Jeszcze przed niedzielnym meczem trener Polonistów Jacek Woźniak ostrzegał, że mecz z wrocławianami nie będzie łatwy i już wygrana będzie sporym osiągnięciem. Słowa szkoleniowca gospodarzy potwierdziły się w pełni - goście od początku narzucili swoje warunki, w efekcie czego odnieśli pewne, dwunastopunktowe zwycięstwo. Pomógł im w tym także tor, co podkreślał na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Cieślak: - Tor nie był atutem gospodarzy, bowiem oni powinni mieć możliwość wyprzedzania na całej długości. Tymczasem od początku istniał tylko jeden pas, po którym można było skutecznie jechać - tłumaczył trener Cieślak. Z ta opinią nie zgodził się szkoleniowiec bydgoszczan, ale tym razem chyba nie miał racji.
Do składu wrocławian wrócił na to spotkanie Duńczyk Kenneth Bjerre, który otrzymał część zaległych pieniędzy. W ekipie gospodarzy nadal brakowało kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa, co było bardzo odczuwalne. Już w wyścigu młodzieżowym wrocławianie zwyciężyli 4:2 i objęli prowadzenie, którego nie oddali do końca pojedynku. Trzeba jednak przyznać, że skorzystali na pechu Mikołaja Curyło, którego maszyna zdefektowała na ostatnim łuku w momencie, gdy junior gospodarzy jechał na trzeciej pozycji. Wydawało się, że Poloniści rzucą się do odrabiania strat, jednak w swoim składzie mieli zbyt mało "armat". Zawodził szczególnie kapitan zespołu, Szwed Andreas Jonsson, który ostatnio przeżywa spore kłopoty sprzętowe i również w niedzielę nie mógł odpowiednio przygotować swoich maszyn do warunków panujących na torze. Co prawda nie można mu odmówić ambicji, gdyż praktycznie w każdym wyścigu zaciekle rywalizował o poprawę swoich pozycji, ale starania te zazwyczaj nie przynosiły efektów. Dopełnieniem obrazu niemocy Szweda był ostatni wyścig, w którym jego maszyna zdefektowała na ostatnim łuku, gdy Jonsson jechał na trzeciej pozycji. - Jestem mocno rozczarowany swoją postawą w ostatnich dniach, ale również jazdą pozostałych kolegów - komentował tuż po meczu Jonsson. - Trudno mi znaleźć przyczyny słabszej dyspozycji. Ustawienia motocykli były takie same jak podczas wcześniejszych pojedynków, ale nie zdało to egzaminu. Nie wiem, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Mój sprzęt był po prostu wolny. W najbliższym czasie będę chciał diametralnie zmienić ten stan rzeczy i poszukać skutku tego problemu - obiecywał kapitan Polonistów.
Po dwóch wyścigach wrocławianie prowadzili już różnicą sześciu punktów i w szeregi bydgoskich kibiców wkradać zaczęło się zwątpienie. Coś drgnęło po kolejnym biegu, w którym ładną walkę z Kennethem Bjerre stoczyli "szwagrowie" Robert Kościecha i Grzegorz Walasek, a co ważniejsze, zakończyła się ona wygraną 4:2. goście szybko odpowiedzieli w takich samych rozmiarach, a to wszystko dzięki świetnemu w początkowej fazie meczu Maciejowi Janowskiemu, który przyjechał przed Jonssonem i Jasonem Crumpem. Kiedy w szóstej gonitwie para prowadzona przez Jonssona przegrała podwójnie, zjeżdżających do parkingu zawodników gospodarzy pożegnały gwizdy, a wrocławianie wysforowali się na dziesięciopunktowe prowadzenie.
Kolejny zryw miejscowych to gonitwa siódma, w której Kościecha i Antonio Lindbäck podwójnie ograli Crumpa i Janowskiego! Radość bydgoskich kibiców była jednak bardzo krótka, gdyż po chwili wrocławianie powrócili do zwycięskiej passy. Na kolejną wygraną Poloniści musieli czekać do biegu dwunastego, w którym ponownie z dobrej strony pokazał się "Kostek", a na małego bohatera miejscowych zaczął wyrastać powracający na tor po kontuzji junior Szymon Woźniak, który przyjechał do mety pierwszy, wcześniej skutecznie broniąc się przed atakami najpierw Leona Madsena, a później Macieja Janowskiego. Dzięki utalentowanemu juniorowi Polonia odniosła kolejne, i ostatnie już zwycięstwo. W wyścigu czternastym zwyciężył Lindbäck, a Szymon Woźniak zaciekle atakował świetnego w początkowej fazie meczu Daniela Jeleniewskiego, by wyprzedzić go na początku trzeciego okrążenia. - Jestem zadowolony ze swojego występu, bo trochę tych punktów zdobyłem. Szkoda tylko, że ten mój dobry występ jest jedynie delikatną osłodą tej przegranej - komentował na gorąco junior Polonii. Ostatni wyścig to z kolei popis Jasona Crumpa, który po starcie był ostatni, ale jeszcze na pierwszym okrążeniu przedarł się na drugą pozycję, by na kolejnym "kółku" wysforować się na prowadzenie.
Goście odnieśli pewne zwycięstwo dzięki bardziej wyrównanemu składowi. Dość powiedzieć, że najsłabszy w zespole (poza Patrykiem Kociembą, który pojawił się na torze tylko raz), zdołał wywalczyć pięć punktów. - Nasi rywale dysponowali po prostu bardziej wyrównanym zespołem - potwierdził te spostrzeżenia trener Jacek Woźniak. - Przyczyną sukcesu Betardu było indywidualne wygrywanie pojedynczych wyścigów - starał się zdiagnozować przyczyny porażki bydgoski szkoleniowiec. Liderem ekipy z Dolnego Śląska był "syn marnotrawny" Kenneth Bjerre, który wywalczył dwanaście punktów. Niewiele ustępował mu Jason Crump, choć początek w jego wykonaniu był wręcz słaby. - W Bydgoszczy łatwo nie było, ale nie powiedziałbym, że też trudno - komentował na gorąco trener Marek Cieślak. - Wszystko polegało na rozszyfrowaniu nawierzchni. Na początku można było atakować po dużej, ale potem warunki się zmieniły i trzymał tylko krawężnik - ocenił stan nawierzchni szkoleniowiec ekipy gości. Słowa trenera potwierdził Piotr Świderski: - Wbrew pozorom, nie były to łatwe zawody, bo w każdej gonitwie mieliśmy kawałek dobrego ścigania. Na metę zawodnicy wjeżdżali w bardzo małej odległości od siebie.
Liderem zespołu Polonii był tym razem niespodziewanie Robert Kościecha, który jechał "z zębem". Mógł on liczyć głównie na pomoc Lindbäcka i Szymona Woźniaka. - Miałem takie wrażenie, jakby to wrocławianie jechali na własnym torze. Wystarczy spojrzeć na zdobycze punktowe obu drużyn - ocenił spotkanie trener Polonistów. - W imieniu drużyny chciałbym przeprosić bydgoskich kibiców za naszą postawę. Po meczu spotkaliśmy się w zamkniętym gronie i doszło do pewnych ustaleń. Tor był równy dla wszystkich i to my powinniśmy wykorzystać jego atut - tłumaczył trener Woźniak.
Polonia Bydgoszcz - Betard WTS Wrocław 39:51
Betard WTS Wrocław
1. Leon Madsen - 5+1 (2*,0,3,0)
2. Daniel Jeleniewski - 6 (3,3,0,0,0)
3. Piotr Świderski - 9+2 (0,2*,2*,3,2)
4. Kenneth Bjerre - 12 (2,3,3,3,1)
5. Jason Crump - 10+1 (1,1,3,2*,3)
6. Maciej Janowski - 8 (3,3,0,1,1)
7. Patryk Kociemba - 1 (1)
Polonia Bydgoszcz
9. Antonio Lindbäck - 9+1 (0,2*,1,2,1,3)
10. Emil Sajfutdinow - zastępstwo zawodnika
11. Grzegorz Walasek - 2+1 (1,1*,0,0,-,-)
12. Robert Kościecha - 14+1 (3,2,3,2,2*,0,2)
13. Andreas Jonsson - 6+2 (1,2,1,1*,1*,0)
14. Szymon Woźniak - 8 (2,0,0,2,3,1)
15. Mikołaj Curyło - 0 (0)
Bieg po biegu:
1. (64,84) Janowski, Woźniak, Kociemba, Curyło - 2:4
2. (64,49) Jeleniewski, Madsen, Jonsson, Lindbäck - 1:5 (3:9)
3. (64,52) Kościecha, Bjerre, Walasek, Świderski - 4:2 (7:11)
4. (63,90) Janowski, Jonsson, Crump, Woźniak - 2:4 (9:15)
5. (64,38) Jeleniewski, Kościecha, Walasek, Madsen - 3:3 (12:18)
6. (64,34) Bjerre, Świderski, Jonsson, Woźniak - 1:5 (13:23)
7. (64,81) Kościecha, Lindbäck, Crump, Janowski - 5:1(18:24)
8. (66,04) Madsen, Woźniak, Jonsson, Jeleniewski - 3:3 (21:27)
9. (65,83) Bjerre, Świderski, Lindbäck, Walasek - 1:5 (22:32)
10. (65,03) Crump, Kościecha, Janowski, Walasek - 2:4 (24:36)
11. (64,34) Świderski, Lindbäck, Jonsson, Jeleniewski - 3:3 (27:39)
12. (64,59) Woźniak, Kościecha, Janowski, Madsen - 5:1 (32:40)
13. (64,23) Bjerre, Crump, Lindbäck, Kościecha - 1:5 (33:45)
14. (65,10) Lindbäck, Świderski, Woźniak, Jeleniewski - 4:2 (37:47)
15. (64,59) Crump, Kościecha, Bjerre, Jonsson - 2:4 (39:51)
Startowano wg I zestawu.
NCD: 63,90 - Maciej Janowski w wyścigu 4
Sędziował: Piotr Lis (Lublin)
Widzów: około 5000 (w tym kilka z Wrocławia)