- Na pewno jestem zadowolony ze swojego występu, ale idealny to on nie był. Kilka razy musiałem się męczyć na trasie po przegranym starcie. W Szwecji miałem sporo kłopotów z motocyklami, które nie spisywały się zbyt dobrze. Muszę przyznać, że bardzo obawiałem się niedzielnego spotkania. Na szczęście udało się uzyskać dobry rezultat. Wiem jednak, że czeka mnie jeszcze sporo pracy żeby poprawić starty, które są w tym sezonie moją piętą Achillesową. Z kolei mój team czeka sporo pracy przy motocyklach - powiedział tuż po swoim ostatnim biegu Lee Richardson.
Popularny "Rico" już w najbliższą sobotę wystartuję na owalu w Gnieźnie w turnieju o koronę Bolesława Chrobrego. Dla zawodnika z Wielkiej Brytanii, silnie obsadzone zawody będą doskonałą okazją do treningu na gnieźnieńskim torze, bowiem do miasta z Wielkopolski, w drugiej fazie rundy zasadniczej zawita Marma Hadykówka Rzeszów. Jak Lee Richardson ocenia swoje szanse w turnieju Chrobrego? - Obsada tych zawodów jest bardzo mocna i mam nadzieję pokazać się z dobrej strony. Poza tym w związku z rewanżem ze Startem będzie to dla mnie dobra okazja żeby zapoznać się ze specyfiką gnieźnieńskiego toru, na którym nie jeździłem już chyba siedem lat. Z tego co pamiętam lubią tam tzw. "beton" - dodał jeździec z Wysp Brytyjskich.
Zawodnik Żurawi podpisał ostatnio kontrakt w Elite League z The Lakeside Hammers. 31-latek wystąpił już w tym sezonie w barwach Młotów kilka razy. "Rico" nie krył zadowolenia ze swojego debiutu na angielskich torach w 2010 roku. - Wydaje mi się, że władze klubu były zadowolone z mojej postawy w meczu przeciwko Poole Pirates, bo zdobyłem w nim trzynaście punktów i poprowadziłem nasz zespół do wygranej. Lubię jeździć na torze w Lakeside i mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia z działaczami i będę mógł regularnie zdobywać punkty dla Młotów. Problemem dla mnie w Anglii jest moja wysoka średnia, ponieważ obowiązują tam limity KSM dla drużyn. Ten przepis w mojej ocenie jest niekorzystny dla widowiska, bo wielu bardzo dobrych zawodników opuszcza brytyjską ligę i tak na prawdę cały ten KSM nie wyrównuje poziomu rozgrywek, tylko je zaniża. Skutki widoczne są gołym okiem - coraz mniej zawodników z Anglii reprezentuje światowy poziom. Żeby osiągać wysokie zdobycze punktowe potrzebuje jak najwięcej jeździć, więc cieszyłbym się z możliwości częstych startów w Lakeside - zakończył Lee Richardson.