Tomasz Lorek zaprasza na mecz Coventry Bees - Poole Pirates

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Coventry Bees zmierzy się w poniedziałkowym meczu Elite League z Poole Pirates (godz. 20:30). Spotkanie pokaże na żywo Polsat Sport. Sytuację obu drużyn przedstawia komentator Polsatu - Tomasz Lorek.

2 sierpnia 2008 roku, tor o długości 223 metrów, Weymouth w hrabstwie Dorset. Grupa zapaleńców ogląda mecz Conference League pomiędzy miejscową ekipą Weymouth Wildcats a przyjezdnym zespołem Boston Barracudas. Z numerem 2 w drużynie gości startuje mało znany chłopak z Queensland, Darcy Ward. Dwóch jegomościów sączących piwo wtapia wzrok w szalejącego po torze Warda. - Ten młokos kręci czas bliski rekordu toru Lewisa Bridgera, to gość z darem od Boga, śmiga jak natchniony - rzuca jeden z nich. Niebawem Darcy udowadnia, że nosi ludzkie przymioty i przyjeżdża na metę ostatni. Przegra jeszcze wyścig z Jay Herne, ale z bagażem 15 punktów zapisuje się w pamięci fanów.

Leigh Adams i Chris Holder są przekonani, że Darcy jest wyjątkowo uzdolnionym żużlowcem. Zarówno Leigh jak i Chris znają zapach kronik i wiedzą, że obydwaj dzierżą rekord 4 tytułów mistrza Australii do lat 21. Darcy, choć szanuje swych starszych rodaków, zamierza wymazać ich nazwiska z tabel. - Zamierzam udowodnić Chrisowi, że jestem w stanie wygrać 5 razy mistrzostwa Australii do lat 21. To byłoby wspaniałe osiągnięcie. Mam nadzieję, że gdy zestarzeję się i doczekam się wnuków, będą dumne, że do dziadka należy rekordowe osiągnięcie w kategorii juniorów - rzuca Darcy.

16 stycznia 2010 roku w Mildura odbył się finał MA do lat 21. Warunki torowe były urągające. Dziura na dziurze, koleiny, kilka wyścigów przypominało procesję w żółwim tempie. Darcy Ward leżał w swoim drugim starcie. - Stłukłem sobie plecy. Natrafiłem na koleinę, tor wyglądał dramatycznie w początkowej fazie zawodów. Przejechałem wiraż na jednym kole i uderzyłem w bandę. Przed trzecią serią startów, toromistrz wziął się do roboty i warunki uległy poprawie. Każdy żużlowiec ma "dzwony" w swojej karierze. Nie przeraża mnie to, bo to część wyścigów. Przed finałem wybierałem jako trzeci pole startowe. Podszedłem z moim mechanikiem, Joe Hainesem (zawodnikiem Wolverhampton Wolves i King’s Lynn), do taśmy i zaczaiłem się na drugi tor. Niestety Sam Masters wybrał drugie pole, więc podjąłem ekstremalnie trudną decyzję i wybrałem czwarte pole. Pocieszałem się, że zrobię przycinkę do krawężnika po przegranym starcie, ale udało mi się strzelić spod taśmy. To był najpiękniejszy start w mojej karierze- - podkreśla mistrz Australii do lat 21.

Darcy Ward wahał się czy przekroczyć Rubikon i przenieść się z Premier do Elite League. Buster Chapman przez moment sugerował młodemu Australijczykowi, aby pozostał jeszcze jeden rok w King’s Lynn, ale nie obstawał przy swoim. Warda kuszono z Peterborough, ale ostatecznie posłuchał Chrisa Holdera, który zachwalał świetnie prosperujący klub Poole Pirates. Chris "Bomber" Harris szanuje wybór Warda, bo sam zaczynał żużlową edukację w Conference League. Niektórzy skałkowicze rozpoczynający wspinaczkę w Rudawach Janowickich przenoszą się w Karkonosze i Tatry, pozostają zauroczeni polskim krajobrazem i nie atakują Alp i Himalajów. Jednak ci nieustraszeni zapędzają się w góry wysokie i trawersują stoki Andów. Harris sam czasami odczuwa objawy choroby wysokościowej. Gdy kiepsko pojedzie w Grand Prix, brakuje mu tlenu, ale po zejściu do bazy nabiera sił i ponownie szturmuje lodowiec. - Nie wiem czy wykonałem dobry ruch przenosząc się do Elite League. Czas pokaże czy to była dobra decyzja. Buster Chapman powiedział, że patrząc na moją jazdę ma mieszane uczucia, ale nie będzie mnie zatrzymywał na siłę w King’s Lynn. Stwierdził, że dla mojego rozwoju lepsze są przenosiny do wyższej ligi. Premier League wciąż stawia wymagania, nie jest to słaba liga, ale ja chcę ścigać się z trudniejszymi rywalami, bo mierzę wyżej i mam zamiar zaatakować szczyty - podsumowuje Ward.

Darcy nie planuje pukać do bram Grand Prix wcześniej niż w 2012 roku. Ed Kennett, starszy od Warda o 6 wiosen, wie jak trudno dostać się do cyklu. Późną jesienią 2009 roku stugębna plotka głosiła, że Kennett otrzyma zaproszenie do GP. - Spekulacje na temat dzikiej karty mało mnie obchodziły. Nikt z firmy IMG/BSI nie zadzwonił do mnie, więc nie było tematu. Gdyby pojawił się telefon, pewnie sprawy miałyby się inaczej i rozważyłbym ofertę, ale nie jestem przekonany czy podjąłbym wyzwanie. Bardziej zszokowało mnie odejście Petera Oakesa. Bardzo go lubię jako menedżera i jako człowieka. Rosco pasjonuje się żużlem, lubi pracować, ale złości się czasami, że nasz zespół Coventry to głównie zawodnicy, którzy kochają ścigać się na dystansie. Powiedział ostatnio, że nie ma u nas ekspertów od startów, może poza Rory Schleinem. Wiem, że jest sfrustrowany trzema porażkami z rzędu, ale spokojnie, to dopiero początek sezonu - mówi Edward Kennett, najskuteczniejszy zawodnik pszczół w piątkowym meczu z Lakeside Hammers.

Coventry cierpi na brak Niemca Christiana Hefenbrocka, który w Wielki Piątek uległ kontuzji podczas wyjazdowego meczu w Peterborough. Już w I biegu leżał na torze. Pierwsze meldunki mówiły o pękniętej miednicy. Na szczęście skończyło się na wstrząśnieniu mózgu, naderwanych więzadłach przy kostce i potłuczeniach. Christian bardzo chciał wrócić do Elite League, ale nie dane mu jest przekonać Rosco o swej przydatności dla drużyny. Colin Pratt komplementuje Edwarda Kennetta, który błyszczał w turnieju rozegranym na krótkim torze pt. Braintree Bonanza. - Cieszę się, że wygrałem zawody w hali. Co prawda startowałem na trochę innym motocyklu niż na klasycznym żużlu, ale ten występ przyniósł mi sporo korzyści. Jestem naładowany pozytywną energią - rzekł były jeździec Eastbourne Eagles.

"Rosco" zatopił się w myślach wracając samochodem do domu po porażce 32:59 w Lakeside. - Muszę przekonać chłopców, aby skoncentrowali się na wyjściach spod taśmy. W Lakeside zanotowaliśmy dwa zwycięstwa indywidualne, oba za sprawą Edwarda Kennetta, ale to mimo wszystko druzgocąca statystyka. Jesteśmy profesjonalistami i nie przystoi nam tak kaleczyć speedwaya - wyznał Alun.

Matt Ford nie ma takich kłopotów jak "Rosco". Jego chłopcy wygrali dwa mecze u siebie w dobrym stylu. Ponieśli co prawda nieznaczną porażkę na torze w Peterborough (43:47), ale zespół prezentuje się solidnie. Fordowi spędza sen z powiek uroczysta kolacja z udziałem Marka Lorama zaplanowana na 27 kwietnia. Mark zostanie włączony w poczet zawodników zasłużonych dla Poole Pirates. Kibice będą mogli wziąć udział w tej uroczystości. Matt podejmuje starania, aby Loram i Havelock otrzymali tytuł MBE (Member of British Empire). - Mark widnieje na liście osób oczekujących na wyróżnienie u królowej Elżbiety. Uważam, że zbyt długo czekał na wpis na listę. Minęło już 10 lat od jego tytułu mistrzowskiego. Brytyjskie środowisko żużlowe powinno uczynić wszystko, aby Loram otrzymał wyróżnienie. W gronie odznaczonych są ludzie, których osiągnięcia nie mogą równać się z tym co zrobił dla speedwaya Mark. Zarówno on jak i Gary Havelock zasługują na OBE (Order of British Empire) lub MBE za tytuły mistrzów świata. Jako Brytyjczyk jestem dumny, że królowa Elżbieta nadała ten tytuł Peterowi Collinsowi, Chrisowi Mortonowi i Kelvinowi Tatumowi. Teraz pora na Marka i Havvy’ego. Ponadto jeśli Mark zechce zorganizować turniej pożegnalny, chętnie mu pomogę. Takie zawody powinny odbyć się w Ipswich, ale jeśli Loram zechce, mogę udostępnić mu tor piratów - mówi promotor Poole Pirates, Matt Ford.

Dlaczego Matt tak bardzo stara się, aby "Loramski" został odznaczony przez królową? Mark uważa, że to odpowiedź na wywiad jakiego udzielił tygodnikowi "Speedway Star". Loram wyznał, że po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w 2000 roku, chciał pozostać w Poole, ale Ford wolał podpisać kontrakt z Tony Rickardssonem. - Byłem fanem Rickardssona, rozumiem racje Matta, ale uważam, że podświadomie faworyzował Szweda. Ze smutkiem odchodziłem z Poole do Peterborough. Myślę, że mogliśmy rozstać się w lepszym stylu - wyznał Loram. Ford utrzymuje, że już dawno zakopał topór wojenny z Markiem. - Było mi przykro, gdy przeczytałem wypowiedź Marka. Jest daleki od prawdy mówiąc, że faworyzowałem Tony’ego i wolałem mieć w składzie Szweda aniżeli Anglika. W owym czasie Loram miał menedżera w osobie Norrie Allana, z którym nie mogłem dojść do porozumienia. Co prawda rozmawialiśmy z Norrie przez 2-3 tygodnie, ale nasze negocjacje tkwiły w martwym punkcie. Mark był absolutnie najważniejszą postacią dla piratów. Osobiście uważam, że Loram był najbardziej popularnym zawodnikiem jaki kiedykolwiek startował w Poole, fani go uwielbiali. Wszystko rozbiło się o pieniądze. Nie byłem w stanie spełnić oczekiwań menedżera Lorama. Gdy w 2000 roku Mark przywiózł trofeum mistrzowskie na stadion w Poole, przeżyłem wzruszające momenty, które pozostaną w pamięci aż do chwili mej śmierci… - mówi Matt Ford.

"Nasza śmierć jest łatwa. To tylko śmierć innych jest nie do zniesienia" - Jean Cocteau, francuski pisarz i reżyser filmowy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)