Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Początek był dla nas niszczący. Upadki, wykluczenia, bieg zakończony wynikiem 0:5, problemy z motorami, straciliśmy też Pawła. Wszyscy zawaliliśmy, bo tor był przygotowany jak zawsze. Nie wychodziły nam starty i była to dla nas totalna męczarnia. Jestem w szoku, że tak się potoczył mecz. Zabrakło Zorra, ale i z nim byłoby ciężko, bo cała drużyna pojechała słabiej. Nie myśleliśmy o bonusie, bo to sprawa drugoplanowa, chcieliśmy po prostu wygrać. Broń Boże nie lekceważyliśmy rywali, bo to że nam dobrze wychodziło w domu nie znaczy, że pojedziemy do końca sezonu. Jest to dla nas zimny prysznic, ale szkoda że była to przegrana, a nie wygrana jednym-dwoma punktami. W tym roku układa się wszystko pechowo. Zaczęło się w Gnieźnie, później w Grudziądzu, gdzie totalnie się nie poukładało. Szkoda słów na ten pojedynek.
Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Jeżeli chodzi o moją jazdę, to nie jestem w stanie nic powiedzieć. Nie pamiętam ani pierwszego, ani drugiego biegu w którym się wywróciłem. Wiem, że byłem na czwartym miejscu i atakowałem Mateja. Pewnie wpływ na całe zdarzenie miało zbyt wiele ambicji. Na pewno nikt nie jest z siebie zadowolony, bo każdy porobił błędy. Każdy pluje sobie w brodę, ja żałuję że nie mogłem pomóc. Ocknąłem się dopiero, gdy PSŻ prowadził wysoko. Nie raz tak uderzałem, mam nadzieję że więcej już tak nie będzie. Jak się wywracam, to za każdym kolejnym razem coraz trudniej mi się wstaje. Muszę zacząć wygrywać biegi, a nie upadać.
Magnus Zetterstroem (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Zaczęliśmy naprawdę słabo, spaliśmy na startach. To dlatego traciliśmy punkty. Nie można tak robić. Goście byli w tym elemencie dużo lepsi i stąd porażka. Żałuję, że nie mogłem pomóc drużynie na torze, ale po sobotnim Grand Prix czuję się jakby przejechał po mnie pociąg. Mam złamany kciuk i jestem solidnie poobijany. Za kilka tygodni powinno być w porządku.
Tyron Proctor (PSŻ Lechma Poznań): Zostałem wykluczony za dotknięcie taśmy w siódmym wyścigu Nie spodziewałem się, że zostanie to potraktowane jako dotknięcie taśmy, gdyż jej nie dotknąłem. Czułem się na gdańskim torze nieźle. Zbierając jednak wszystkie pozytywy i negatywy, spisałem się w Gdańsku dobrze.
Mateusz Szczepaniak (PSŻ Lechma Poznań): Nie spodziewałem się takiego przebiegu spotkania. Przyjechaliśmy powalczyć, bo każdy w tym sezonie jest silny u siebie. Nie było w głowie tego, że musimy wygrać. Udało się, każdy u nas punktował na dobrym poziomie i zebrało się to na wynik drużyny