Cyprian Szymko: Jak już wchodzę na falę to muszę się na niej trzymać

Cyprian Szymko w tym sezonie prezentuje się zdecydowanie lepiej niż w poprzednim. Regularnie zdobywa po kilka oczek, których jak do tej pory często pilskiej drużynie brakowało. W jego jeździe widać wyraźne postępy, jednak problemem nadal pozostaje brak klasowego sprzętu.

W meczu z Kolejarzem Opole, Cyprian Szymko zdobył pięć punktów w czterech startach i można powiedzieć, że ze swojego zadania się wywiązał. Mimo wszystko nie jest ze swojego występu do końca zadowolony, gdyż w drugiej części spotkania nie udało mu się zdobyć ani jednego punktu. - Drugi start miałem bardzo dobry. Myślałem, że za mną jedzie Piotrek Rembas i mój błąd, nie spojrzałem się, a okazało się, że to jechał junior przeciwnej drużyny, straciłem rytm jazdy i spadłem na druga pozycję. Dobrze, że w ogóle ją dowiozłem. Później sam się pogubiłem. Ostatni wyścig też mi nie wyszedł, zresztą pierwsze pole było straszne i nikt nie mógł z niego wyjść, ale to minimalne usprawiedliwienie. Straciłem rytym jazdy - jak już wchodzę na tę falę to muszę się trzymać na niej i nad tym trzeba teraz popracować.

Przed meczem z Kolejarzem Cyprian Szymko miał spore problemy sprzętowe. Na przedmeczowym treningu awarii uległy jego oba motocykle i do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy w niedzielnym spotkaniu uda mu się wystartować. Ostatecznie dzięki pomocy kilku osób udało się doprowadzić sprzęt do stanu używalności. - Udało mi się w meczu z Opolem wystartować, bo w ostatniej chwili zrobiłem swoje motory. Pomógł mi w tym mechanik z Gdańska - pan Krzysztof Fede, który cały dzień robił mi sprzęt. Zrobił mi oba motocykle i bardzo mu za to dziękuję. Ja też cały dzień siedziałem na stadionie i jeszcze z pomocą Tomasza Bajerskiego doprowadziliśmy, że udało się pojechać.

Mecz Speedway Polonii Piła z Kolejarzem Opole wywołał dwie kontrowersje. W obu dyskusyjnych biegach jechał Cyprian Szymko. Pierwszym z nich był wyścig juniorski, kiedy to wykluczony został Marcin Piekarski i uważał, że decyzja sędziego była błędna. Jeszcze więcej wątpliwości wzbudził bieg czwarty, kiedy to według trenera Andrzeja Maroszka, Ricky Kling był drugi, ponieważ wyprzedził "na kresce" Cypriana Szymko. Sędzia uznał, że to Szymko szybciej od Klinga minął metę i z tą decyzją zgadza się junior Polonii. - Ja na sto procent byłem drugi. On był szybszy, bo się mocno napędził, ale minął mnie już za metą. Specjalnie patrzyłem w tamtą stronę kto pierwszy wpada na metę i z mojej perspektywy to ja byłem przed nim. W biegu juniorskim ja nikogo nie dotknąłem, ani mnie nikt nie dotknął. Nawet nie widziałem, że ktoś upadł. Moim zdaniem jeżeli byłby kontakt to upadł by na wejściu, a nie na wyjściu z łuku, jednak nie widziałem tego i nie chcę tego oceniać.

Źródło artykułu: