Młody Szwed objawieniem I ligi

Linus Sundstroem jako ostatni dołączył do szerokiej kadry Startu Gniezno. O miejsce w składzie miał rywalizować ze swoim rodakiem - Robinem Aspegrenem. Szybko okazało się, że transfer tego zawodnika to strzał w dziesiątkę.

Nie jest tajemnicą, że przed sezonem działacze Startu długo namawiali do transferu Mateja Kusa. Rozmowy z tym zawodnikiem były nawet bliskie powodzenia, ale w ostatniej chwili ofertę gnieźnian przebił Lotos Wybrzeże Gdańsk. Ostatecznie do zespołu Leona Kujawskiego dołączył anonimowy dotąd w polskiej lidze Linus Sundstroem. O miejsce w składzie miał rywalizować ze swoim rodakiem Robinem Aspegrenem, który w Starcie miał mocną pozycję.

- Linus to jeden z najlepszych młodzieżowców w Szwecji. Podstawowy zawodnik Piraterny Motala. Co prawda to będzie jego debiut na polskich torach, ale jesteśmy przekonani, że pokaże się z dobrej strony - mówił wówczas o Sundstroemie Grzegorz Buczkowski, rzecznik prasowy gnieźnieńskiego klubu.

Przed angażem w Starcie Linus praktycznie nie miał styczności z polską ligą. Co prawda w latach 2007-2008 formalnie był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz, to jednak nie doczekał się debiutu. Przed rokiem wystąpił w Tarnowie w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Zajął ósme miejsce.

Nikt jednak nie przypuszczał, że nawet jeśli w końcu znajdzie klub nad Wisłą, to szybko zaskarbi sobie sympatię miejscowych kibiców.

A tak stało się w Gnieźnie. Sundstroem długo musiał czekać na debiut w I lidze, bowiem wcześniej terminy spotkań Startu kolidowały z jego występami na Wyspach. Przyjechał na mecz do Poznania. Mimo, że na tym torze startował po raz pierwszy w życiu, to kibice na trybunach przecierali oczy ze zdumienia. Nikomu nieznany Szwed w trzech pierwszych swoich biegach zdobył 8 punktów, przegrywając jedynie z Robertem Miśkowiakiem. Co prawda później przyszły dwa czwarte miejsca, ale w ostatnim wyścigu, wspólnie ze swoim rodakiem Peterem Ljungiem uratowali dla swojego zespołu biegowy remis.

Po kolejnym bardzo dobrym występie - tym razem w Grudziądzu (7 pkt) - słabiej spisał się dopiero na torze kandydata do awansu do Speedway Ekstraligi (3 pkt) - Marmy Hadykówki Rzeszów. Tam jednak zawiódł cały zespół Startu, więc jakiekolwiek pretensje skierowane do Skandynawa nie miałyby racji bytu.

Po trzech spotkaniach wyjazdowych, Sundstroem w końcu doczekał się debiutu przed gnieźnieńską publicznością. Został powołany na czwartkowy mecz ze Speedway Miszkolc. Co prawda rywal nie był z najwyższej półki, ale postawa na torze szwedzkiego młodzieżowca musiała budzić respekt. Linus jeśli wygrywał, to z dużą przewagą. Jedyna strata punktów przypadła na bieg, w którym triumfował jego kolega z drużyny - Matej Ferjan.

Po kolejnym indywidualnym zwycięstwie, na prostej przeciwległej do startu, zsiadł z motocykla i ukłonił się gnieźnieńskiej publiczności. - Chciałem im podziękować za tak świetny doping. Mamy doskonałych kibiców, a jazda dla nich to przyjemność - tłumaczył. Ci jego gest przyjęli owacją na stojąco.

Źródło artykułu: