Ten tor stwarzał niebeczpieczeństwo - komentarze po meczu Kolejarz Opole - Speedway Polonia Piła

Wiele kontrowersji wzbudziło spotkanie Kolejarza Opole z Speedway Polonią Piła. Zdecydowanie więcej i głośniej mówiło się o decyzjach arbitra, Michała Steca niż o przebiegu samego pojedynku. Sędziemu z Krosna oberwało się od rozgoryczonych kibiców, a w obawie o swe bezpieczeństwo opolski obiekt opuścił w eskorcie policji. Wśród zawodników panowały natomiast podzielone zdania w kwestii stanu toru i możliwości kontynuowania zawodów.

Ben Barker (Kolejarz Opole): Uważam, że dało się jechać w czwórkę. Poczynione prace poprawiły warunki torowe i można było jechać. Gdy rozmawiałem z sędzia, to przekonywałem go, że tor nadaje się do jazdy. On początkowo uważał podobnie, jednak zmienił zdanie. W swoim pierwszym biegu zdobyłem dwa punkty, następnie zmieniłem parę rzeczy i były dwie trójki.

Piotr Rembas (Speedway Polonia Piła): Jakieś fatum ciąży nad Opolem, że cały czas odwołuje się spotkania. Przechodzą cały czas albo jakieś deszcze, albo burze. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję i nic nie można na to poradzić. Stwierdził, że drugi łuk nadaje się do jazdy, a pierwszy nie jest w dobrym stanie. To była jego decyzja. Nie chce się za bardzo wypowiadać, czy można było kontynuować zawody. Sędzia podjął taką decyzję. Jak chodziłem po torze, to warunki się polepszały. Nie było takiej mazi, ale nie wiem, czy funkcjonowałoby to podczas jazdy w czwórkę. Teraz rywale wyjechali i niby jakoś to wygląda. Niepotrzebna sytuacja się wytworzyła. Przyjechaliśmy tutaj walczyć przede wszystkim o bonusa. Szkoda, że nie jechaliśmy w najmocniejszym składzie.

Michał Mitko (Kolejarz Opole): Tor od samego początku nadawał się do jazdy w czwórkę. Równie dobrze mogliśmy jechać w deszczu, bo to nie była ulewa. Ja jechałem w deszczu i poradziłem sobie i myślę, że wszyscy zawodnicy sobie poradzą. Później wszystko było super, miotły poszły w ruch, tor został doprowadzony do najlepszego stanu używalności jaki mógł być w tych warunkach. Jednak nagle wyjechał ciągnik, co jest paranoją. Jak już doszli do ładu z ciągnikiem i można było jechać, to zawody odwołano. Igor Kononow trochę sobie nie radził, dodatkowo Ricky Kling miał problemy sprzętowe i myślę, że to zaważyło na wyniku. Szkoda, że nie udało się wywalczyć punktu bonusowego. Odczuwamy lekki niedosyt.

Cyprian Szymko (Speedway Polonia Piła): Ja jestem tylko juniorem i nie chcę się specjalnie wymądrzać. Deszcz spowodował to, że nie dało się jechać na tym torze, ale po godzinie prac była szansa odjechania pięciu biegów. Ciężko mi ocenić, czy sędzia podjął dobrą, czy złą decyzję, bo nie odjechaliśmy dalszych biegów. Myślę, że te biegi nie zmieniłyby jakoś znacząco wyniku. Trzeba zwrócić uwagę na to, że jechaliśmy w pięciu, mieliśmy zastępstwo zawodnika, a tak naprawdę broniliśmy wyniku. Dziwi mnie zachowanie niektórych ludzi, których ponoszą emocje. Stworzyliśmy fajne widowisko, mimo tego, że przyjechaliśmy połową składu. Spojrzenie obiektywnego kibica jest takie, że Piła fajnie się broniła w pięciu zawodników. Gratuluje zwycięzcom i tak powinniśmy to wszystko zakończyć. Nie wiadomo jaki byłby wynik, gdyby jechali inni nasi zawodnicy. Z mojego punktu widzenia trochę szkoda, bo niektórzy zawodnicy mogli pojechać trochę lepiej, w tym ja.

Ricky Kling (Kolejarz Opole): Padał deszcz i tor nie był w idealnym stanie, ale mówiąc szczerze można było na nim jechać. Jestem bardzo rozczarowany swym występem, to był najgorszy mecz w moim wykonaniu w tym sezonie. Nie wiem, miałem pewne problemy techniczne, które nie pozwoliły mi jechać na maksimum swoich możliwości. Gdy po odwołaniu spotkania wyjechałem na tor motocykl spisywał się normalnie. Muszę zmienić pewne rzeczy i na niedzielny mecz w Krośnie znów będę gotowy na 100 procent.

Piotr Szymko (trener Speedway Polonii Piła): Ja bym po piętnastu minutach od ulewy przerwał zawody i jeżeli to już trwało godzinę to byłem pewny, że zawody się odbędą. Przestałem się wtrącać i chodzić po torze. Wiedziałem że taka sytuacja spowoduje niezdrową atmosferę, usiadłem w parkingu. Zmobilizowałem chłopaków, jeden z jeźdźców powiedział, że bonus obronimy, więc jedziemy do końca. Przyszedł pan sędzia i powiedział, że przerywamy zawody. Cieszę się z bonusa, ale z całej sytuacji nie jestem zadowolony. Praktycznie jechałem czterema zawodnikami, ponieważ Mateusz Mikorski był chory, a nie mogłem zrobić trzech zmian w składzie. Świst jest klasą samą dla siebie i ciągnie cały zespół. Myślę, że spotkamy się razem w pierwszej czwórce z Opolem. Chwała sędziemu, że chciał coś zrobić z torem.

Piotr Świst (Speedway Polonia Piła): owiedziałem gospodarzom, że mogę jechać. Postawiłem jeden warunek: niech ktoś zadeklaruje, że zapłaci mi rentę inwalidzką, w przypadku groźnej kontuzji. Ten tor stwarzał niebezpieczeństwo. Pojedynczo można było na nim jeździć. Ale w żużlu chodzi o walkę, a nawierzchnia to uniemożliwiała. Mamy jechać na pół gazu? Albo jeździmy z odkręconą manetką, albo głupa palimy! Gdybyśmy poczekali kolejne dwie godziny, tor byłby gotowy do użytku. Niestety, opolanie nie mają narzędzi do przygotowania nawierzchni. Sprawę ułatwiałaby siatka, zgarniająca wodę z toru. Zachowania kibiców nie będę komentował. Raz wyszedłem na tor, sprawdziłem jego stan i stwierdziłem, że nie da się na nim rywalizować. To wszystko. Żadnej presji na arbitrze nie wywieraliśmy.

Krzysztof Pecyna (Speedway Polonia Piła): Jestem trochę zdegustowany wynikiem, bo liczyłem na wygraną. Każdy z nas ten tor zna bardzo dobrze, co było widać. Szkoda przegranej, ale bonus też jest ważny. Dzięki sponsorom mogłem dokupić sprzęt i powrócić na tor. Nie przestałem inwestować. W planach mam zakup drugiego silnika. Myślę, że forma będzie zwyżkować i przyczynię się do sukcesu drużyny.

Jerzy Drozd (prezes Kolejarza Opole): Nie mnie oceniać, czy decyzja sędziego była słuszna. Uważam, że pan Stec niepotrzebnie słuchał doradców. Powinien być niezależny. Kibice włożyli trud w przygotowanie toru, za co im serdecznie dziękuję. Deszczu spadło sporo, ale nie na tyle, by przerwać zawody. Myślę, że arbiter pospieszył się z decyzją. Nie dziwię się rozgoryczeniu fanów. Nie są rozpieszczani przez pogodę, a dzisiaj nie zobaczyli do końca meczu, który można było kontynuować. Kibic się zniechęca i w końcu przestanie przychodzić na stadion. Nie chcę krytykować zawodników. Po niepełnym spotkaniu trudno ocenić ich występ. Zawiódł Ricky Kling, ale mam nadzieję, że w Krośnie się zrehabilituje. Sezon jeszcze się nie skończył. Chcemy dostarczyć publice trochę radości.

Marcin Piekarski (Kolejarz Opole): Z występu mogę być zadowolony. Jechałem przyzwoicie i wygrałem dwa biegi. To powód do radości. Szkoda, że zawody przerwano. Na przyczepnej nawierzchni, jaka powstała po opadach czuję się bardzo dobrze i mógłbym zdobyć więcej punktów.

Wypowiedzi zebrali Oliwer Kubus i Adrian Heluszka

Komentarze (0)