Starty Szweda w Grand Prix przysparzają w tym roku skrajnych emocji gdańskim kibicom. Z jednej strony Zetterstroem zaskakuje dobrą dyspozycją w cyklu, z drugiej przejawia syndrom dobrze znanego wielu czołowym zawodnikom "sportowego kaca" na dzień po Grand Prix. Po dwóch kompletnie nieudanych spotkaniach - w Poznaniu i na własnym torze przeciwko drużynie z Daugavpils, "Zorro" przełamał passę nieudanych występów ligowych na dzień po Grand Prix i w ostatnim spotkaniu zdobył 13 punktów przeciwko grudziądzanom. "Klątwa" została więc zdjęta, ale pojawił się inny problem. Termin rewanżowego spotkania z GTŻ-em przypada na ten sam dzień, w którym rozegrany zostanie oficjalny trening przed Grand Prix Polski w Toruniu.
- To dla mnie bardzo trudna sytuacja. Mówiłem od razu, że to dla mnie najgorszy termin. Szkoda, że klub na niego przystał, ale stało się. Teraz jestem jedną nogą w drużynie, jedną w Grand Prix. Zajmuję aktualnie dziewiątą pozycję w cyklu i trening przed turniejem w Toruniu jest dla mnie bardzo ważny. Nie ma możliwości by pogodzić trening ze startem w meczu. Rozmawiałem z ludźmi z BSI i przepisy mówią jasno, że jeśli wpiszesz się na listę zawodników uczestniczących w treningu, nie możesz w tym samym dniu wystartować w żadnych innych oficjalnych zawodach - tłumaczył Szwed w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
- Jestem naprawdę zły z powodu tej sytuacji. Za opuszczenie treningu przed Grand Prix nie grozi żadna kara, ale stracę możliwość wcześniejszego zapoznania się z nawierzchnią toru. Gdyby moje dotychczasowe występy w cyklu były słabe, to nie byłoby sprawy, ale ja naprawdę mam szanse na czołową ósemkę i bardzo mi na tym zależy. Dlatego też jeśli wybiorę mecz w Grudziądzu, mam nadzieję, że kibice zrozumieją jak ciężki to był wybór i docenią, ile znaczy dla mnie ta drużyna - zakończył "Zorro".
Przed spotkaniem w Grudziądzu gdańszczan czeka jeszcze zaległy mecz na swoim torze. W najbliższą niedzielę Lotos Wybrzeże podejmie RKM ROW Rybnik.