Pogodowe fatum ciąży nad Opolem (zdjęcia)

Po raz czwarty w tym sezonie odwołano mecz ligowy w Opolu. Na przeszkodzie znów stanął deszcz. Opolscy działacze są zrozpaczeni i nerwowo spoglądają na klubowe konto. Straty sięgają kilkunastu tysięcy złotych. - To katastrofa - podkreślają.

Pogoda nie oszczędza wszystkich klubów, ale Kolejarza dotknęła szczególnie. W tym roku w Opolu planowo odbyły się cztery oficjalne zawody - trzy turnieje indywidualne i tylko jedno spotkanie ligowe. Co gorsza, odwoływano także mecze wyjazdowe. Opolanie dwukrotnie udawali się do Krosna i zastawali tam... deszcz. - To są ogromne wydatki - tłumaczy prezes Jerzy Drozd. - Trzeba opłacić koszty podróży obcokrajowców, a przy spotkaniach na własnym stadionie karetkę pogotowia, ochronę, straż i wiele więcej. Straty z jednego przełożonego spotkania szacujemy na 10 tysięcy złotych.

Nieszczęście Kolejarza rozpoczęło się już przed rozgrywkami. W rozegraniu memoriału Gerarda Stacha przeszkodziły opady. Deszcz storpedował inauguracyjne spotkanie z Ostrovią Ostrów. Mecze z Orłem Łódź i KMŻ-em Lublin były odwołane z powodu żałoby narodowej. Zgodnie z terminem odbył się tylko pojedynek z Kolejarzem Rawicz. W międzyczasie przekładano Śląską Ligę Młodzieżową, sparing z Włókniarzem Częstochowa oraz starcie z Polonią Piła. Nie doszedł do skutku wyjazdowy mecz z Wandą Kraków. W niedzielę krakowianie przyjechali do Opola na spotkanie rundy rewanżowej.

Jeszcze w sobotę nad stadionem przy Wschodniej świeciło słońce. Niepokój wzbudziły czarne chmury niedzielnym rankiem. O godzinie 13.30 spadł pierwszy deszcz. Półtorej godziny później opady ustały i wydawało się, że pojedynek jest niezagrożony. Na torze osiadła jednak woda i sędzia zawodów, Piotr Jąder, zarządził próbne jazdy. Na owal wyjechał reprezentant gospodarzy, Michał Mitko, który z trudnością pokonywał łuki. Wtedy z nieba zaczęło kropić, a z czasem lać. - Czekamy trzydzieści minut na rozwój sytuacji - podjął decyzję arbiter.

Jerzy Drozd już wtedy apelował o odwołanie meczu. - Chcemy propagować żużel, a jazda na takim torze byłaby antyreklamą - argumentował. Żużlowcy wyrażali chęć jazdy. - Opady ustaną, szybko ściągniemy wodę, zaświeci słoneczko i możemy jechać - mówił optymistycznie Ulrich Oestergaard, opolski straniero.

Deszcz rzeczywiście przestał padać, ale nawierzchnia była mocno nasiąknięta. Na nic zdały się prace toromistrza i służb technicznych. Po kolejnej naradzie z zawodnikami, Piotr Jąder odwołał zawody. - Zdrowie żużlowców jest najważniejsze, a tor stwarzał zagrożenie - mówił sędzia. - W czasie rozmowy żaden z jeźdźców nie potwierdził, że można podjąć rywalizację.

Zawiedzeni byli działacze obu ekip. Nie udało się ustalić nowego terminu. Opolanie proponowali 5 czerwca, na co nie przystali przyjezdni. - Terminarz jest tak napięty, że trudno znaleźć datę, satysfakcjonującą obie strony - wyjaśniał Andrzej Maroszek, trener Kolejarza. Nietęgą minę miał Drozd. - Nie wiem, czym zrekompensujemy poniesione straty.

Dodajmy, że w poprzednich sezonach opolanie nie mieli problemów z pogodą. W zeszłym roku planowo odbyły się wszystkie mecze ligowe z ich udziałem.

Piotr Jąder na naradzie z zawodnikami

Michał Mitko odbył próbę toru

Swoich pupili wspierali krakowscy fani

Zawodnicy sprawdzają nawierzchnię

Tor był mocno nasiąknięty

Komentarze (0)