Jak wygląda aktualnie stan zdrowia Dawida Stachyry po feralnym upadku w piętnastym wyścigu tarnowskiego finału? - Jestem poobijany po upadku jednak wydaje mi się, że jest już coraz lepiej. Przed niedzielnymi zawodami spróbuję moich sił i podejmę decyzję co do występu w meczu ligowym - powiedział żużlowiec Lotosu Wybrzeże Gdańsk, po czym dodał: - Na sto procent jadę do Gdańska i robię wszystko, aby być zwartym i gotowym na niedzielę. Mam obite plecy i nadwyrężony kark plus ogólne potłuczenia. Jestem już po czterech zabiegach rehabilitacyjnych i wszystko idzie ku dobremu. Jak wstanę w niedzielę rano, to będę wiedział więcej, gdyż właśnie rano najlepiej wiadomo, jak mocno się zregenerował organizm. Jestem jednak dobrej myśli i chcę wystąpić będąc w pełni sprawnym, a nie w połowie - dodał Stachyra w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Stachyra doskonale pamięta upadek w tarnowskich zawodach. - Pamiętam to zdarzenie, bo nie urwał mi się film po upadku. Nie chcę na nikogo zwalać winy, ale trochę nie w porządku było to, że tak bardzo się kurzyło. W moim ostatnim biegu atakowałem Sebastiana Ułamka pod bandą i kurzu było coraz więcej. Gdy wjechałem w chmurę kurzu to nic nie widziałem i jechałem po omacku licząc, że jednak uda się przejechać. Nie udało się to i wbiło mnie w płot. Dobrze, że skończyło się tylko tak, jak się skończyło - opisał sytuację z tarnowskich eliminacji.