Dyspozycja Holdera była sporą zagadką. 23-latek po kontuzji ręki przez cały miniony tydzień pauzował. Już pierwsze biegi pokazały jednak, że po urazie nie ma żadnego śladu. - Na początku było bardzo ciężko. Spotkanie rozpoczęło się dla mnie bardzo dobrze. Wygrałem pierwszy bieg, a potem kompletnie nie wiem, co się stało w ostatnich trzech biegach. Nie byłem wystarczająco szybki. Jestem trochę rozczarowany, ale drużynowo spisaliśmy się dobrze. Wygraliśmy i to jest fascynujące. Po kontuzji nie ma żadnego śladu. Czuję się dobrze i nic mi nie dolega. Już w piątek miałem okazję trochę pojeździć i wiedziałem, że wszystko będzie w porządku. Tor również był dobrze przygotowany i wszystko było OK - uspokaja Holder.
W Częstochowie torunianie odnieśli dopiero pierwszą wyjazdową wygraną w tym sezonie. Wcześniejsze pojedynki w Bydgoszczy i Lesznie kończyły się dla torunian blamażami. - Meczu w Bydgoszczy nie chcę pamiętać. W Lesznie już od początku spotkania tor był bardzo wymagający i trudny dla nas. Dodatkowo wszyscy nie byliśmy najlepiej dysponowani. Po trzech słabszych biegach zdecydowałem się zmienić motocykl i to było dobre posunięcie. Drugi motor był bardzo dobry. Myślę, że ten mecz to był wypadek. Mieliśmy słabszy dzień. Teraz naszym celem była wygrana tutaj i udało się to zrealizować, więc jest dobrze - podkreśla Australijczyk.
Już w najbliższą niedzielę podopieczni Jana Ząbika będą mieli okazję zrewanżować się bydgoszczanom za wyjazdową porażkę. Polonia przeżywa bowiem ogromne problemy i po kontuzji Emila Sajfutdinowa jest dostarczycielem punktów. - Zdajemy sobie sprawę, że ten mecz musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Na pewno będzie ciążyła na nas presja. W Częstochowie wygraliśmy i wracamy do walki. Mecz z Bydgoszczą musi wyglądać podobnie - kończy Chris Holder.