzać kija w mrowisko i przedstawiać tego w ten sposób, że ja jestem po drugiej stronie barykady i przeciwko kibicom. A może jednak jest inaczej? - retorycznie pyta Lucjan Korszek.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)