Michał Gałęzewski: W Gdańsku zdobyłeś 16 punktów. Od juniora chyba nie można więcej wymagać...
Maksim Bogdanow: Był dobry tor, podobna nawierzchnia do tego, jaką mamy w Daugavpils. Miałem spasowany silnik od pierwszego biegu i dzięki temu było dobrze.
W niedzielę kilka razy walczyliście do końca mety. Jak ocenisz bieg przeciwko Dawidowi Stachyrze, kiedy go ominąłeś o dziesięć centymetrów na samej mecie?
- Chyba tak było. Tor był twardy i nie dało się szybko odjechać. Stachyra był dobrze spasowany na gdańskim torze, ale wyszło wszystko po mojej myśli i wygrałem ten bieg.
W tym sezonie jedna runda finałowa IMŚJ będzie w Gdańsku, jedna w Daugavpils... W Gdańsku sobie radzisz, tor na Łotwie znasz jak własną kieszeń. Chyba lepszego układu nie mogłeś sobie wymarzyć?
- Tak, to prawda. W Gdańsku jechaliśmy nie tylko wygrać, ale też dopasować się do warunków torowych na finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Będzie jednak trudno, bo teraz jechaliśmy na starych tłumikach, a nowy tłumik to zupełnie inna jazda. Przyjedziemy do Gdańska, potrenujemy i powinno być dobrze.
Za tydzień macie rewanż z Wybrzeżem na własnym torze. Jak już mówiłeś, tor w Daugavpils jest w pewnym stopniu podobny do gdańskiego. Czy to nie jest dla was jakiś minus? Gdańszczanie mogą sobie w takim układzie na nim poradzić...
- Tak, on jest podobny ale mamy dłuższy tor. Teraz mamy dosypaną nawierzchnie i było u nas dużo dziur na pierwszych meczach. Można jeździć dzięki temu szybciej. Myślę, że wygramy to spotkanie.
Jeździsz też w lidze szwedzkiej, jednak jeździsz tylko w Allsvenskan. Dlaczego nie w Elitserien?
- Bracia Łagutowie jeżdżą w Elitserien i na przykład Artiom w ubiegłym sezonie jeden mecz jechał, a w kolejnym pauzował. Ja mam pewnych 5-6 biegów w każdym meczu. Mam bardzo dobry kontrakt i chciałbym ze swoją drużyną awansować do Elitserien. W czwartek mamy mecz z Hammarby u siebie. W drużynie ze Sztokholmu jedzie między innymi Paweł Hlib i Magnus Zetterstroem i będzie to dla nas niezwykle ważny mecz.
W tym sezonie po raz kolejny poczyniłeś spory postęp. Masz już w planach awans do Grand Prix?
- Jeszcze nie myślałem o tym, jest za wcześnie. W ubiegłym roku miałem półfinał w Daugavpils, teraz nie pojadę bo do Rosji jest daleko, a w sobotę i w niedzielę mam ligę. Jak będę już jeździł w polskiej Ekstralidze i w szwedzkiej Elitserien, to można myśleć o Grand Prix.
W ubiegłym sezonie nie przystąpiliście do baraży o Ekstraligę. Wasz zespół z rundy na rundę wydaje się jednak coraz silniejszy i chyba tym razem powalczycie o awans...
- W ubiegłym roku chcieliśmy pojechać na baraże z Wrocławiem, ale w sumie nie wiem czemu nie pojechaliśmy. Na pewno nie mamy odpowiedniego stadionu i oświetlenia, więc nie możemy na tą chwilę występować w Ekstralidze. Ja na pewno bym chciał, aby nam się to w końcu udało.
Jak to się dzieje, że Łotysze poczynili w ostatnich latach takie postępy?
- Na pewno jesteśmy coraz bardziej doświadczeni. Puodżuks jest już seniorem, ja cały czas jeżdżę w Niemczech, w Szwecji. Chciałbym abyśmy jeździli jeszcze lepiej. Mamy w Daugavpils też bardzo dobrze zapowiadającego się piętnastolatka, Andrieja Lebedeva. Chciałbym, aby nasza drużyna była złożona przede wszystkim z Łotyszy, a nie jak jest w wielu polskich drużynach i abyśmy w naszym składzie wygrywali mecze i powalczyli o awans do Ekstraligi.
Sporo korzyści daje wam to, że trafiają do was zawodnicy z Władywostoku. Najpierw trafili do was bracia Grigorij i Artiom Łagutowie, teraz Wadim Tarasenko...
- Oni już są jak Łotysze, bo jeżdżą u nas od dawna. Tarasenko jest bardzo młody i też jeździ dobrze. Tydzień temu jeździł w Gdańsku i był to dla niego pierwszy mecz w karierze. Jeżdżą bardzo fajnie i liczę, że pojeżdżą u nas jeszcze nie jeden rok.