Jan Gacek: Podczas transmisji telewizyjnej meczu Caelum Stali Gorzów z Unią Leszno można było zaobserwować, że wielokrotnie konsultował się pan z Tomaszem Gollobem. Jak przebiega współpraca z tak wybitną postacią? Czy Tomasz Gollob nadal potrzebuje trenera?
Czesław Czernicki: - Tomasz Gollob jest kapitanem mojej drużyny i jak na razie doskonale wywiązuje się ze swojej roli. To jest wybitny zawodnik i prawdziwa siła napędowa gorzowskiego zespołu. W trakcie meczu z Unią konsultowaliśmy się w sprawie ustawień motocykli i wszystkiego co było związane z rywalizacją na torze. We wszystkich kwestiach, które rozgrywają się na płaszczyźnie trener - zawodnik rozumiemy się znakomicie.
Jakiego typu relacje łączą pana z Tomaszem Gollobem. Jesteście dla siebie partnerami czy łączy was stosunek mistrz - uczeń?
- Tomasz Gollob jest dla mnie partnerem. Myślę, że po kilku miesiącach mojej pracy w Gorzowie mogę powiedzieć, że ja również jestem dla niego partnerem. Znaliśmy się wcześniej i mieliśmy okazję podejmować krótkotrwałą współpracę. Tak było choćby podczas imprez rangi światowej, które były rozgrywane w Lesznie. Już wtedy nabrałem do niego pełnego zaufania. Mam świadomość, że to jest wybitna postać w świecie sportu żużlowego.
Tomasz Gollob fenomenalnie spisał się w meczu przeciwko Unii Leszno. W jego jeździe było widać zarówno wolę walki jak i wspaniałe wyczucie motocykla. Czy polscy kibice mogą mieć nadzieję, że równie imponujące będą jego występy w cyklu Grand Prix?
- Pierwszą rozmowę po tym jak zostałem trenerem Caelum Stali Gorzów odbyłem właśnie z Tomaszem Gollobem. Wiem jak ułożony był harmonogram jego przygotowań do sezonu. On wykonał w zimie potężną pracę. Znając również pracę, którą wykonali inni wybitni zawodnicy mam prawo sądzić i życzyć Tomaszowi, żeby ten sezon należał właśnie do niego. Wspólnie analizowaliśmy jego metody przygotowawcze z poprzednich sezonach i osiągane rezultaty. Mimo bogatych doświadczeń Gollob zdecydował się wprowadzić szereg odważnych zmian w sposobie przygotowania do sezonu. Wiele rzeczy zostało skorygowanych, pojawiły się też innowacje. Ważną cechą Tomasza Golloba jest to, że on nie ma we zwyczaju popadać w samouwielbienie. Obserwując go u progu tego sezonu muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony, że ma aż tak wielką motywację. Jego podejście jest identyczne jak na początku kariery. Pamiętam zresztą jego egzamin na licencję żużlową.
Współpracę z Tomaszem Gollobem chwalą sobie młodzi zawodnicy Caelum Stali Gorzów...
- W tym roku Tomasz spędza w Gorzowie 90 proc. czasu i bierze udział we wszystkich treningach. Kiedy pracujemy nad dopasowaniem sprzętu do określonej nawierzchni można liczyć na jego cenne uwagi. Gollob chce i co równie istotne potrafi dzielić się swoją widzą. Młodzi zawodnicy mogą liczyć na jego pomoc. Czy dzięki temu któryś z nich zostanie jego następcą? To zależy od tego czy są skłonni pracować tak ciężko i konsekwentnie jak on.
Czego pańskim zdaniem zabrakło Tomaszowi Gollobowi, żeby zdobyć upragniony tytuł Mistrza Świata. Przecież ten zawodnik zasługuje na to...
- Sport jest bezwzględny. Kiedy w biegu finałowym pod taśmą stają np. Gollob, Hancock, Pedersen i Crump to któryś z tych wybitnych zawodników musi przyjechać ostatni. Umiejętności Tomasza sprawiają, że może on pokonać każdego przeciwnika. Życzę mu, żeby nareszcie uśmiechnęło się do niego sportowe szczęście. Tego czynnika zabrakło mu szczególnie w 1999 roku, kiedy był naprawdę blisko sięgnięcia po tytuł. Tomasz zasługuje na indywidualne złoto, ale pamiętajmy, że w żużlu nie przyznaje się tytułów za "całokształt". Mistrzostwo trzeba wywalczyć na torze.
W większości swoich wypowiedzi podkreśla pan ogromny szacunek jakim darzy rywali...
- Szacunku dla rywali nauczyłem się przed wieloma laty, kiedy pierwszy raz zetknąłem się ze sportem jako siatkarz. Miałem szczęście do trenerów, którzy byli jednocześnie świetnymi wychowawcami. Staram się to samo wpajać moim zawodnikom. Wiele zawdzięczam też moim rodzicom, którzy nauczyli mnie oceniać ludzi przez pryzmat ich stosunku do swojej pracy. Powiedz mi jak pracujesz a powiem ci jakim jesteś człowiekiem... Mój szacunek do rywala bierze się też ze świadomości, że wykonał on ciężką pracę i również marzy o zwycięstwie. W tym kontekście prezentowany przez niego poziom sportowy nie ma znaczenia. Myślę, że szacunek dla drugiego człowieka powinien być powszechnie respektowaną wartością, nie tylko w sporcie.
Miał pan okazję przez kilka lat pracować z Jarosławem Hampelem w którym wielu ludzi upatruje następcy Tomasza Golloba. Jakie są pańskim zdaniem główne różnice pomiędzy nimi? Czy Jarek ma szanse odnosić porównywalne sukcesy?
- Od momentu, kiedy Jarek rozpoczął swoją przygodę z czarnym sportem jasnym stało się, że jego potencjał jest ogromny. Okrzyknięto go następcą Tomasza Golloba, ale pamiętajmy, że takich zawodników było więcej. Żeby pójść w ślady Golloba trzeba podejść do tego sportu równie profesjonalnie jak on. Tomasz sporo też zawdzięcza swojemu tacie - Władysławowi, który jest wspaniałym człowiekiem i świetnym wychowawcą.
Czeka nas wyjątkowy sezon w Grand Prix. Starcie młodości z rutyną zapowiada się fascynująco. Podziela pan tę opinie?
- Ciekawe rozstrzygnięcia miały miejsce podczas finału Grand Prix Challenge. Cieszę się, że Jarek Hampel sam wywalczył sobie upragniony awans do elity. Ten sukces na pewno nie smakowałby tak samo gdyby o jego udziale w tegorocznym cyklu decydowano przy "zielonym stoliku". Zawodnicy, którzy dostają się do Grand Prix w efekcie otrzymania dzikich kart zwykle szybko odpadają z cyklu. Tegoroczna walka o tytuł Mistrza Świata zapowiada się bardzo ciekawie. Wierzę, że Jarek odegra w tej rywalizacji ważną rolę.
Weterani światowych torów tacy jak Hancock, Gollob czy Crump nadal są poważnymi kandydatami do podium w Grand Prix. Jak długo jeszcze ci żużlowcy są w stanie ścigać się na najwyższym poziomie?
- Spośród zawodników, których pan wymienił najwyżej cenię sobie Tomasz Golloba. Bardzo szanuję jego zasłużonych rywali, ale powiem niedyplomatycznie, Tomek ich zamęczy swoją pracą i zaangażowaniem. Oni nie wytrzymają tempa, które narzucił sobie Gollob. Wierzę, że będzie mistrzem świata.
Jakie odczucia towarzyszą panu podczas wizyt w Lesznie?
- Zawsze jest mi miło, kiedy przyjeżdżam do Leszna. Wczoraj oglądałem tor na stadionie Alfreda Smoczyka i muszę powiedzieć, że odrobinę pozmieniały się na nim ścieżki. Mojemu odejściu z Leszna nie towarzyszył konflikt, nikt mnie nie z tego klubu nie wyrzucał. Świadczyć może o tym fakt, iż moje relacje z działaczami Unii są nadal dobre. Mimo ważnego kontraktu rozstaliśmy się za porozumieniem stron w atmosferze wzajemnego poszanowania. Życzyłbym sobie, żeby udało mi się wykonać w Gorzowie taką pracę jak przez ostatnie trzy lata w Lesznie.