Rafał Szombierski: Wielka szkoda, że tak się stało

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Janusz Kołodziej pojawił się na liście startowej IV turnieju pamięci Łukasza Romanka. Wychowanek tarnowskiej Unii rozpoczął zmagania w tych zawodach znakomicie, ale niestety swój występ zamiast na pudle, zakończył w karetce pogotowia. Zawodnik Unii Leszno na szczęście nie ma złamanego obojczyka, co podejrzewano zaraz po upadku.

16 bieg IV turnieju pamięci Łukasza Romanka niemiło zakończył się dla będącego w znakomitej formie Janusza Kołodzieja. Jeden z liderów leszczyńskiej Unii walczył o swoje czwartego tego dnia zwycięstwo. Niestety swój udział w tym biegu zakończył już na wyjściu z pierwszego łuku, gdzie zabrakło dla niego miejsca. Kołodziej jechał najbardziej po zewnętrznej części toru i swój udział nie tylko w tym biegu, ale i w całym turnieju, zakończył na bandzie.

W powtórce biegu na popularny Koldi na torze się już nie pojawił, gdyż stwierdzono uraz obojczyka. Na szczęście okazało się, że obojczyk nie jest złamany i przerwa w startach nie będzie tak długa, jak się wydawało.

W powtórce do tego biegu pod taśmą nie pojawił się również Rafał Szombierski, który został uznany winny spowodowania upadku Kołodzieja i wykluczony z powtórki przez sędziego Marka Wojaczka.

- Wielka szkoda, że stało się to co się stało. Byłem już przed Januszem, a mój hak z motocykla wszedł w jego koło. Sędzia stwierdził, że ja miałem odpuścić. Co by to jednak był za żużel, gdyby każdy miał tak odpuszczać, jak ja miałem w tym wypadku? - powiedział po zawodach Szombierski.

Kołodziej miał duże szanse na wysokie miejsce w turnieju, gdyż po trzech seriach startów miał na swoim koncie komplet dziewięciu punktów. Ostatecznie jednak jego dorobek punktowy nie mógł się już powiększyć.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)