Alan Marcinkowski: Innego wyniku niż nasze zwycięstwo nie biorę pod uwagę

Alan Marcinkowski pojawił się na sobotnim treningu Kolejarza Rawicz i pozostawił po sobie dobre wrażenie, zdecydowanie wygrywając z Marcinem Sekulą i Tomaszem Łukaszewiczem. Zielonogórzanin na pytanie trenera Henryka Jaska o to, czy jest gotowy do jazdy w meczu ligowym, odpowiedział twierdząco. W niedzielę więc kibice w Rawiczu zobaczą go po raz pierwszy w tym sezonie w plastronie z niedźwiadkiem.

Jak po dłuższej przerwie w startach ponownie czuje się na motocyklu na rawickim torze sam zainteresowany? - Pierwszy wyjazd samemu, nie było za ciekawie, tor po piątkowych opadach deszczu nie był zbyt fajny, zrobiły się bardzo duże dziury. Trzeba było jakoś trzymać gaz. Potem przyszła pora na wyjazd z kolegami spod taśmy, także radość z jazdy już jest, wróciła pewność. Myślę, że jestem gotowy, by stanąć pod taśmą w czterech i ścigać się w zawodach. Sprzęt nie jest może dopasowany jeszcze tak, jakbym tego chciał, ale to wszystko przyjdzie z czasem. Myślę, że z każdego treningu na trening i z biegu na bieg będzie coraz lepiej - przewiduje Alan Marcinkowski.

W niedzielę nad Rawiczem mają przechodzić deszczowe chmury, a i wody ma z nich "spłynąć" niemało, w związku z czym (jeśli zawody się odbędą) tor będzie z pewnością bardzo przyczepny. Czy jazdę na takim wymagającym torze wytrzyma zawodnik, który miał kilkumiesięczny rozbrat z motocyklem? - Na sobotnim treningu tor również był przyczepny, ścigaliśmy się na dziurach. Dwa razy było tak, że mogłem wjechać w płot. Jakoś dałem sobie jednak radę. Tak jak mówiłem, jeśli jest już ta pewność siebie i radość z jazdy, jedzie się mniej siłowo, człowiek "spina" się w mniejszym stopniu, a wszystko przychodzi łatwiej i daje lepszy rezultat. Myślę, że nie będę miał z tym problemów. Potrzebuję teraz dobrej kolacji, dobrego snu i dobrego śniadania. Wtedy myślę, że będzie dobrze - dodaje wychowanek klubu z Zielonej Góry.

Kolejarz przystąpi do niedzielnego meczu osłabiony brakiem Marcina Nowaczyka i przede wszystkim Sebastiana Aldena. Czy mimo tego rawiczanie są w stanie wywalczyć zwycięstwo z faworyzowanym Orłem? - Powiem tak: wszystko jest możliwe. Jeśli ja dołożę parę punktów, chłopacy pojadą tak, jak jeździli wcześniej tutaj na torze, to myślę, że jest to realne. Nasi rywale są też przecież tylko ludźmi, którzy mogą mieć gorszy dzień, my lepszy i wtedy jesteśmy ich w stanie pokonać bez Marcina i Sebastiana. Myślę, że każdy będzie miał po jednym biegu więcej, bo za Aldena stosowane będzie ZZ. Zobaczymy, wszystko jest możliwe - twierdzi Marcinkowski.

Jaki wynik przewiduje ten sympatyczny zawodnik? - Innego niż nasze zwycięstwo nie biorę pod uwagę - kończy lakonicznie były zawodnik klubów z Zielonej Góry, Torunia i Poznania.

Komentarze (0)