Już w trakcie minionych rozgrywek niemało było w stolicy Dolnego Śląska dywagacji na temat tego zestawienia. Z jednej strony kiedy na tor wyjeżdżali Maciej Janowski z Jasonem Crumpem, niemal w ciemno można było założyć przynajmniej biegowy remis. A z reguły bywało dużo lepiej. Z drugiej jednak strony zastanawiali się kibice, czy przy znanym wszystkim stylu jazdy Australijczyka, takie zestawienie jest najbardziej efektywne dla drużyny. Zastanawiał się też sam trener Marek Cieślak, ale przy ówczesnej mizerii kadrowej WTS-u pole manewru miał ograniczone do minimum.
Obecnie sytuacja nieco się zmieniła. Co prawda trudno przypuszczać, aby Jason Crump nagle zmienił swój styl jazdy, ale Betard WTS dysponuje teraz bardziej wyrównanym składem. Przede wszystkim zaś doszedł, tak wyczekiwany przez ostatnie lata, drugi klasowy zawodnik z cyklu Grand Prix, czyli Kenneth Bjerre. Sam Maciej Janowski w niedawnym wywiadzie szczerze zdradził nam, że gdyby to od niego zależało, chciałby jeździć w parze z Piotrem Świderskim. Jeszcze przed pierwszym wyjazdem wrocławian na tor zapytaliśmy Marka Cieślaka o jego przemyślenia w tym zakresie.
- Myślałem nie tylko o tym, ale o wszystkich składowych drużyny, ale rzeczywiście, ta para dała mi trochę więcej do myślenia. Powiem tak: Jason na torze to nie jest - jak to się mówi - "koleżka" dla innych. On jedzie po prostu swoje. Nie jest jakimś Gregiem Hancockiem czy Joe Screenem z najlepszych lat, kiedy ja byłem w Częstochowie. Oni potrafili patrzeć tylko za swoim partnerem. Myślałem czy Jason ma jeździć w tych najgorszych biegach. Bo może postawić ciężar odpowiedzialności na Maćku Janowskim, dać mu kogoś równego do pary i niech walczą o jak najlepszy wynik. Byle nie między sobą. A tak szczerze, to powiem panu: ja Jasona kocham jak brata, ale nie widzę, żeby on na torze kochał tych swoich partnerów tak samo, jak ja jego - w swoim stylu zakończył swe przemyślenia szkoleniowiec Betardu.