- Muszę przyznać, że liczyłem na więcej. Miałem do dyspozycji swój tor, aczkolwiek był trochę inny niż zazwyczaj. Myślałem, że będzie nieco bardziej trzymał, a jednak tak nie było. Zacząłem jeździć na silniku, który zazwyczaj używam podczas meczów ligowych w Toruniu. Próbowałem różnych ustawień. Trochę mam do siebie żal, że długo wstrzymywałem się z decyzją o zmianie motocykla. Powinienem to zrobić już po drugim moim biegu, ale jeszcze starałem się go nieco poprawić. Dopiero w ostatnim wyścigu rundy zasadniczej zmieniłem maszynę i udało się wygrać - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Adrian Miedziński.
Toruński żużlowiec, mimo że nie do końca był zadowolony ze swojego wyniku w Grand Prix Polski, docenił doświadczenie, które udało mu się zdobyć podczas sobotnich zawodów. - W półfinale startowałem z drugiego pola i nie wyszedł dobrze mi start. Później ciężko było cokolwiek zrobić, bo rywale byli naprawdę bardzo szybcy. Przyznam się, że brakuje mi jeszcze trochę objeżdżenia w tego typu zawodach, gdzie trzeba szybko podejmować trafne decyzje, a ja faktycznie pogubiłem się w pewnym momencie. Na pewno jest to dla mnie kolejna lekcja żużla. Bardzo cieszę się, że miałem okazję wystartować w tych zawodach, bo zdobyłem nowe doświadczenie.
Miedziński wypowiedział się również na temat swojego upadku w 13. biegu. - Był kontakt między mną a Magnusem. Zostałem mocno wypchnięty i sędzia może by mnie nie wykluczył, gdybym dłużej jechał na motocyklu i całą sytuacja byłaby bardziej widoczna. Wiedziałem, że nie będę miał zbyt dużo miejsca i wcześniej podjąłem decyzję, aby upaść, bo nie chciałem narażać swojego zdrowia. Nie wiadomo, co by się zdarzyło, gdybym próbował dalej jechać. Nie miałem przecież tutaj jakiegoś ważnego zadania do odegrania i nie musiałem, aż tak bardzo ryzykować - zakończył.
Adrian Miedziński na prowadzeniu